Plus Minus: Jaka jest współczesna polska sztuka?
Stefan Gierowski: Jest z nią różnie. Nie musi być gorzej, niż było przedtem, ale może. Najbardziej mogę porównywać z okresem PRL. Wtedy wszystko, co dotyczyło sztuki – w różnych dziedzinach – co mogło zwrócić uwagę na odrębność Polski, było ważne. I ja się w jakimś sensie na takim rozumieniu wychowałem. Kiedy Penderecki odnosił sukcesy, nie były one tylko jego prywatne, ale naszej muzyki. Jeżeli tygodnik „Przekrój" w Rosji uważano za pismo najbardziej awangardowe z dostępnych, to była nasza zasługa, że nasi dziennikarze robili ważne tam pismo. Te odczucia wspólnego sukcesu bardzo uwidaczniały się też w sporcie. Choć nie bardzo się nim interesowałem, to dobrze pamiętam swój i innych entuzjazm, gdy Polacy zwyciężyli z Rosjanami w meczu bokserskim w latach 50. Bo to było polskie. Trzeba pamiętać, że to nie był wcale w historii dobry dla nas czas. Ale czy ludzie byli z lewicy czy z prawicy, czy malowali figuratywnie czy nie, wszyscy mieli ambicję dotyczącą malarstwa polskiego, polskiej sztuki, polskiego szkolnictwa. Potrafili razem coś robić. Teraz nie ma takiej potrzeby. Malarstwo, szczególnie ono, zostało odsunięte.