Jarosław Gowin: Dziecko w potrzasku

Ochrona rodziny zakłada potrzebę zagwarantowania jej przestrzeni wewnętrznej wolności. Szczególnie istotny jest przepis Konstytucji RP, zgodnie z którym ograniczenie lub pozbawienie praw rodzicielskich nie może być sprzeczne z prawem i pozbawione kontroli sądowej – pisze minister sprawiedliwości

Publikacja: 26.02.2013 08:26

Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości

Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Red

Współczesne państwo biurokratyczno-opiekuńcze, które dominuje w całej Europie, coraz głębiej ingeruje w treść naszego życia. W ostatnich latach ingerencja ta wkroczyła w przestrzeń, która od wieków była bastionem wolności człowieka: w życie rodzinne. Ingerencja państwa uzasadniana jest troską o dobro dziecka i dążeniem do zwalczania przemocy w rodzinie.

Rzeczywiście, nierzadko taka interwencja jest niestety konieczna. Czy jednak nie jest ona nadużywana? Na tle innych krajów europejskich polska ustawa zasadnicza zawiera dobrze przemyślane gwarancje wolności rodziny. Coraz częściej pojawiają się jednak sygnały niepokojące, jeśli chodzi o praktykę sądową. Dlatego – bez przesądzania wniosków i bez pochopnego oskarżania kogokolwiek – potrzebna jest szeroka dyskusja o prawie rodzinnym.

Ochrona rodziny

Art. 18 Konstytucji RP – ten sam, który mówi, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny – obowiązkiem ochrony przez państwo i prawo obejmuje również rodzicielstwo i rodzinę. To pierwsze – rodzicielstwo – obejmuje ochronę relacji między rodzicem a dzieckiem, władztwa rodzicielskiego nakierowanego na dobro dziecka, sprawowania pieczy i wolności od ingerencji państwa (poza oczywistymi wyjątkami wynikającymi z zaniedbania dziecka i jego potrzeb fizycznych, psychicznych i emocjonalnych).

Rodzina zaś objęta jest wymaganą konstytucyjnie troską państwa względem tego najmniejszego ogniwa wspólnego życia społecznego (choćby przez pożądane preferencje podatkowe, zwłaszcza w sytuacji rodzin wielodzietnych). Ochrona rodziny zakłada potrzebę zagwarantowania jej przestrzeni wewnętrznej wolności, kształtowania obowiązku sprawowania należytej pieczy przez rodziców i odpowiedzialności rodzicielskiej, a prócz tego – ich wyłączności w dbaniu i kształtowaniu programu wychowawczego i formacji sumienia. Szczególnie istotny jest również przepis art. 48 ust. 2 Konstytucji RP, zgodnie z którym ograniczenie lub pozbawienie praw rodzicielskich może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu. W ten sposób podkreśla się brak możliwości działania wobec rodziny sprzecznego z prawem i pozbawionego kontroli sądowej.

Błędy państwa

O ile obowiązki państwa wobec rodziny ujęte są w ramy jego samoograniczenia i wspierających rodzinę działań pozytywnych, o tyle niewątpliwie mieści się w nim także dbanie o najmniejszych i wymóg reagowania w sytuacjach ekstremalnych. Prawo nie może pozostawać bierne i ślepe na takie sytuacje, gdy w rodzinach dzieciom dzieje się realna krzywda. To zaś może być wynikiem znęcania się fizycznego i psychicznego, zaniedbania lub skrajnego ubóstwa rodziny, rozpijania małoletniego lub skłaniania dziecka do żebrania. Wymagana przez Konstytucję RP wrażliwość państwa na potrzeby rodzin znajdujących się w trudnej i skomplikowanej sytuacji wyraża się na różne sposoby – zaczynając od pomocy społecznej, a kończąc na odpowiedzialności karnej.

Niekiedy jednak organy państwa (administracja publiczna i sądy) popełniają błędy, nieprawidłowo oceniając sytuację. Wówczas, nawet przy braku złej woli, angażując się we wgląd w rodzinę, radykalizują ocenę i dobór środków stosowanych wobec rodziców i dzieci, odrzucając przekonanie, że bardzo trudno stworzyć warunki rozwoju psychicznego i stabilności emocjonalnej w innym środowisku niż rodzina. W ostatnim czasie w środkach masowego przekazu sygnalizowane były przypadki „pochopnego” stosowania przez sądy środków ingerencji we władzę rodzicielską, zmierzających do odebrania dziecka rodzicom.

Oczywiście obiektywna ocena tych sytuacji wymagałaby dokładnego zbadania poszczególnych akt spraw sądowych i stanów faktycznych. Przy bliższym oglądzie wielokrotnie okazuje się bowiem, że sytuacja w rodzinie jest bardziej dramatyczna, niż widać to w materiale telewizyjnym. Chciałbym jednak rozważyć, czy jest potrzeba zmiany prawa, a jeśli tak, to jaka, aby w większym stopniu niż obecnie gwarantowało dobro dziecka i zapobiegało zbyt pochopnemu zrywaniu więzi między rodzicami a dziećmi.

Wspomniany już art. 18 Konstytucji RP, umieszczony w rozdziale wskazującym główne zasady, na jakich opiera się porządek państwa, określa ochronę małżeństwa i rodziny jako element konstytucyjnego systemu wartości oraz wyznacza cele i zadania władzy publicznej w tym zakresie. Podobnie, na poziomie ustawowym, art. 100 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego wprowadza obowiązek sądu opiekuńczego i innych organów władzy publicznej udzielenia pomocy rodzicom, jeżeli jest ona niezbędna do należytego wykonywania władzy rodzicielskiej. Mowa w nich o zasadzie pomocniczości, zgodnie z którą ingerencja władzy publicznej może mieć miejsce wyłącznie wówczas, gdy jest ona niezbędna, a rodzina nie może poradzić sobie sama. Zasada ta ma kluczowe znaczenie: interwencja sądu opiekuńczego, szczególnie wtedy, gdy oznacza drastyczną zmianę stosunków między rodzicami a dziećmi, powinna być podejmowana, jeżeli inne środki nie są wystarczające dla ochrony dobra dziecka.

