Groźny wzrok Piotra Pacewicza padł na piosenkę zespołu Złe Psy zatytułowaną „Urodziłem się w Polsce". Główny ideolog „Gazety Wyborczej" nauczający ludzi, co mają myśleć o wszystkim: od seksu po zdrowie, policzył liczbę jej słów (105, w tym 20 razy „Polska") i wydał wyrok: „Wszystko to prostackie, śmieszne. Ale i groźne, bo nienawiść jest zaraźliwa".
Czy ma rację piętnując prostotę utworku? Powinien więc potępić całą popkulturę, która co i rusz preferuje tekściki złożone z kilku słów na wszystkie tematy: sprawiedliwości, miłości, rodziców, przyrody, szczęścia i nawet śmierci. Gdzie zaś zauważył nienawiść?
Komentarz "GW" ma być obroną nauczycielki Marzanny Pogorzelskiej, która "zwalczała utwór Złych Psów, za co podobno spotkała ją w Opolu nagonka".
Zaremba podkreśla:
Komentator „Wyborczej" przeciwstawia patriotyzm muzyków („bezrefleksyjny i szukający wrogów rzekomo zagrożonej polskości") jej patriotyzmowi („otwartemu, obywatelskiemu, nowoczesnemu"). Więc choć natchnionym tonem do debaty zniechęca, warto zadać co spokojniejszym wyznawcom jego poglądów pytanie. Jaki patriotyzm jest nam potrzebny? I czy jest w ogóle potrzebny?