Podczas gdy cały świat z przerażeniem śledził obrazy i statystyki z ogarniętych epidemią Włoch, intelektualiści mieli dodatkowy, napływający stamtąd powód do zgryzoty. Publicystykę Giorgia Agambena. Jeden z najbardziej wpływowych i najchętniej cytowanych żyjących filozofów od dwóch miesięcy protestuje przeciwko wprowadzanym w jego rodzinnym kraju środkom bezpieczeństwa. A konkretnie „wariackim, irracjonalnym i absolutnie nieuzasadnionym środkom nadzwyczajnym przyjętym w związku z domniemaną epidemią koronawirusa".
Kto żyw ruszył krytykować Agambena. Gromy sypią się zewsząd, ale zwłaszcza ze strony lewej, znacznie bliższej światopoglądowo filozofowi. Zarzuty szarlatanerii, braku empatii i zdrady ideałów, powołania intelektualisty należą do najłagodniejszych. Początkowo miłośnicy twórczości Agambena wyrażali nadzieję, że z czasem, widząc postępy pandemii, wycofa się ze swoich poglądów. Nic bardziej mylnego. W połowie marca filozof pisał: „Stało się oczywiste, że Włosi są skłonni poświęcić praktycznie wszystko – normalne warunki życia, relacje społeczne, pracę, nawet przyjaźnie, uczucia oraz przekonania religijne i polityczne – ze względu na niebezpieczeństwo zachorowania. Nagie życie – i ryzyko jego utraty – nie jest czymś, co jednoczy ludzi, ale oślepia ich i dzieli. Inne stworzenia ludzkie są teraz postrzegane wyłącznie jako potencjalne przekaźniki zarazy, której należy unikać za wszelką cenę i którą trzeba trzymać przynajmniej na odległość jednego metra. Umarli – nasi umarli – nie mają prawa do pogrzebu i nie jest jasne, co stanie się z ciałami naszych bliskich. Nasz bliźni został przekreślony i to ciekawe, że kościoły milczą w tym temacie. Czym stają się relacje społeczne w kraju, który przyzwyczaja się do życia w taki sposób, kto wie, na jak długo? I czym jest społeczeństwo, które nie zna innej wartości niż przetrwanie?".
Sytuacja jest nietypowa nie tylko dlatego, że modny filozof stał się nagle – zwłaszcza w oklaskujących go dotychczas kręgach – wrogiem publicznym numer jeden. Wcześniej stronił od zabierania głosu na temat bieżących wydarzeń. Jedną z cech, która uczyniła jego pisarstwo tak popularnym, była intrygująca aura enigmatyczności spowijająca rozwijaną przez niego koncepcję. Nie mamy tu do czynienia z niespełnionym politykiem. Raczej z intelektualistą, który właśnie wyprosił się z salonów. A więc po co ci to było, Giorgio?
Kiedy teoria staje się ciałem
Można by całą tę awanturę zrzucić na karb, tak częstego przecież wśród myślicieli, zwykłego dziwactwa. Ale jedna rzecz nie pozwala tego zrobić. Jeżeli filozofia może się wydarzyć, to właśnie, na skalę całego globu, dzieje się myśl Giorgia Agambena. Nie tylko dlatego, że przewijają się w niej stale pojęcia, takie jak „stan wyjątkowy" czy „kwarantanna". Duch dziejów wstąpił nie w jej terminy, które mogły się przecież po prostu przyplątać wywodom filozofa, ale w sedno. Jej obawy i postulaty, źródła i nastrój. Większość z tego, co było w książkach niejasne, nabrało nagle bolesnej konkretności.