Świadomość fatalnych konsekwencji rozbrajania się państw europejskich zaczęła docierać do polityków i społeczeństw po 2008 roku, na skutek rosyjskiej agresji wobec Gruzji. Ale potrzeba było dopiero Trumpa w Białym Domu, aby rządy europejskich państw NATO na poważnie potraktowały problem niedofinansowania swych narodowych armii. Tylko kilka państw w Europie należących do NATO, wśród nich Polska, wypełnia cel finansowania własnych sił zbrojnych na poziomie 2% PKB. Niemcy, najbogatsze państwo europejskie, wydatkuje 1.2%. Dlatego groźby Trumpa, że ci Europejczycy, którzy nie traktują poważnie własnego bezpieczeństwa nie mogą liczyć automatycznie na pomoc Ameryki, z największą krytyką spotkały się właśnie w Berlinie.