Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!

Po co lewicowy wyborca ma głosować na kandydaturę Magdaleny Biejat czy Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, skoro od razu może na Rafała Trzaskowskiego? Od Radosława Sikorskiego Lewicy znacznie łatwiej będzie się odróżnić.

Publikacja: 13.11.2024 05:08

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski

Foto: PAP/Radek Pietruszka

O Lewicy w kontekście wyborów prezydenckich mówi się mało. Prawdopodobny scenariusz dla ugrupowania wszyscy znamy: kandydat lub kandydatka zdobywa 2 proc. To wynik podobny do rezultatu Roberta Biedronia z 2020 roku (2,2 proc.) albo Magdaleny Ogórek z roku 2015 (2,4 proc.). Czy da się cokolwiek uratować?

Wybory prezydenckie: Rafał Trzaskowski spędza Lewicy sen z powiek

Powrót Lewicy do władzy po 20 latach miał być lekiem na wszelkie partyjne nieszczęścia. Ugrupowanie miało zacząć odzyskiwać 13-proc. poparcie, które utraciło przez cztery lata zasiadania w ławach parlamentarnej opozycji. Rzeczywistość chciała inaczej. Szybko się okazało, że lewicowi ministrowie otrzymali mało widowiskowe resorty, które nie pozwalają w łatwy sposób zaistnieć w politycznym mainstreamie. Przekonaliśmy się, że przywódczy tercet Czarzasty, Biedroń, Zandberg swoją złotą erę ma dawno za sobą. Na dodatek samo przywództwo okazało się rozproszone pomiędzy konkurujące ze sobą frakcje i koterie.

Czytaj więcej

Sondaż: Który polityk lewicy miałby największe szanse w wyborach prezydenckich?

Adrian Zandberg umiejscowił się w opozycji, Włodzimierz Czarzasty w koalicji, a Robert Biedroń na brukselskiej emigracji. Wicepremierem, a co za tym idzie najważniejszą osobą Lewicy w rządzie, jest Krzysztof Gawkowski, a najbardziej przebijające się do opinii publicznej są ministry pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk oraz do spraw równości Katarzyna Kotula.

Sterników jest tyle samo, co kierunków. Lewica zamiast piąć się w górę, od czasu wyborów parlamentarnych w 2023 r., w których zdobyła 8,6 proc. głosów, zaliczyła poparcie o jedną czwartą mniejsze, notując identyczny wynik 6,3 proc. zarówno w kwietniowych wyborach samorządowych, jak i czerwcowych do Parlamentu Europejskiego.  

Popularność Trzaskowskiego wśród wyborców lewej strony to żaden bonus dla partii Donalda Tuska, ale za to poważna przeszkoda dla kandydatki Lewicy na powalczenie o przyzwoity wynik

Na dodatek badania opinii publicznej pokazały, że wyborcy Lewicy jako ulubionego polityka wskazują Rafała Trzaskowskiego. Czarzasty, Biedroń i Zandberg plasują się za prezydentem Warszawy. I to właśnie kandydatura utożsamianego z progresywną polityką włodarza stolicy spędza sen z powiek trzem liderom. Kojarzony z aborcyjnymi protestami, ściąganiem krzyży w warszawskich urzędach i stołeczną paradą równości polityk KO jest w stanie porwać za sobą lewicowych wyborców jak nikt inny.

Dlaczego dla Lewicy lepszym kandydatem KO na prezydenta byłby Radosław Sikorski

Za to dość konserwatywny, bezczelnie zaczepiający oponentów na konferencjach prasowych Radosław Sikorski ma w sobie coś, co uderza w nutę prawicowego wyborcy. I to on mógłby sięgnąć po głosy potrzebne do zwycięstwa. Lewicowi wyborcy i tak w drugiej rundzie zagłosują na kandydata koalicji 15 października, kimkolwiek on będzie. Jak pokazują badania, to oni w końcu mają najbardziej antypisowskie nastawienie spośród wszystkich elektoratów. 

