Jak długo w białoruskim areszcie byli pana klienci?
Informację o prawdopodobnym zatrzymaniu otrzymałem wieczorem w poniedziałek od rodziny Witolda Dobrowolskiego. Kacper Sienicki i Witold ostatni kontakt z rodzinami mieli w poniedziałek, a areszt w Żodzinie opuścili w czwartek. Moja praca w tym czasie polegała na potwierdzeniu ich zatrzymania, wykluczeniu innych scenariuszy, ustaleniu miejsca przetrzymywania i okoliczności zatrzymania. Szukaliśmy świadków zdarzenia.
Czytaj także: Cichanouska ogłosi się prezydentem Białorusi
Jak od kuchni wyglądały poszukiwania miejsca ich pobytu i proces wydobycia?
Był to skomplikowany proces, którego wszystkich szczegółów nie mogę ujawnić. Podstawowym zadaniem było uruchomienie procedury dyplomatycznej i praca Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Mińsku. Niezależnie od tych działań uruchomiłem wszystkie kontakty po stronie białoruskiej i na arenie międzynarodowej. Szybko nawiązałem kontakt z prawnikami Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, innych organizacji pozarządowych. Pomogła mi Olga, obywatelka Białorusi, której nazwiska nie podam, by jej nie narażać. Pomogli też miejscowi adwokaci. Przekazywali mi informacje od swoich klientów o możliwych miejscach pobytu Polaków oraz okolicznościach zdarzenia. Zarazem byli gotowi do obrony Polaków przed sądem. I tak już w nocy z poniedziałku na wtorek mieliśmy informację, że Witold był na komisariacie w Mińsku, a następnie został przewieziony w inne miejsce przesłuchań. W kilka kolejnych godzin ustaliliśmy, że dwóch Polaków przetransportowano do Żodzina. Tej informacji nie był jednak w stanie potwierdzić nam konsul. Nikt nie znał listy osób zatrzymanych i miejsc ich ulokowania. List nie było lub były nieaktualne. Dzięki uruchomieniu sieci kontaktów i zaangażowaniu wielu osób, niezliczonej liczby rozmów przez komunikatory dość szybko ustaliliśmy miejsce pobytu Rolanda Łysowa skazanego na karę administracyjną 675 rubli i zwolnionego z aresztu w Mińsku. W sprawie Polaków interweniowali też poseł Michał Szczerba, senator Aleksander Pociej, europoseł Robert Biedroń. Aktywność była na wszelkich płaszczyznach. Po nieoficjalnym zlokalizowaniu miejsc pobytu Polaków byliśmy przygotowani na uruchomienie każdej procedury, od wydobycia ich z aresztu, zwolnienia, wydania ich Polsce w ramach umowy bilateralnej pomiędzy RP a Białorusią o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach karnych, procedury deportacyjnej, ekstradycyjnej czy nawet w ramach przekazania skazanego do odbywania kary w kraju pochodzenia. Nie tyle bowiem istotne były okoliczności, w jakich ich zatrzymano, ile zarzuty, jakie Białoruski Komitet Śledczy może postawić.