Jacek Wojnicki: wróćmy raz jeszcze do idei otwartego parlamentaryzmu

Czas doprowadzić do wzmocnienia funkcji kontrolnej Sejmu oraz wprowadzenia wyższych gwarancji transparentnej i jednocześnie rzetelnej legislacji.

Publikacja: 21.08.2024 04:30

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia

Foto: PAP/Leszek Szymański

Schyłek pierwszego roku nowego parlamentu stanowi dobry czas, aby przypomnieć ideę otwartego parlamentaryzmu. Wśród wielu obietnic trzech głównych ugrupowań opozycyjnych w 2023 roku (Trzecia Droga, Koalicja Obywatelska, Lewica) wspominano o konieczności radykalnej zmiany pracy polskiego parlamentu. Stał się on swoistą „maszynką do przegłosowywania” kolejnych projektów, zgłaszanych przez aktualną większość rządową, swoistą „karykaturą organu przedstawicielskiego Narodu”, a powinien być miejscem debaty (wszak nazwa „parlament” pochodzi od francuskiego „parler”, czyli „mówić) i wypracowywania ponadpartyjnych kompromisów. Warto odwołać się do praktyki obecnie zaczętej kadencji Sejmu, nastąpiła w nim zmiana stylu pracy izby, co należy z pewną satysfakcją odnotować, ale bez koniecznej zmiany instytucjonalnej. Jedyny projekt odnoszący się do instytucji konsultacji – będący rezultatem – zobowiązań polskiego rządu z procedury uzyskiwania KPO w ślimaczym tempie jest procedowany w komisjach.

Niezbędne są zmiany w regulaminie Sejmu i Senatu

Wróćmy zatem pokrótce do idei otwartego parlamentaryzmu. Jeden z projektów został przygotowany z aktywnym udziałem senatora Kazimierza M. Ujazdowskiego kilka lat temu, przy wsparciu grupy znanych ekspertów z zakresu prawa konstytucyjnego i ustrojoznawców, przy zasięgnięciu opinii organizacji społecznych. Projekt zakładał dokonanie niezbędnych zmian w obecnym regulaminie Sejmu w celu zwiększenia transparentności pracy polskiego parlamentu i osiągnięcia pułapu rzetelnej legislacji, a także wzmocnieniu funkcji kontrolnych realizowanych przez zwłaszcza pierwszą izbę.

Czytaj więcej

Szymon Hołownia wrzuca na luz. Spowolni pracę nad projektami w Sejmie

Zakładano w projekcie dokonanie zmian na kilku płaszczyznach. Po pierwsze; zapewnienie udziału wszystkich klubów w komisji ds. służb specjalnych z przywróceniem (skasowanej zasady w 2016 roku) rotacyjnego wskazywania przewodniczącego komisji, raz z większości rządowej, raz z klubu opozycyjnego. Istotnym elementem zmian powinno być również zniesienie „ekspresowego trybu legislacji” (szczególnie nadużywanego w poprzednich kadencjach Sejmu) dla „przepychania” szczególnie istotnych projektów aktualnej większości parlamentarnej. Propozycja zakładała wprowadzenie zasady „szerokiej zgody” dla procedowania w trybie ekspresowym (np. dwie trzecie większości sejmowej), poza tym tryb powyższy mógłby służyć jedynie naprawianiu ewidentnych błędów ustawodawczych. Zakładano również zakaz stosowania przez większość rządową z art. 51 regulaminu Sejmu, czyli właśnie sięganie po „legislacyjną drogę na skróty”, czyli wspomniany tryb ekspresowy.

Drugi aspekt zmian odnosił się do wprowadzania zasady konsultowania ustawodawczych projektów komisyjnych oraz projektów poselskich. Postulowano w tym zakresie termin 21-dniowy, przy zastosowaniu narzędzi informatycznych. Jednocześnie projekt zakładał objęcie zmian w ustawach odnoszących się do materii samorządowej oraz podatkowej procedurą stosowaną przy zmianach kodeksów – czyli jednym słowem wymagających dłuższych terminów. Służyć to powinno podwyższeniu kryteriów rzetelności legislacyjnej.

Otwarcie się parlamentu na dialog społeczny

Trzecia płaszczyzna zmian dotyczyła otwarciu na dialog społeczny, czemu miało służyć zdemokratyzowanie instrumentu wysłuchania publicznego. Zakładano, iż powinno być ono uruchamiane na wniosek jednej trzeciej składu komisji sejmowej (czyli wprowadzenie ważnego instrumentu dla aktualnej opozycji parlamentarnej, realizującej w ten sposób funkcje kontrolne) bądź na wniosek dwóch klubów poselskich.

