Jacek Kurski: Nie tworzymy nowej partii. Kochamy Prawo i Sprawiedliwość

W ostatnim tygodniu żyliśmy "Dniem Ziobry" Jak ćwierkają wszystkie wróble w PiS, za planowaną rebelią stać miał Jacek Kurski. Jak odpowiada na te zarzuty sam europoseł?

Publikacja: 31.10.2011 16:34

Jacek Kurski: Nie tworzymy nowej partii. Kochamy Prawo i Sprawiedliwość

Foto: W Sieci Opinii

Jacek Kurski w wywiadzie dla portalu onet.pl mówi:

Nie tworzymy żadnej nowej partii. Kochamy Prawo i Sprawiedliwość. Jesteśmy samą solą PiS-u. Płaciliśmy zresztą wysoką cenę za sprawę naszej partii. Ciągano nas i ciąga się nadal po sądach, skazuje na idące w dziesiątki tysięcy zł przeprosiny w wykonaniu niesprawiedliwych wyroków za wierność sprawie. Prowadziliśmy zwycięskie dla partii kampanie wyborcze. Odbywamy setki spotkań w terenie niosąc sztandar PiS. Nigdy nie wymiękliśmy. Wypruwaliśmy żyły dla sprawy. Szliśmy wyprostowani wśród tych, co na kolanach. Jesteśmy najbardziej rozpoznawalnymi po Kaczyńskim twarzami PiS. Na dodatek Zbigniew Ziobro to jedyny polityk Prawa i Sprawiedliwości, który regularnie wygrywa indywidualnie z Platformą, nawet gdy jako partia dołujemy. Zatem PiS to część naszego życia i naszej tożsamości. Nigdzie się nie wybieramy.


Europoseł Kurski określa, czego chcą „ziobryści”.


My chcemy polityki realnej, czyli zwycięstwa i realizacji programu polskiej prawicy, ale znam takich, którym wystarczy dawanie świadectwa i poczucie, że mamy rację. Inni zadowalają się i pocieszają, że winnymi naszej przegranej są inni: media, układ. To oczywiście prawda, ale tylko po części. My rozumujemy dokładnie odwrotnie. Skoro nie mamy wpływu na czynniki zewnętrzne to powinniśmy poprawić to, co zależy tylko od nas. Te wybory były nawet do wygrania, ale nie będę publicznie roztrząsał o błędach. Mówiłem o nich na komitecie politycznym. Zatem, żeby wygrywać, trzeba samemu się zmienić. Dla dobra Prawa i Sprawiedliwości i pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego. Ot i wszystko.

Jacek Kurski kontynuuje:

Jestem bliskim współpracownikiem Zbigniewa Ziobry. Może mnie pan nazywać ziobrystą, ale wolałbym być nazwany reformatorem. Nie chcę podziału na zwolenników tego czy tamtego. Chcę wierzyć, że chodzi nam o to samo, o sukces polskiej prawicy. Odmiennie być może postrzegamy, czym jest lojalność. Prawdziwa lojalność wobec Jarosława Kaczyńskiego to jest mówić mu w oczy całą prawdę, a nie obnosić w lektyce i wmawiać, że każda uczciwa diagnoza, czy potrzeba korekty to zamach na jego władzę i próba zabrania mu partii. Ja po prostu uważam, że włos z głowy nikomu nie spadnie, jeśli tak jak zaproponował Zbigniew Ziobro, to ludzie na dole będą sobie wybierać szefa okręgu zamiast wskazywać go z góry.


Czy dojdzie do rewolty i czy możliwe jest PiS bez Zbigniewa Ziobro?


Nie wyobrażam sobie Prawa i Sprawiedliwości bez Zbigniewa Ziobry. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, kto odnosił najbardziej spektakularne zwycięstwa nad PO jak w 2005 nad Janem Rokitą, w 2007 nad Jarosławem Gowinem i w 2009 nad Różą Thun, miał ponieść jakiekolwiek konsekwencje tylko za to, że zarysował pozytywną wizję zmian zmierzających do tego, żeby nasza partia zaczęła wygrywać.

Ziobro nikogo nie chciał rozliczać. Jakiekolwiek represje wobec Ziobry za podjęcie w przyjaznych opcji konserwatywnych mediach dyskusji o poprawie kondycji polskiej prawicy, którą kilka dni wcześniej zapoczątkował sam Prezes partii, udzielając krytycznego wobec samej kampanii PiS wywiadu w "Rzeczpospolitej", byłyby skrajną nieodpowiedzialnością. To dopiero byłoby szkodzenie Prawu i Sprawiedliwości.

 

Publicystyka
Unijna komisarz ds. środowiska: Woda nie jest już dobrem oczywistym
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Publicystyka
Andrzej Dybczyński: Polskiej nauce potrzeba nie reformy, lecz reformacji
Publicystyka
Europa nie jest „kontynentem ludzi naiwnych” – apel aktywistki do Donalda Tuska
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jerzy Owsiak kontra Telewizja Republika
Publicystyka
Jan Zielonka: Jak zwalczać populizm