Popularność Trzaskowskiego wśród wyborców lewej strony to żaden bonus dla partii Donalda Tuska, za to poważna przeszkoda dla kandydatki Lewicy w walce o przyzwoity wynik. Po co wyborca ma głosować na Magdalenę Biejat czy Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, skoro od razu może na Trzaskowskiego? Od Sikorskiego Lewicy znacznie łatwiej będzie się odróżnić.

Czytaj więcej

Badanie: Polacy najbardziej boją się wojny we własnym kraju

Jeżeli wsłuchamy się w badania opinii publicznej, to najważniejszymi zagadnieniami dla wyborców w zbliżającej się kampanii prezydenckiej będą sprawy związane z bezpieczeństwem. Aż 40 proc. badanych w sondażu „Rzeczpospolitej” stwierdziło, że najbardziej boi się możliwości przeniesienia wojny Rosji z Ukrainą na terytorium Polski. Obawę przed wzrostem liczby migrantów z Afryki i Azji próbujących dostać się do Polski wyraziło aż 26 proc., a zwiększenia się fali uchodźców z Ukrainy obawia się co czwarty Polak. To właśnie w tych tematach, tak często zagarnianych przez prawicę, Sikorski ma sporą przewagę nad Trzaskowskim. 

Drugie koło ratunkowe dla Lewicy: kandydatura bezpartyjna

Poza tym ci wyborcy, którzy nie dali się jeszcze wciągnąć w polaryzację polskiej polityki i nie chcą oddać głosów na kandydatów ani KO, ani PiS, nie wybiorą wcale kandydata, który będzie po prostu z innej partii. Nie chcą przecież, żeby zastąpić jeden duopol innym. Chcą kandydata, który będzie w stanie przekraczać partyjne podziały i ideologiczne pułapki. Ale przede wszystkim chcą prezydenta, który nie będzie związany z żadną partią. Pokazuje to historia wyborów prezydenckich: w 2020 roku trzecie miejsce zajął Szymon Hołownia, w 2015 roku Paweł Kukiz. Tym razem może być podobnie. 

Logo Lewicy ustawione za partyjną kandydatką będzie jak kula u nogi. Jeżeli którakolwiek z lewicowych polityczek chce powalczyć o Pałac Namiestnikowski, może to zrobić, tylko zrzucając z siebie partyjne brzemię. Tu pojawia się możliwa kandydatura Pauliny Matysiak. Posłanka z Kutna przeszła istny chrzest bojowy, pokazując, że w imię swoich ideałów jest gotowa dać się nawet wyrzucić z komisji sejmowej czy układu partyjnego. Uwiarygodniła się wśród Polaków, pokazując, że chodzi jej o coś więcej niż własna kariera. A to jest polityczne złoto i szansa, której Lewica nie powinna zmarnować.

Kandydatura Radosława Sikorskiego dałaby polskiej lewicy szansę, żeby zaistnieć. Ale zbawić ją może tylko ktoś, kto gotowy będzie swoją odwagą i wizją przekonać Polaków, że głosowanie na lewicowe postulaty jeszcze ma w ogóle sens. 

Autor

Michał Piękoś

Publicysta, redaktor naczelny „Dziennika Trybuna”

O Lewicy w kontekście wyborów prezydenckich mówi się mało. Prawdopodobny scenariusz dla ugrupowania wszyscy znamy: kandydat lub kandydatka zdobywa 2 proc. To wynik podobny do rezultatu Roberta Biedronia z 2020 roku (2,2 proc.) albo Magdaleny Ogórek z roku 2015 (2,4 proc.). Czy da się cokolwiek uratować?

Wybory prezydenckie: Rafał Trzaskowski spędza Lewicy sen z powiek

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Brodzińska-Mirowska: Platformo, nim wybierzesz kandydata, sprawdź najpierw pogodę