Do brutalnego zabójstwa braci Nefelów doszło w Giżycku w 1998 r. Prokurator oskarżył o nie Marcina Chmielewskiego i Krzysztofa Kaczmarczyka, wyłącznie na podstawie zeznań innych współoskarżonych. Chmielewski i Kaczmarczyk nie przyznali się do winy, obaj przedstawili też alibi. Mimo to sąd skazał ich na dożywocie. Policja nigdy nie ustaliła motywu zbrodni, najważniejsze dowody w sprawie po procesie zostały zniszczone.
Czytaj więcej
W 1998 r. policja w Giżycku posiadała informacje, które mogły naprowadzić śledczych na prawdziwych morderców braci Adama i Szymona N.
Niedługo po zatrzymaniu Marcina Chmielewskiego jego ojciec miał usłyszeć od policjanta, który prowadził śledztwo: "Brakowało nam dwóch, to sobie wzięliśmy. I co nam zrobisz?". Potem ten sam policjant powiedział Marcinowi: "Nieważne, czy to zrobiliście. I tak będziecie siedzieć. Sprawę trzeba wyciszyć". A potem jeszcze: "Znam panią prokurator".
Kontrowersje budzi także osoba owej prokurator, Grażyny Zielińskiej, która skierowała akt oskarżenia do sądu. Choć jest to zabronione, uczestniczyła w tym samym postępowaniu jako sędzia. Nikt nigdy nie zwrócił na to uwagi. Onet ujawnilił to w reportażu "Zamknięcie ust".
- Grażyna Zielińska była autorką aktu oskarżenia, była następnie sędzią w sprawie, w której orzeczono wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Podejmowała decyzje w zakresie tymczasowego aresztowania i wniosków dowodowych. Wypowiadała się na temat winy oskarżonych. Nie da się znaleźć bardziej jaskrawego przypadku naruszenia roli sędziego i prokuratora, połączenia funkcji, które są niepołączalne – mówi Onetowi obrońca Marcina Chmielewskiego adw. Jakub Orłowski.