Podobną tendencję aksjologiczną zauważymy w Konwencji o prawach dziecka. Zgodnie z jej preambułą dziecko „powinno wychowywać się w środowisku rodzinnym, w atmosferze szczęścia, miłości i zrozumienia”. Natomiast art. 9 tej konwencji zakazuje oddzielenia dziecka od swoich rodziców wbrew ich woli, z wyłączeniem przypadków, gdy kompetentne władze, podlegające nadzorowi sądowemu, zdecydują zgodnie z obowiązującym prawem oraz stosowanym postępowaniem, że takie oddzielenie jest konieczne ze względu na najlepiej pojęte interesy dziecka.

Odebranie dziecka jako ostateczność

Przesłanką ograniczenia władzy rodzicielskiej jest zagrożenie dobra dziecka. Kodeks rodzinny i opiekuńczy pozostawia swobodę sądowi w zakresie wyboru i sformułowania koniecznego środka interweniującego. Lista tych środków, która w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym ma charakter jedynie przykładowy, ale jednocześnie celowo uporządkowany w określonej hierarchii, na pierwszym miejscu wymienia zobowiązanie rodziców do określonego działania, a dopiero na ostatnim – umieszczenie dziecka w różnych formach pieczy zastępczej, a więc oddzielenia dziecka od rodziców. Dlatego sąd powinien sięgać po możliwie nieinterwencyjne środki zaradcze. Te ostateczne stosować zaś, gdy zaniedbanie obowiązków przez rodziców ma charakter rażący i zagrażający prawidłowemu rozwojowi dziecka.

Jak się wydaje, pozbawienie władzy rodzicielskiej stanowi najostrzejszy środek ingerencji sądu w sferę stosunków między rodzicami a dziećmi, i ze względu na jego daleko posunięte skutki powinien być stosowany jedynie wówczas, gdy wcześniej użyte środki nie dały rezultatu, lub też okoliczności danej sprawy wskazują na to, że ich zastosowanie nie byłoby celowe.

Z formalnego punktu widzenia w obecnej regulacji prawnej użycie instrumentów ingerencji we władzę rodzicielską, prowadzących do odebrania rodzicom dziecka, może mieć miejsce wyłącznie w ostateczności, po wykorzystaniu innych mniej dolegliwych środków lub wtedy, gdy dobro dziecka wymaga podjęcia niezwłocznych i zdecydowanych działań. Zasadę tę można wyprowadzić z przytoczonych na początku norm, choć nie została ona wyraźnie wypowiedziana. Skoro jednak często dzielimy obawę, że sądy mogą łatwo popełniać błędy kierujące ich rozumowanie ku decyzji o odebraniu dziecka rodzicom, zasadne jest rozważenie doprecyzowania w przepisach prawa i zabezpieczenie właściwego kierunku wykładni istniejących norm prawnych w praktyce sądów.

Zwróćmy uwagę na to, że stosunki rodzinne są bardzo zróżnicowane. Z góry wykluczyć należy zatem wszelkie unormowania o charakterze kazuistycznym lub też przewidujące sztywny schemat podejmowania decyzji przez sąd rodzinny. W takich przypadkach, gdzie konieczna jest wnikliwa ocena realiów konkretnej sprawy, byłoby to sprzeczne z zamierzeniem, jakie powinniśmy starać się zrealizować. Tak więc przygotowując ewentualne zmiany w prawie, należy uwzględnić zarówno ich cel, czyli przeciwdziałanie przedwczesnemu i pochopnemu rozdzielaniu rodziców i dziecka, jak również potrzebę natychmiastowej i zdecydowanej ingerencji sądu opiekuńczego, podyktowanej ochroną dobra dziecka.

Prawo najwyższe

Pożądane doprecyzowanie dzisiejszego stanu prawnego powinno zatem polegać na dodaniu do kodeksu rodzinnego i opiekuńczego przepisu wyrażającego zasadę, że zastosowanie przez sąd opiekuńczy środków ingerencji we władzę rodzicielską, które prowadzi do rozdzielenia dziecka i rodzica, może mieć miejsce jedynie wówczas, gdy wcześniej stosowane inne środki były nieskuteczne lub niecelowe, a dobro dziecka przemawia za oddzieleniem go od rodzica.

Wobec konstytucyjnego obowiązku ochrony tradycyjnie ujętego małżeństwa, rodzicielstwa, rodziny i związanego z tym dobra dziecka, nawiązując do klasycznej sentencji Cycerona: „Salus populi suprema lex esto” („Dobro ludu najwyższym prawem”), trzeba powiedzieć, że to ostatnie dobro w tych sprawach jest najwyższym prawem.

W przygotowywaniu tekstu korzystałem z opracowania doktora Jerzego Słyka z Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, które zostało sporządzone na moją prośbę

Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: PKW, czyli prawo kreatywnie wykładane
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Lex Obajtek już nie śmierdzi
Opinie Prawne
Prof. Michał Romanowski: Rząd kapituluje w sprawie neosędziów
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Neosędziowskie Termopile
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Czy neosędziowie zawładną kampanią prezydencką?