Czytaj więcej

Zamach na dialog społeczny? Premier zyskał nowe uprawnienia

Z kolei czwarta płaszczyzna odnosiła się do wzmocnienia kontrolnych funkcji Sejmu poprzez wprowadzenie debaty na wzór parlamentaryzmu brytyjskiego, przy zastosowaniu równości stron: rząd–opozycja. Opozycyjne kluby i koła poselskie uzyskałyby w jej ramach prawo do pięciominutowego zadawania pytań, na które przez kolejne pięć minut odpowiedzi udziela premier lub upoważniony przez niego członek rządu. Efektem będzie dynamizacja debaty parlamentarnej i brak możliwości ucieczki przez aktualne większości parlamentarne w wielominutowe monologowanie w wykonaniu członków Rady Ministrów. Postulowano, aby debata w powyższej formule odbywała się na każdym posiedzeniu sejmowym w wymiarze 60–90 minut. Jednocześnie pojawiała się propozycja wyposażenia klubów i kół poselskich w prawo do wprowadzania po jednym punkcie do porządku obrad posiedzenia izby. Warto w tym miejscu nadmienić, iż podobne zmiany wprowadzono w parlamencie francuskim w 2008 roku.

Niezbędne wystąpienia premiera i silny głos Sejmu

Ostatni aspekt postulowanych zmian odnosił się do instrumentów polityki europejskiej realizowanej przez polski parlament. Zakładano wprowadzenie obligatoryjnego wystąpienia premiera przed każdym „szczytem europejskim – posiedzeniem Rady Europejskiej”, na którym przedstawiano by stanowisko rządowe do projektów procedowanych na „szczycie”. Jednocześnie premier składać winien informację z posiedzenia RE na pierwszym posiedzeniu Sejmu. Zakładano również przeniesienie debaty nad rocznymi planami legislacyjnymi Komisji Europejskiej z poziomu komisji sejmowej na forum plenarne Sejmu. Wzmocni to głos polskiego Sejmu jako aktora polityki europejskiej i jednocześnie wzmocni wykonywane przez niego funkcje kontrolne.

Podsumowując – zakładane zmiany stanowiły maksimum możliwe poprzez znowelizowanie regulaminu Sejmu, bez wchodzenia na drogę zmian ustawodawczych. Jednocześnie godzi się podkreślić, iż proponowane zmiany nie uniemożliwiały skutecznego rządzenia państwem przez aktualne większości parlamentarne. Nie istniało także zagrożenie wprowadzenia „sejmokracji” czy też osłabienia wykonawczych instytucji państwa. Celem proponowanych zmian jest natomiast wzmocnienie funkcji kontrolnej Sejmu oraz wprowadzenie wyższych gwarancji transparentnej i jednocześnie rzetelnej legislacji.

Warto sięgnąć po te propozycje na obecnym etapie współczesnego polskiego parlamentaryzmu. Tym bardziej iż ruch w podobnym kierunku wykonały już parlamenty Niemiec, Francji oraz państwa skandynawskie. Dostrzeżono tam konieczność modernizacji ciał przedstawicielskich, aby w pełniejszy i bardziej transparentny sposób mogły wykonywać swoje konstytucyjne obowiązki.

Schyłek pierwszego roku nowego parlamentu stanowi dobry czas, aby przypomnieć ideę otwartego parlamentaryzmu. Wśród wielu obietnic trzech głównych ugrupowań opozycyjnych w 2023 roku (Trzecia Droga, Koalicja Obywatelska, Lewica) wspominano o konieczności radykalnej zmiany pracy polskiego parlamentu. Stał się on swoistą „maszynką do przegłosowywania” kolejnych projektów, zgłaszanych przez aktualną większość rządową, swoistą „karykaturą organu przedstawicielskiego Narodu”, a powinien być miejscem debaty (wszak nazwa „parlament” pochodzi od francuskiego „parler”, czyli „mówić) i wypracowywania ponadpartyjnych kompromisów. Warto odwołać się do praktyki obecnie zaczętej kadencji Sejmu, nastąpiła w nim zmiana stylu pracy izby, co należy z pewną satysfakcją odnotować, ale bez koniecznej zmiany instytucjonalnej. Jedyny projekt odnoszący się do instytucji konsultacji – będący rezultatem – zobowiązań polskiego rządu z procedury uzyskiwania KPO w ślimaczym tempie jest procedowany w komisjach.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Powódź w Polsce. Czy PiS może przegrzać z krytyką rządu? Michał Kolanko: Jest blisko
analizy
Jacek Nizinkiewicz: Powódź w Polsce. Dlaczego PiS gra powodzią i narzuca narrację w sprawie pomocy rządu Donalda Tuska
Polityka
Donald Tusk obiecuje wsparcie dla powodzian. "10 tys. zł doraźnej pomocy"
Polityka
Powódź 2024. Szymon Hołownia zapowiada nadzwyczajne posiedzenie Sejmu
Polityka
Powódź na południu Polski. Ekspert wskazuje na błąd Donalda Tuska i PiS-u