Protesty, nieuznawane przez opozycję parlament i prezydent, wstrzymana integracja z Unią Europejską, zawieszona umowa o partnerstwie strategicznym z USA. Dokąd prowadzi kraj rządzące od 2012 roku Gruzińskie Marzenie?
Gela Beżuaszwili: Myślę, że rządzący sami nie wiedzą, co robią i dokąd zmierzają. Jeżeli zapytamy ich o to, z pewnością odpowiedzą, że chcą zbliżenia z Zachodem. Problem polega na tym, że chcą to robić jakoś „po swojemu”. My za rządów Micheila Saakaszwilego wiedzieliśmy, jakie państwo budujemy. Owszem, popełnialiśmy sporo błędów, ale mieliśmy jasny plan reform i zdawaliśmy sobie sprawę z kierunku, w którym zmierzaliśmy. Oni nie wiedzą, dokąd prowadzą nasze państwo.
Jeżeli nie idziemy do UE i NATO, to jaką mamy alternatywę? Przecież pozostaje tylko Unia Euroazjatycka i bycie częścią sojuszu państw na czele z Rosją i Chinami. Ale władze w Tbilisi nie mówią tego wprost
Rządzi nami organizacja, nie żadna partia. Świadomie tak mówię, bo cała władza w kraju znalazła się rękach jednego oligarchy (chodzi o rządzącego z tylnego fotela miliardera Bidzinę Iwaniszwilego – red.), to on podejmuje wszystkie decyzje. To nie jest walka polityczna, to kwestia przetrwania jednego człowieka w warunkach niepewności geopolitycznej. Na świecie trwają procesy, które trudno opisać w sposób racjonalny, zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych. Dlatego rządzący w Gruzji nie są w stanie nic zaproponować. Jeżeli nie idziemy do UE i NATO, to jaką mamy alternatywę? Przecież pozostaje tylko Unia Euroazjatycka i bycie częścią sojuszu państw na czele z Rosją i Chinami. Ale władze w Tbilisi nie mówią tego wprost.
Przeciwnicy gruzińskiego rządu, ale też wielu zachodnich komentatorów, nie mają wątpliwości, że władze w Tbilisi dzisiaj zmierzają właśnie pod skrzydła Rosji. Są sterowane z Moskwy?