W listopadzie 2023 roku w serwisie aripaev.ee pojawił się głośny artykuł autorstwa Koita Brinkmanna „Farmaceuci siedzą na końcu strzykawki hurtowni farmaceutycznych. Stracą pracę, jeśli zaczną gadać”. W tekście czytamy: „Minęło ponad trzy i pół roku od rozpoczęcia reformy farmacji, która wywołała burzliwe debaty i groźby pod adresem państwa, a mimo to w tym czasie w Estonii nie otwarto ani jednej nowej apteki”. W 2020 roku weszła w życie estońska regulacja przypominająca naszą Aptekę dla Aptekarza (AdA). A jaka jest aktualnie sytuacja w Polsce, po ośmiu latach funkcjonowania „naszej” ustawy AdA?
Polski UOKiK ostrzegał
Rok 2017 – projekt poselskiego projektu reformującego rynek apteczny, czyli polska AdA, był oceniany w Senacie RP. Miały to być przepisy, które zbawią polski rynek aptek i usuną wszelkie rzekome patologie w polskich aptekach. 5 stycznia 2017 roku Prezes UOKiK Marek Niechciał (sygn. DPR-071-3/17/EU) na prośbę Wojciecha Murdzka, Przewodniczącego Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. Deregulacji ocenił proponowane przepisy. UOKiK nie pozostawił na projekcie poselskim suchej nitki. W ocenie Prezesa Niechciała „wprowadzanie w tak szerokim zakresie uregulowań zmniejszających swobodę konkurencji przebiegających na rynku detalicznej sprzedaży leków może prowadzić do ograniczenia powstawania nowych aptek i zmniejszania ich liczby, a w efekcie do wzrostu cen leków dla konsumentów. Prowadzić to może do sytuacji, w których w małych miejscowościach, właścicielem wszystkich aptek będzie jedna lub dwie osoby. Taki stan rzeczy może mieć negatywny wpływ na oferowane ceny produktów, co przekłada się na interes ekonomiczny konsumentów”.
Czytaj więcej:
Apteka powinna być dla pacjenta
W podsumowaniu swojej opinii Prezes UOKiK jednoznacznie wskazał, kto powinien być beneficjentem nowelizacji prawa farmaceutycznego. W swoim liście Marek Niechciał podkreślił, że ocena skutków regulacji nie uwzględniała interesów konsumentów. W piśmie możemy przeczytać, że „w uzasadnieniu projektu [AdA] zabrakło precyzyjnego wskazania, jaki wpływ projektowane regulacje zakładające ograniczenia podmiotowe, demograficzne i geograficzne w prowadzeniu aptek będą miały na ekonomiczne interesy konsumentów. W szczególności nie wskazano, jak regulacja rynku usług farmaceutycznych w Polsce wpłynie na ceny leków i ich dostępność. Nie można bowiem zapominać, kto jest nabywcami leków - także osoby ubogie. W obecnych realiach zakup leków przez te osoby wiąże się ze znacznym obciążeniem ich budżetu, zaś nawet stosunkowo niewielka różnica w cenie może być dla nich realnie odczuwalna. Jeżeli projektowana zmiana skutkować będzie podwyższeniem cen, to może przyczynić się to do powstawania sytuacji, w których pacjenci będący w złej sytuacji finansowej będą zmuszeni do rezygnowania z zakupu leków niezbędnych w procesie leczenia”.
Niestety, pomimo negatywnej opinii przed głosowaniem w Sejmie parlamentarzyści nie pokusili się o refleksję nad tymi przepisami i zostały one wprowadzone pomimo braku rzetelnej oceny skutków regulacji.