Ciągnąca się wojna Rosji z Ukrainą, coraz większe braki żołnierzy i sprzętu oraz strach, że wybory w USA w przypadku wygranej Donalda Trumpa zakończą pomoc dla walczącej Ukrainy przekładają się na nastroje Polaków i lęków o przyszłość. Badanie „Stosunek mieszkańców państw Grupy Wyszehradzkiej wobec uchodźców wojennych z Ukrainy” objęło Polskę, Węgry, Słowację i Czechy. U nas odpowiadał za nie dr hab. Piotr Długosz, prof. UKEN w Krakowie, kierownik Interdyscyplinarnego Laboratorium Badań nad Wojną w Ukrainie. Powtórzono je po roku, a wyniki, które jako pierwsza publikuje „Rzeczpospolita”, są zaskakujące.
Czytaj więcej
Nasza pomoc humanitarna powinna być ograniczona do tych, którzy mieszkają w rejonie toczących się walk na Ukrainie oraz są z terenów zajętych przez Rosjan – chce tego aż 63 proc. badanych Polaków.
– Widać istotne zmiany w stosunku do badań sprzed roku. O ile inflacja była i jest głównym lękiem Polaków, o tyle widoczny jest większy strach przed przeniesieniem się wojny z Ukrainy na polskie terytorium. Przed rokiem był on na szóstej pozycji, a obecnie na pierwszej – wskazało go 40 proc. badanych – mówi prof. Długosz.
Świat zmęczony wojną w Ukrainie – dlaczego Polacy boją się konfliktu w swoim kraju
Gen. Romana Polko, byłego szefa GROM, eksperta wojskowego, te wyniki nie dziwią. – Obserwujemy, co się dzieje dookoła: Stany Zjednoczone zainteresowane są bardziej tym, co dzieje się na Tajwanie i Bliskim Wschodzie, słyszymy zapewnienia Donalda Trumpa, że zakończy wojnę na Ukrainie w ciągu jednego dnia. Wiemy, że to oznacza kapitulację Ukrainy – tłumaczy gen. Polko. Jak dodaje, także „po stronie Zachodu jest nie tylko zmęczenie tym konfliktem, ale również dążenie do pokoju za wszelką cenę”. – Polacy wiedzą, że Putin nie zatrzyma się na Ukrainie, tak jak nie zatrzymał się w 2014 r. na Krymie, bo Kremlowi nie chodzi o ten kraj, ale o nowy ład na świecie. Porażka Ukrainy oznacza dla Polski realne zagrożenie. Ukraina to kraj bufor. Kiedy go nie będzie, na celowniku Rosji będzie Polska – dodaje gen. Polko.