Warto było. Dziś prywatny teatr Karolaka sponsoruje „Orlen”, a patronat medialny sprawuje nad nim „Gazeta Wyborcza”. Wraz z jego pojawieniem się obok premiera na wyborczej stronie PO ukazał się biogram: „Urodził się w Radomiu. Do szkoły teatralnej zdawał kilka razy i nic nie zapowiadało, że po latach stanie się jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. (...) W komedii romantycznej „Tylko mnie kochaj” znakomicie wcielił się w postać Ludwiczka. Największą popularność zdobył dzięki grze w serialu „Kryminalni” oraz rewelacyjnie zagranej głównej roli w serialu „39 i pół”.
Przed wyborami prezydenckimi Karolak zapisał się do Komitetu Poparcia Bronisława Komorowskiego. Wielu się zapisało, ale niewielu miało w sobie tyle bezczelności, by – jak Magdalena Boczarska i Karolak właśnie – jednocześnie występować w apolitycznej z założenia kampanii namawiającej do udziału w wyborach niezależnie od politycznych preferencji. Potem był jakiś wywiad, który na fali oburzenia wpisem Marcina Mellera, że nie zagłosuje już na PO, także Karolaka wciągnął na ułamek sekundy w opowieść o celebrytach odwracających się od Tuska. Akcja ratowania go przed siłami ciemności została przeprowadzona sprawnie. Tomasz Lis zaprosił Andrzeja Grabowskiego, Andrzeja Mleczkę i Artura Barcisia, by wytłumaczyli Mellerowi prowadzącemu z nimi śniadania mistrzów w TVN24, dlaczego krytykując rząd robi sobie krechę jak pas startowy. Barciś wyzwał Mellera od chłopców, którzy chcą odmrozić sobie uszy i „udają, że nie wiedzą, kto wygra wybory, gdy przegra je Platforma”. Mleczko z przekąsem pomstował na „zdobycze demokracji”, które sprawiają, że nawet taki „szeregowy redaktor jak Marcin Meller” może pisać do Platformy Obywatelskiej. Grabowski podpowiadał Mellerowi: „To nie było dokopanie Platformie. To było kopnięcie, żeby się opamiętała”.
Lis nie mógł mieć pewności, czy mu któryś z artystów nie odleci na chwilę jak Hołdys i nie zacznie jątrzyć. Postanowił więc nagrać na taśmę jednego z aktorów, który złoży samokrytykę naprawdę. Nie wiedzieć czemu – padło na Karolaka. Samokrytykę złożył z odtworzenia. Tłumaczył, że człowiek czasem coś powie, a ludzie dorobią do tego błędną interpretację, bo przecież nie jest tak, że skoro narzekał, że kiedyś nie mógł dodzwonić się do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, to oznacza, że się z Platformą „rozłączył ideologicznie”. Wkrótce potem Magdalena Boczarska zdobyła na festiwalu w Gdyni główną nagrodę żeńską, co wywołało zdziwienie wśród wielu recenzentów, którzy wcześniej podkreślali raczej odwagę Boczarskiej niż kreację. Dyrektor Karolak miewa się jeszcze lepiej.