Dlaczego ponownie kandyduje pan na prezydenta Polski?
Bo Polsce potrzebny jest niezależny prezydent. Niezależny od jednej i drugiej wielkiej partii, które dominują na scenie politycznej od 20 lat. Tylko taki prezydent jest w stanie ustabilizować Polskę w tej trudnej sytuacji, zapewnić spokój wewnętrzny, bezpieczeństwo zewnętrzne i przestrzeń na rozwój. Jeżeli byśmy pchnęli teraz znowu wahadło polaryzacyjne w przeciwną stronę, niż było do tej pory, czyli cała Polska przeszłaby w ręce PO, to frustracja i determinacja wyborców PiS będą tak wielkie, że w 2027 roku partia Jarosława Kaczyńskiego wróci do władzy. To nas nigdzie nie doprowadzi.
Od kogo chce pan być niezależny jako kandydat? Jest pan marszałkiem Sejmu, szefem partii Polski 2050, współliderem Trzeciej Drogi i jednym z liderów koalicji rządzącej.
Nie będę prezydentem, któremu premier będzie mówił, co ma zrobić, nie będę miał nad sobą prezesa, który będzie dzwonił, że mam podjąć taką czy inną decyzję. W tak silnie podzielonej Polsce prezydent nie powinien być ani po stronie premiera, ani prezesa, ale ma być po stronie ludzi. Nie będę prezydentem połowy Polski. Dziś potrzebny jest prezydent, który będzie widział również tę Polskę, która nie głosowała na naszą koalicję i rząd. Prezydent, który będzie stabilizował pracę rządu, ale który będzie też rozumiał, że opozycja ma miejsce w systemie demokratycznym, co ja staram się pokazać w mojej pracy marszałka Sejmu. Najlepszym rozwiązaniem dzisiaj dla Polski są co najmniej dwie kadencje rządu tej koalicji z silnym przywództwem. I prezydent, który będzie rozumiał, że Polska to Polska, a nie Polska „nasza” i „wasza”. Na domowe wojenki był czas, gdy na zewnątrz był spokój. Dziś za ścianą jest wojna. Mogliśmy przymykać oko na nasz trwający od dwóch dekad rytualny spór między politycznymi Kargulem i Pawlakiem, którzy co chwila przyzywają się „do płota”, ale – jak słusznie zauważył Radosław Sikorski – „czasy się zmieniły”. A wojna polsko-polska zaczyna realnie obniżać bezpieczeństwo Polaków.
Czytaj więcej
W gdańskim Teatrze Szekspirowskim rozpoczęła się konwencja Polski 2050, na której lider ugrupowania, Szymon Hołownia oficjalnie rozpoczął prekampanię prezydencką. Hołownia zapowiedział, że będzie "kandydatem niezależnym od nacisków partyjnych, od decyzji szefów partii, ale przede wszystkim niezależnym od polaryzacyjnych sił dzielących od 20 lat nasz kraj na dwie zwaśnione połowy".
Prezydentura Rafała Trzaskowskiego nie byłaby dobra dla Polski?
Nie startowałbym, gdybym uważał, że to najlepsze rozwiązanie. Rafał jest patriotą, dobrym samorządowcem, ale jest wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej i ma swojego przewodniczącego, którego będzie musiał słuchać. Po drugie, znacznej części Polski kojarzy się dziś ze skrętem w lewo. Ja uważam, że prezydentem powinien być ktoś z centrum, tam jest dziś zdecydowana większość z nas.
Czytaj więcej
Nie jestem piewcą jakiejś utopii, w której Krzysztof Bosak będzie szedł wraz z Donaldem Tuskiem w kwietnym wieńcu na szyi i śpiewał „Kumbaya, oh, Lord, kumbaya”. Rywalizacja jest i niech dalej będzie, ale chodzi o to, żeby wyżej punktowana była współpraca.