Prawomocnym wyrokiem Sąd Okręgowy w Katowicach orzekł, że pracujący pod ziemią sztygar zmianowy nie zapłaci swojemu byłemu przedsiębiorstwu 20 tys. zł odszkodowania za odejście z kopalni. Mężczyzna złożył oświadczenie o rozwiązaniu ze spółką umowy o pracę bez wypowiedzenia. Powodem było ciężkie naruszenie przez nią podstawowych obowiązków, polegające na niewypłacaniu mu przez trzy lata wynagrodzenia za nadgodziny. Mężczyzna chciał też, żeby firma zapłaciła mu za to 50 tys. zł, i utrzymywał, że w zakładzie była to stała, akceptowana przez przełożonych praktyka.
Sąd Rejonowy w Tychach oddalił powództwo przedsiębiorstwa. Ustalił, że czas pracy na stanowisku, jakie pełnił pozwany, nie mógł przekraczać siedmiu i pół godziny dziennie, a więc i 37,5 godziny tygodniowo. Poza tym musiał wykonywać na powierzchni wiele innych czynności, takich jak odbieranie raportu z poprzedniej zmiany, ustalenie zakresu prac, przebieranie się, wypełnianie książki raportowej, kontaktowanie się z kierownikiem i dopełnianie innych formalności.
Za to wszystko nie otrzymywał pieniędzy, a dzięki wyliczeniom biegłej sąd ustalił, że chodziło o prawie 46 tys. zł dodatkowego, przysługującego mu wynagrodzenia.
Czytaj więcej:
– Trudno także dostrzec zasadność poglądów skarżącej, powielanych przez wszystkie spółki górnicze, jakoby tylko forma pisemna stanowiła podstawę przyjęcia, że pracownik rzeczywiście świadczył pracę w godzinach nadliczbowych – wskazał z kolei katowicki SO, podtrzymując wyrok sądu pierwszej instancji.