Strasburg nie zdejmie krzyża

Swoboda myśli, sumienia i wyznania nie może być rozumiana jako prawo do wolności od wszelkich symboli religijnych. Taki sposób rozumowania doprowadziłby do absurdalnych konsekwencji: powstania sterylnej światopoglądowo przestrzeni publicznej – pisze prof. Ireneusz C. Kamiński.

Publikacja: 15.01.2014 12:13

Ireneusz C. Kamiński

Ireneusz C. Kamiński

Foto: Fotorzepa

Obecność krzyża w polskim Sejmie nie narusza niczyich dóbr osobistych. Tak właśnie uznał w wyroku z 9 grudnia 2013 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie. Po tym orzeczeniu Janusz Palikot i kilku innych posłów Twojego Ruchu zapowiedzieli, że odwołają się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Ich skarga nie ma najmniejszych szans, ale sprawa „krzyża w Sejmie" może posłużyć refleksji nad strasburskim standardem, wokół którego narosło wiele nieporozumień.

Krzyż z włoskiej szkoły

Kilka lat temu olbrzymie emocje wywołała sprawa Lautsi przeciwko Włochom, nad którą Trybunał pochylał się dwukrotnie: najpierw jako siedmioosobowa izba (2009 r.), a później Wielka Izba 17 sędziów (2011 r.). Skarżącą była mieszkająca we Włoszech Finka, matka dwóch chłopców w wieku 11 i 13 lat, którzy chodzili do szkoły publicznej. W każdej sali szkolnej wisiał krucyfiks. Obecność tego symbolu, nakazanego przez krajowe ustawodawstwo, Lautsi uważała za sprzeczną z zasadą laickości, wedle której chciała wychowywać swoje dzieci. Pomimo jej interwencji krzyże pozostały w szkole.

Orzekając jako Wielka Izba, Trybunał jednogłośnie uznał, że doszło do naruszenia europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (konwencja). Ta konkluzja nie dotyczyła jednak wolności myśli, sumienia i wyznania (art. 9  konwencji), lecz prawa rodziców do wychowania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami (art. 2 protokołu nr 1 do konwencji w związku z art. 9). Sędziowie odrzucili pogląd włoskiego rządu, że krzyż to jedynie „bierny znak", który odnosi się przede wszystkim do narodowej kultury i historii, wręcz symbolizuje laicki charakter Włoch. Przyjęli, że krzyż niesie treści religijne i stanowi „silny zewnętrzny znak". Nakazana przez państwo obowiązkowa ekspozycja krzyża, której uczeń nie mógł uniknąć, mogła być odebrana przez synów Lautsi jako komunikat mówiący o wyższości chrześcijańskiego (katolickiego) światopoglądu. Tymczasem podczas wykonywania funkcji edukacyjnych państwo musi wykazać neutralność.

Po wyroku Wielkiej Izby można było usłyszeć głosy i oburzonych krytyków, i entuzjastów wieszczących z ferworem, że strasburskie orzeczenie posłuży jako narzędzie do oczyszczania przestrzeni publicznej z symboli religijnych. Nic z tych rzeczy. O strasburskim sukcesie pani Lautsi zadecydowało powołanie się na prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnym światopoglądem. Gdyby wskazała na wolność myśli, sumienia i wyznania (art. 9), losy procesu byłyby odmienne. Ta swoboda nie może być rozumiana jako prawo do wolności od wszelkich symboli religijnych (czy światopoglądowych), jeżeli chcemy uniknąć absurdalnych konsekwencji.

Wolność myśli, sumienia i wyznania umiejscawia się na dwóch obszarach. Pierwszy, wewnętrzny (forum internum), obejmuje posiadanie przekonań oraz ich zmianę (rozumianą jako modyfikacja lub porzucenie). Tu wolność jednostki jest absolutna, wyklucza jakąkolwiek ingerencję. Drugi obszar (forum externum) jest związany z uzewnętrznianiem przekonań, ono zaś rozpoczyna się od prywatnego przekazu w gronie najbliższej rodziny, a kończy na możliwości życia – także w sferze publicznej – w zgodzie z własnymi przekonaniami. W tym obszarze ingerencje są już możliwe, ale po łącznym spełnieniu trzech kryteriów: legalności, celowości i konieczności.

Można mówić o przekonaniach

Gdyby Trybunał uznał, że obecność krzyża stanowi ingerencję w wolność gwarantowaną na mocy art. 9, musiałby to zakwalifikować jako wkroczenie w sferę wewnętrznych przekonań. Skoro jednak ograniczenie dotykające tego obszaru jest niedopuszczalne, już sama kwalifikacja automatycznie rozstrzygałaby o konkluzji wyroku – trzeba by orzec, że doszło do złamania art. 9 konwencji. Tak byłoby w każdym przypadku ekspozycji krzyża (lub symbolu światopoglądowego), która stanowi konsekwencję nakazu państwa, ale i wówczas, gdy państwo nie wykonało pozytywnego obowiązku zagwarantowania wewnętrznej wolności przekonań w stosunkach między podmiotami prywatnymi.

