adwokat
adwokat
Uważam, że wprowadzenie obowiązku zachowania jakichkolwiek parytetów, niezależnie od przyjętego kryterium, jest błędem. O wyborze powinny decydować wyłącznie kompetencje. Inaczej, każdy awans, który zawdzięczany by był parytetowi będzie deprecjonowany.
Wprowadzanie jakichkolwiek parytetów, niezależnie od kryterium (płeć, kolor skóry, orientacja seksualna, itp.) przypomina czasy słusznie minione i dodatkowe punkty za pochodzenie robotniczo-chłopskie. Jedynym kryterium doboru członków organów (podmiotów gospodarczych, ale też samorządowych) powinny być ich kompetencje. Można to zobrazować przykładem. Swego czasu postulat obowiązkowych parytetów dotyczył organów samorządu adwokackiego. Dzisiaj tymczasem (bez jakichkolwiek parytetów) koleżanki stanowią 40 proc. członków i zastępców członków Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie (czyli więcej niż proponowany parytet w spółkach). Gdyby wprowadzono parytety, można byłoby je oskarżać, że dostały się wyłącznie dzięki obowiązkowemu parytetowi. Wobec ich braku, nikt nie może się poważyć na taki, deprecjonujący kobiety, zarzut.
Cofnięcie kontrasygnaty to bardzo niebezpieczny precedens konstytucyjny, który nie powinien mieć miejsca. Prezes Rady Ministrów nie może naprawiać swojego błędu kolejnym błędem, który jeszcze pogłębia chaos prawny.
Likwidacja dwóch Izb nie zamyka problemu. Zmiany w SN były dużo szersze, aniżeli tylko powołanie dwóch izb. Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia. Wymiar sprawiedliwości był chory już przed 2015 rokiem, a lata 20152-2023 tylko stan ten jeszcze pogorszyły. Powrót do status quo ante nie załatwiała więc podstawowego problemu jakim jest niewydolne i pozbawione autorytetu społecznego sądownictwo. To tymczasem nie jest wyłącznie winą PiS, ale również pozostałych polityków oraz samego środowiska sędziowskiego.
Rozwiązania powinny być konsekwentne. Jeżeli uznajemy, że powołania po ocenie neoKRS są wadliwe, to dotyczy to wszystkich albo nikogo. Osobiście nie skłaniam się ku automatyzmowi i odpowiedzialności zbiorowej. Jednak, jeżeli już go przyjmujemy, to powinien on dotyczyć wszystkich, a nie wybranych grup.
NeoKRS została powołana wadliwie. W takiej sytuacji powrót na wcześniej zajmowane stanowisko jest jak najbardziej uzasadniony. Odpowiedzialność dyscyplinarna powinna podlegać jednak ocenie indywidualnej. Model odpowiedzialności zbiorowej kłóci się z podstawowymi zasadami porządku prawnego.
Tak, natomiast musi to być dokonywane ostrożnie. Obawiam się automatyzmu w stosowaniu SI przez część sędziów, przez co zatracone zostaną resztki czynnika ludzkiego, a prawo to nie matematyka i istnieją w nim normy, które odwołują się do aspektów etycznych i moralnych (nadużycie prawa podmiotowego, klauzula rebus sic stantibus).
SI może w tym pomóc, natomiast - jeżeli będzie zastosowana w taki sposób, aby nie "odczłowieczyć" sądownictwa, nigdy sama przez się nie odblokuje sądownictwa. To wymaga znacznie głębszych reform.
To dokładnie to, o czym wcześniej wspominałem. Nie można odczłowieczyć sądownictwa. Nie można w szczególności w sprawach rodzinnych albo karnych sprowadzać orzekania do algorytmu (tak naprawdę dotyczy to wszelkich postępowań).
Kluczowe czynności prawne (negocjacje umów, procesy sądowe) związane są nie tylko z umiejętnościami twardymi (wiedza, znajomość doktryny i orzecznictwa), ale w ogromnej części z umiejętnościami miękkimi. Sztuczna inteligencja zmniejszy, co najwyżej zapotrzebowanie, na prawników na najniższym poziomie rozwoju zawodowego. Będzie to zjawisko tożsame z sytuacją wprowadzenia i rozwoju zaawansowanych elektrycznych baz danych (LEX, Legalis), które zmniejszyły zapotrzebowanie na pracę studentów i magistrów prawa.
To jest dokładnie to, co opisałem w odpowiedzi na poprzednie pytanie.
Użycie sztucznej inteligencji będzie zmniejszało koszty robocizny. Może się okazać, że będzie ona nawet bardziej przydatna mniejszym kancelariom. Pozostaje jedynie pytanie, czy większość z nich będzie stać na jej użycie oraz, na ile dostrzegą taką potrzebę.
W przypadku tego zagadnienia odnoszę się do kwestii dostępu do informacji niejawnych. Kwestia weryfikacji kandydatów na stanowisko sędziego, to już zupełnie inny temat.
Przede wszystkim, nie ma sensu tak szerokie rozszerzenie (na wszystkich sędziów). Nie wszyscy sędziowie mają dostęp do informacji niejawnych. Ponadto nie mogą to być procedury tożsame ze wszystkimi innymi osobami. Trzeba tutaj wypracować kompromis, pomiędzy dwoma interesami prawa: ochroną jego bezpieczeństwa oraz niezależnością władzy sądowniczej od władzy wykonawczej.
Prawidłowe funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego zależy od autorytetu osób w nim zasiadających i respektowania jego orzeczeń przez - przynajmniej - głównych aktorów sceny politycznej. System erodował już przed 2015 rokiem, a po tej dacie całkowicie się załamał. Przywrócenie prawidłowego funkcjonowania TK wymagałoby pewnego kompromisu (w tym również personalnego) pomiędzy głównymi aktorami sceny politycznej. Na to się jednak w tej chwili nie zanosi.
Jest to absolutnie wskazane. Połączenie funkcji politycznej (ministra) z funkcją prokuratora generalnego jest sytuacją, umożliwiającą używanie prokuratury do celów politycznych. Widzieliśmy to w ostatnich latach w sposób ewidentny, ale zdarzało się, to również w przeszłości, za rządów innych partii, aniżeli PiS.
Założenia są obiecujące, ale diabeł tkwi w szczegółach, więc zaczekajmy na projekt ustawy. Poza tym obawiam się, po doświadczeniach ostatnich ośmiu lat, że bez umocowania rozdziału tych funkcji w Konstytucji, zawsze politycy będą mieli pokusę, żeby stan ten zmienić.
Bez autonomii finansowej trudno będzie mówić o faktycznej niezależności prokuratury.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas