Sędziowie karni mają dość. Nie chcą numerkowego przydzielania spraw karnych do referatów. Zdarza się, że przewodniczący i prezesi manipulują przydziałem – mówią. I dodają, że niektórzy dostają sprawy łatwiejsze, a do innych trafiają tzw. stare, których nikt nie chce.
Ministerstwo Sprawiedliwości myśli więc o automatycznym przydzielaniu spraw. Przewodniczący czy prezes już nie będą o tym decydować. Zastąpi ich system komputerowy. W dodatku w przepisach o numerycznym przydziale spraw zlikwidowane zostaną wszelkie wyjątki. Wszystko po to, żeby system był przejrzysty. O tym, że do tej pory bywało inaczej, sędziowie nie boją się mówić. Kiedy do wydziału przychodził nowy sędzia, przewodniczący zachowywali się różnie. Jedni brali pod uwagę liczbę spraw przypadających na każdego sędziego i pierwsze, które trafiały do wydziału, dostawał nowy sędzia. Inni zabierali od starych sędziów niechciane sprawy i przydzielali nowemu. Obydwa zachowania są dobrze znane. Bywało też, że sędziego „lubianego" przez przewodniczącego omijały sprawy stare i duże. Wystarczyło oficjalnie i na piśmie wyznaczyć innego (konkretnego) do jej prowadzenia.
Nie może być tak, że jeden sędzia dostaje sprawy proste, a inny trudne – uznało Ministerstwo Sprawiedliwości. Uważa, że to niedopuszczalne nie tylko ze względu na przepisy, ale także niezawisłość sędziowską. Po takim „specjalnym" wyznaczeniu sprawy konkretnemu sędziemu mogą się pojawić zarzuty manipulacji. Strony mogą to podnosić i kwestionować. Nawet rozpatrzona już sprawa może wrócić do ponownego osądzenia. A to zabiera czas i mnoży koszty. Lepiej więc dmuchać na zimne i skoro do manipulacji dochodzi, szybko wprowadzić zmiany, które ją uniemożliwią.
To zadanie do szybkiego wykonania oczywiście pod warunkiem determinacji autorów. Na razie o niej zapewniają. I warto trzymać ich za słowo.