Takie podejście prowadziłoby do powstania sterylnej światopoglądowo przestrzeni międzyludzkiej. Jednostka musiałaby milczeć w sprawie swojego światopoglądu, gdyby nie miała wyraźnie przyzwalającego słuchacza. Tymczasem Trybunał w sprawie Kokkinakis przeciwko Grecji (z 25 maja 1993 r.) wprost wskazał, że oczywistym elementem wolności myśli i religii jest „świadczenie o swoich przekonaniach", w tym aktywne przekonywanie do nich innych osób. Taka konfrontacja nie może być więc traktowana jako ingerencja w wewnętrzną sferę przekonań.

Sama obecność symboliki religijnej (światopoglądowej), jeśli nie jest łączona z innymi czynnościami (bądź nakazami), nie stanowi ingerencji w wolność przekonań, myśli i religii. Wyrok w sprawie Lautsi nie uprawniał więc do żądania usunięcia krzyża ze szkół, urzędów czy sądów (tym bardziej: miejsc publicznych) na tej podstawie, że narusza ugruntowane przekonania pewnej osoby. Aby odnieść sukces w Trybunale, trzeba było powołać się na inne niż wolność myśli konwencyjne prawo. Tak zresztą postąpił także wcześniej niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny w głośnej „sprawie krucyfiksu" (z 16 maja 1995 r.).

Trzeba pogodzić

Szansę na zwycięstwo przed strasburskim Trybunałem mają więc jedynie rodzice dzieci, które w szkole publicznej, instytucji mającej autorytet edukacyjny, są konfrontowane z jednoznacznym symbolem światopoglądowym. Co więcej, te dzieci muszą się znajdować w szczególnym „formacyjnym wieku". Sukcesu w Trybunale nie odniosą też dojrzałe osoby, które kwestionują, powołując się na wolność myśli i sumienia, obecność symboli religijnych w szkołach, urzędach czy sądach.

Obecność symboli religijnych w państwowych urzędach oraz instytucjach (ale już nie w innych miejscach publicznych) pozwala natomiast zakwestionować konstytucyjna zasada państwa świeckiego (jak zasada laickości we Francji) oraz rygorystycznie rozumiany rozdział państwa i Kościoła.

Warto też zauważyć argumentację użytą w „sprawie krucyfiksu" z Niemiec. Federalny Trybunał Konstytucyjny uznał, że zostało naruszone prawo do wychowania dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców, bo obecność krzyża była nakazana przez bawarskie ustawodawstwo, a ono nie przewidywało rozważania racji niezadowolonych rodziców. Po tym wyroku władze Bawarii zmieniły przepisy. Nadal mówią one o obecności krucyfiksu w szkolnej sali, ale równocześnie określają procedury, jakie znajdą zastosowanie, gdy rodzic nie zgadza się na obecność symbolu w szkolnej sali.

Nowy przepis bawarskiej ustawy o publicznym wychowaniu i szkolnictwie przewiduje, że eksponowanie krzyża, wynikające z krajowej historii i kultury, należy godzić z przekonaniami innych. Jeśli więc niektórzy rodzice się temu sprzeciwią, kierownictwo szkoły powinno dążyć do kompromisu. Gdy takiego kompromisu nie uda się wypracować, władze szkolne zobowiązane są do stworzenia rozwiązania uwzględniającego jednocześnie przekonania wszystkich osób, których dana sytuacja dotyczy. Poszukiwane rozwiązanie może polegać na określeniu kształtu eksponowanego symbolu (krucyfiks bądź krzyż), jego rozmiarów, a także sposobu lub miejsca eksponowania.

Religijny pluralizm

Wydając ostateczny wyrok w sprawie Lautsi, Wielka Izba orzekła olbrzymią większością głosów (15 do dwóch), że nie doszło do naruszenia art. 2 protokołu nr 1 do konwencji. Ten wyrok jest często prezentowany jako radykalna zmiana strasburskiego podejścia, jako odejście od „walki z krzyżem" ku jego akceptacji. Jest to olbrzymie uproszczenie. Uważam, że dwa strasburskie wyroki – chociaż zawierające odmienne konkluzje – daje się pogodzić.

Trybunał zauważa, że krzyż wiszący w szkolnej sali to „pasywny symbol religijny", którego oddziaływania na ucznia nie można równać z edukacją zawierającą treści religijne. To jednak  niejedyny wątek werdyktu. Towarzyszy mu wskazanie, że w szkole, do której uczęszczali synowie Lautsi, przekaz religijny generowany przez krzyż równoważyła obecność innych treści religijnych i światopoglądowych. Uczniowie mogli nosić w szkole niechrześcijańskie symbole religijne, takie jak muzułmańska chusta czy żydowska kipa. Urządzano uroczystości związane z niechrześcijańskimi świętami, między innymi z ramadanem. W szkole mogły się odbywać lekcje religii różnych wyznań.

Okoliczności wskazujące na swoisty religijny pluralizm szkoły zostały przedstawione przez włoskie władze dopiero podczas postępowania przed Wielką Izbą. Wcześniej rząd Silvia Berlusconiego poprzestał na niezwykłej tezie, iż krzyż na szkolnej ścianie symbolizuje tylko laickie państwo włoskie oraz jego kulturę i historię.

