Belgia się nie rozpadnie. Wyniki wyborów inne niż wskazywały sondaże

Pogłoski o rozpadzie Belgii po raz kolejny okazały się przesadzone. Nacjonalistyczny Interes Flamandzki nie wygrał krajowych wyborów.

Publikacja: 12.06.2024 18:02

Król Belgii Filip z Bartem De Weverem

Król Belgii Filip z Bartem De Weverem

Foto: DIRK WAEM / Belga / AFP

Cała UE w ostatni weekend wybrała swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Belgia w tym czasie przeprowadziła operację wymiany swoich reprezentantów politycznych na wszystkich szczeblach władzy, bo jednocześnie wybierano deputowanych do parlamentu federalnego oraz do parlamentów regionalnych. I choć jak zwykle w tym wielojęzycznym i zdecentralizowanym kraju formowanie rządu federalnego może zająć wiele miesięcy, to jedno jest pewne: na razie królestwo się nie rozpadnie. Ale z pewnością będzie kontynuowało proces stopniowej dezintegracji.

Interes Flamandzki otrzymał mniejsze poparcie od Nowego Sojuszu Flamandzkiego

– Przyznajcie, nie spodziewaliście się tego – mówił w powyborczą noc niezwykle zadowolony Bart De Wever, burmistrz Antwerpii i lider nacjonalistycznego Nowego Sojuszu Flamandzkiego (N-VA), który wygrał wybory w Belgii, zdobywając 22 proc. głosów.

N-VA to partia dobrze już osadzona na belgijskiej scenie politycznej, wygrała także poprzednie wybory. Ale nie weszła w skład rządzącej koalicji politycznej znanej pod nazwą Vivaldi od wielu barw partyjnych: socjalistów, chadeków, liberałów i Zielonych. Nie weszła, bo dla wielu ugrupowań jest toksycznym partnerem i uznaje się ją za część skrajnej prawicy ze względu na jej nacjonalistyczną (w tym wypadku proflamandzką, a nie probelgijską) oraz antyimigracyjną retorykę. Okazała się najpopularniejszym ugrupowaniem we Flandrii, wbrew oczekiwaniom. Sondaże dawały bowiem zwycięstwo ulokowanemu jeszcze bardziej na prawo Interesowi Flamandzkiemu (VB), który ostatecznie miał poparcie na poziomie 23 proc.

Sondaże dawały zwycięstwo ulokowanemu jeszcze bardziej na prawo Interesowi Flamandzkiemu (VB), który ostatecznie miał poparcie na poziomie 23 proc.

Prowadzenie tych obu partii potwierdza, że Flamandowie mają więcej niezależności od rządu centralnego, bo obie partie za tym optują. Ale kluczowa jest jednak przegrana VB, oznaczająca, że nawet ci prawicowi, nacjonalistyczni i antyimigracyjnie nastawieni wyborcy w północnej części kraju nie chcą podziału Belgii.

Regiony w Belgii będą miały jeszcze więcej dochodów podatkowych

W tym niezwykle skomplikowanym kompetencyjnie kraju siedmiu parlamentów (1 federalny, 3 regionalne i 3 wspólnot językowych) widmo rozpadu czai się od dawna, ale wydaje się coraz mniej realne. Bart De Wever w odległej przeszłości był tego zwolennikiem, potem milczał w tej sprawie, bo uznał, że wyraźne stawianie tego postulatu mu nie służy. A w tej kampanii jeszcze zaryzykował i na kilka dni przed wyborami powiedział wprost, że – inaczej niż separatystyczny Interes Flamandzki – za niepodległością Flandrii się nie opowiada.

Czytaj więcej

Geert Wilders wygrywa wybory w Holandii. Będzie referendum ws. wyjścia z UE?

Postulaty VB uznał za przestarzałe, słusznie zauważając, że w dzisiejszych czasach zagrożeń globalnych mała Flandria nie miałaby wiele do powiedzenia. Dla niego właściwą ścieżką realizowania nacjonalistycznej agendy jest jeszcze więcej kompetencji przekazanych regionom, a co za tym idzie więcej podatków pozostawionych w ich kasach. 

To informacja tylko częściowo dobra dla spójności Belgii. Oznacza, że kraj się nie rozpadnie, ale będzie musiał dokonać kolejnego kroku na drodze do jego dezintegracji, żeby mógł powstać koalicyjny rząd federalny z udziałem, a może nawet pod kierownictwem De Wevera. Flamandów i Walonów (między nimi są jeszcze głównie francuskojęzyczni Brukselczycy) już niewiele łączy: często się nie rozumieją, bo nie mówią językiem drugiej wspólnoty, głosują na inne listy wyborcze, oglądają inne media i mają innych celebrytów. Wspólna ciągle jest futbolowa drużyna czerwonych diabłów, gdzie językiem roboczym jest angielski. I może jeszcze duma z gwiazd piosenki Angele i Stromae, którzy – choć francuskojęzyczni – cieszą się równą popularnością w całym kraju.

Cała UE w ostatni weekend wybrała swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Belgia w tym czasie przeprowadziła operację wymiany swoich reprezentantów politycznych na wszystkich szczeblach władzy, bo jednocześnie wybierano deputowanych do parlamentu federalnego oraz do parlamentów regionalnych. I choć jak zwykle w tym wielojęzycznym i zdecentralizowanym kraju formowanie rządu federalnego może zająć wiele miesięcy, to jedno jest pewne: na razie królestwo się nie rozpadnie. Ale z pewnością będzie kontynuowało proces stopniowej dezintegracji.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Skoda Kodiaq. Mikropodróże w maxisamochodzie
Materiał Promocyjny
Stabilność systemu e-commerce – Twój klucz do sukcesu
Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Polityka
Tbilisi na rozstajnych drogach. Czy Gruzja wpadnie w ręce Rosji?
Polityka
Trump obwinia Zełenskiego za inwazję Rosji na Ukrainę. "Nie zabiegał o pokój z Moskwą"
Polityka
Viktor Orbán "przerażony" Planem Zwycięstwa Zełenskiego. Chce rozmów UE z Rosją
Polityka
Trump złapał wiatr w żagle. Bukmacherzy rzadko się mylą