Teza 1: Obowiązkowy parytet płci w zarządach i radach nadzorczych, który od stycznia 2026 r. mają stosować największe spółki z udziałem Skarbu Państwa, a po pół roku pozostałe duże firmy notowane na giełdzie, powinien być rozszerzony na inne spółki
Uważam, że wprowadzenie obowiązku zachowania jakichkolwiek parytetów, niezależnie od przyjętego kryterium, jest błędem. O wyborze powinny decydować wyłącznie kompetencje. Inaczej, każdy awans, który zawdzięczany by był parytetowi będzie deprecjonowany.
Teza 2: Kary jakie będzie mogła nakładać Komisja Nadzoru Finansowego ( kwotę stanowiąca 10 proc. rocznego przychodu) w przypadku niewykonania obowiązków związanych z zapewnieniem równości płci w organach spółek, to skuteczne rozwiązania aby wyegzekwować parytet płci
Teza 1: Wprowadzanie parytetów płci to właściwy sposób na ograniczenie nierówności w zatrudnieniu kobiet i mężczyzn
Wprowadzanie jakichkolwiek parytetów, niezależnie od kryterium (płeć, kolor skóry, orientacja seksualna, itp.) przypomina czasy słusznie minione i dodatkowe punkty za pochodzenie robotniczo-chłopskie. Jedynym kryterium doboru członków organów (podmiotów gospodarczych, ale też samorządowych) powinny być ich kompetencje. Można to zobrazować przykładem. Swego czasu postulat obowiązkowych parytetów dotyczył organów samorządu adwokackiego. Dzisiaj tymczasem (bez jakichkolwiek parytetów) koleżanki stanowią 40 proc. członków i zastępców członków Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie (czyli więcej niż proponowany parytet w spółkach). Gdyby wprowadzono parytety, można byłoby je oskarżać, że dostały się wyłącznie dzięki obowiązkowemu parytetowi. Wobec ich braku, nikt nie może się poważyć na taki, deprecjonujący kobiety, zarzut.
Teza 2: Nowe przepisy przewidują także wyjątki od obowiązku stosowania zasad równości płci, np. gdy za wyborem kandydata płci przeciwnej przemawiają inne zasady dotyczące różnorodności. Spółki będą wykorzystywać taki wyjątek do omijania obowiązku zapewnienia równości płci w ich organach
Teza 1: W związku z cofnięciem przez premiera swojej kontrasygnaty pod umocowanie przez Prezydenta sędziego do przewodniczenia zgromadzeniu wyborczemu Izby Cywilnej SN, wybór trzech kandydatów na szefa tej izby jest nielegalny, a status nowego prezesa IC SN może być podważany.
Cofnięcie kontrasygnaty to bardzo niebezpieczny precedens konstytucyjny, który nie powinien mieć miejsca. Prezes Rady Ministrów nie może naprawiać swojego błędu kolejnym błędem, który jeszcze pogłębia chaos prawny.
Teza 2: Likwidację dwóch Izb Sądu Najwyższego: Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izby Odpowiedzialności Zawodowej naprawi sytuację w Sądzie Najwyższym
Likwidacja dwóch Izb nie zamyka problemu. Zmiany w SN były dużo szersze, aniżeli tylko powołanie dwóch izb. Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia. Wymiar sprawiedliwości był chory już przed 2015 rokiem, a lata 20152-2023 tylko stan ten jeszcze pogorszyły. Powrót do status quo ante nie załatwiała więc podstawowego problemu jakim jest niewydolne i pozbawione autorytetu społecznego sądownictwo. To tymczasem nie jest wyłącznie winą PiS, ale również pozostałych polityków oraz samego środowiska sędziowskiego.
Teza 1: Tzw. młodzi sędziowie, czyli osoby, które skończyły Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury, zrobiły asesurę i po ocenie przez neoKRS zostały powołane na stanowiska sędziowskie, otrzymają status sędziów powołanych zgodnie z konstytucją.
Rozwiązania powinny być konsekwentne. Jeżeli uznajemy, że powołania po ocenie neoKRS są wadliwe, to dotyczy to wszystkich albo nikogo. Osobiście nie skłaniam się ku automatyzmowi i odpowiedzialności zbiorowej. Jednak, jeżeli już go przyjmujemy, to powinien on dotyczyć wszystkich, a nie wybranych grup.
Teza 2: Osoby, które po 2018 r. awansowały na wyższe stanowiska w sądownictwie lub zostały sędziami Sądu Najwyższego, powinny wrócić na wcześniej zajmowane stanowisko oraz podlegać odpowiedzialności dyscyplinarnej.
NeoKRS została powołana wadliwie. W takiej sytuacji powrót na wcześniej zajmowane stanowisko jest jak najbardziej uzasadniony. Odpowiedzialność dyscyplinarna powinna podlegać jednak ocenie indywidualnej. Model odpowiedzialności zbiorowej kłóci się z podstawowymi zasadami porządku prawnego.
Teza 1: Sztuczna inteligencja powinna być postrzegana jako realne narzędzie ułatwiające pracę sędziów.
Tak, natomiast musi to być dokonywane ostrożnie. Obawiam się automatyzmu w stosowaniu SI przez część sędziów, przez co zatracone zostaną resztki czynnika ludzkiego, a prawo to nie matematyka i istnieją w nim normy, które odwołują się do aspektów etycznych i moralnych (nadużycie prawa podmiotowego, klauzula rebus sic stantibus).
Teza 2: Sztuczna inteligencja może być efektywnym wsparciem w orzekaniu i odblokować sądownictwo z dużej ilości spraw.
SI może w tym pomóc, natomiast - jeżeli będzie zastosowana w taki sposób, aby nie "odczłowieczyć" sądownictwa, nigdy sama przez się nie odblokuje sądownictwa. To wymaga znacznie głębszych reform.
Teza 3: Rozwiązania sztucznej inteligencji powinny być wykorzystywane w sądach jedynie w ograniczonym zakresie i służyć np. automatyzacji procedur i powtarzalnych czynności, co pozwoliłoby sędziom szybciej przygotować się do rozpraw.
To dokładnie to, o czym wcześniej wspominałem. Nie można odczłowieczyć sądownictwa. Nie można w szczególności w sprawach rodzinnych albo karnych sprowadzać orzekania do algorytmu (tak naprawdę dotyczy to wszelkich postępowań).