Turban, chusta, kipa

W Trybunale znalazło się także kilka skarg związanych z zakazem noszenia prywatnych symboli religijnych. Dotyczyły one przede wszystkim muzułmańskiej chusty. Nie ulegało wątpliwości, że zakaz lub sankcja za jego złamanie stanowiły ingerencję w praktykowanie przekonań religijnych. Należało rozstrzygnąć, czy istniejące ograniczenie było zgodne z konwencją.

Zgadzając się na krajowe reguły, Trybunał uzasadniał to w dwojaki sposób. Gdy zakaz noszenia chusty w publicznej instytucji (urząd, szkoła) dotykał wyznawców islamu jako religii dominującej w państwie (Turcja), strasburscy sędziowie akceptowali stanowisko władz, że istniejące reguły miały zapobiegać naciskom na religijne mniejszości oraz chronić przed „fundamentalistycznymi tendencjami", czyli bronić muzułmańskie kobiety niezakładające chust. Zgadzano się jednak także z zakazami w państwach nieislamskich. Chustę uznano za religijny „silny znak zewnętrzny", który oddziałuje prozelitycznie. Władze mogą więc zabronić jej noszenia zarówno nauczycielkom, jak i uczennicom. Taki zakaz przyjął we Francji formę ustawy o ostentacyjnych symbolach religijnych (2004 r.), przez które rozumie się – oprócz chusty – także żydowską kipę i sikhijski turban.

Obecnie Trybunał rozpoznaje jako Wielka Izba skargę związaną z zakazem zasłaniania twarzy; w praktyce dotyczy on burki i nikabu (S.A.S. przeciwko Francji). Od spraw poprzednio rozstrzygniętych odróżnia ją to, iż zakaz obowiązuje nie tylko w pewnych instytucjach (szkoła, urząd), lecz we wszystkich miejscach publicznych. Za złamanie zakazu grozi grzywna do 150 euro, ale zamiast niej lub łącznie z nią sąd może zarządzić udział osoby na jej koszt w kursie przypominającym o „republikańskich wartościach". Dużo poważniejsze sankcje grożą za zmuszanie do noszenia zasłon: kary pozbawienia wolności do roku i grzywny do 30 tysięcy euro, dwukrotnie zwiększane, jeśli przymus dotyka osoby nieletniej. Takie samo prawo powstało w Belgii, a podobne prace ustawodawcze podjęto m.in. w Holandii, Danii, Niemczech i Hiszpanii.

Trudno o obronę

Trybunałowi będzie trudno uznać, że zakaz ma służyć ochronie „innych osób", a więc tych muzułmanek, które zasłon nie noszą. Burkę i nikab nosi niewiele osób. We Francji liczba ta szacowana jest na dwa tysiące. Perswazyjność takiej marginalnej praktyki jest więc bardzo hipotetyczna. By uznać zakaz za zgodny z konwencją, sędziowie będą musieli powołać się na konieczność ochrony porządku publicznego. Rozumienie tego pojęcia nie musi się łączyć z rzeczywistym naruszaniem ładu, lecz może nawiązywać do „symbolicznego" podważania podstawowych wartości demokratycznego porządku, którego istotnym elementem jest brak dyskryminacji i równorzędne traktowanie płci. Już wcześniej taki wątek pojawił się w strasburskim orzecznictwie w związku z muzułmańską chustą, ale tym razem musi on się stać centralny.

Do Trybunału trafiła również skarga na zakaz noszenia w pracy krzyżyka (Eweida i inni przeciwko Wielkiej Brytanii). W wyroku wydanym na początku 2013 r. sędziowie zaakceptowali zakaz, gdy odnosił się do pielęgniarki i był uzasadniany względami sanitarnymi (krzyżyk został uznany za zabronioną biżuterię). Nie zgodzono się natomiast z zakazem, który wprost dotykał krzyżyka jako symbolu religijnego i obowiązywał w brytyjskich liniach lotniczych.

Poza szczególnym przypadkiem islamskich zasłon zakaz prywatnych symboli religijnych w miejscach publicznych, jeśli ma pozostać w zgodzie z konwencją, musi być formułowany poprzez odwołanie się do neutralnych racji ogólnych. Przestrzeń publiczna musi co do zasady być otwarta dla ekspresji światopoglądowej.

Autor jest profesorem w Instytucie?Nauk Prawnych PAN

Obecność krzyża w polskim Sejmie nie narusza niczyich dóbr osobistych. Tak właśnie uznał w wyroku z 9 grudnia 2013 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie. Po tym orzeczeniu Janusz Palikot i kilku innych posłów Twojego Ruchu zapowiedzieli, że odwołają się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Ich skarga nie ma najmniejszych szans, ale sprawa „krzyża w Sejmie" może posłużyć refleksji nad strasburskim standardem, wokół którego narosło wiele nieporozumień.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Policjant zginął z rąk kolegi – ta tragedia ma drugie dno
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej