Mediacja, mimo że funkcjonuje w polskiej rzeczywistości od lat, nadal bywa postrzegana jako nowe zjawisko, które trudno obdarzyć zaufaniem. Osoby w konflikcie, którym adwokat proponuje tę drogę rozwiązania sporu, podchodzą do niej z dystansem. Wskazują, że skoro rozmowy z kontrahentem (przeciwnikiem) nie przyniosły efektu nawet wtedy, gdy stronom towarzyszyli profesjonalni pełnomocnicy, to i mediator nie załatwi sprawy.
Tymczasem, w szczególności teraz, gdy naiwnie byłoby myśleć, że machina wymiaru sprawiedliwości ruszy z impetem, nadrabiając w mig zatory wywołane pandemią koronawirusa (na marginesie, kto by pomyślał, że zatęsknimy za dotychczasową organizacją sądów), alternatywne sposoby rozwiązywania sporów wydają się niekiedy jedynym realnym sposobem na wsparcie klienta.
Czytaj także: Koronawirus: mediacja może pomóc sądom w trudnym czasie pandemii
Przyznaję, że do niedawna sama miałam wątpliwości, czy mediacja działa. Doświadczenie pokazało jednak, iż najważniejszy jest w niej styl prowadzenia i osobowość mediatora, a te elementy ściśle się łączą. O ile bowiem pozostawanie przez mediatora jedynie tłem dla zwaśnionych stron lub okazjonalna aktywność w dyscyplinowaniu uczestników mediacji może w niektórych przypadkach prowadzić do sukcesu, o tyle w szczególności wobec konfliktów rodzinnych tego rodzaju postawa może utrudnić wypracowanie ugody.