Krzysztof Stefański: Po co nam strategia rozwoju sztucznej inteligencji

Udało się np. wdrożyć projekt e-administracji czy e-recept. W wymiarze instytucjonalnym widać jednak, jak małe znaczenie do cyfryzacji przywiązywały w ostatnich latach poprzednie władze.

Publikacja: 06.08.2024 07:11

Krzysztof Stefański: Po co nam strategia rozwoju sztucznej inteligencji

Foto: Adobe Stock

Rząd rozpoczął konsultacje społeczne związane z opracowaniem strategii rozwoju sztucznej inteligencji. To ważny krok, bo strategia taka, a przede wszystkim dynamiczne działania w tym zakresie są nam potrzebne jak tlen. Nam – gospodarce, społeczeństwu, ale także administracji.

Kiedy obrazkowa instrukcja przestaje wystarczać

Tworzenie dokumentów nazywanych „strategie” czy „programy rozwoju” wydaje się na pierwszy rzut oka stratą czasu. Wszak dokument taki nie jest aktem prawa, nie jest też listą zadań do realizacji, której kolejne punkty należy obowiązkowo odhaczyć, zanim przejdzie się do następnego. To raczej dokument o charakterze programowym, politycznym czy wręcz ideowym. Jednakże gdy próbujemy zmierzyć się z jakimś ważnym, wieloetapowym zadaniem, naszą pierwszą czynnością powinno być sporządzenie planu działań.

Jeśli zadanie jest proste – jak np. złożenie stołu – wystarczy obrazkowa instrukcja, którą znajdziemy zapakowaną razem z wszystkimi elementami w płaskim pudełku. Jeśli zadanie jest bardziej skomplikowane, a realizować je ma wiele osób, czy wręcz państwo, potrzeba posiadania planu staje się koniecznością, a obrazkowa instrukcja przestaje wystarczać – i tu dochodzimy do potrzeby wypracowania strategii.

Konieczność otwarcia się na cyfryzację i rozwój sztucznej inteligencji jest wręcz truizmem. Kilkanaście lat temu zastanawiano się, w jakich branżach cyfryzacja czy automatyzacja może zaistnieć. Obecnie trudno znaleźć branżę, w której nie mają one zastosowania. Wiemy, że rozwój gospodarki jest ściśle związany z rozwojem nowoczesnych technologii. Bez intensywnych działań politycznych, gospodarczych i społecznych nasz kraj nie będzie miał szans nie tylko na zostanie liderem choćby wśród krajów Unii Europejskiej, ale nawet nie będzie w stanie utrzymać się w peletonie.

Działania te powinny być prowadzone przez wiele ośrodków – rząd, jednostki samorządu terytorialnego, agencje państwowe, NGO czy wreszcie podmioty prywatne. Gdy dodamy dwa do dwóch – olbrzymią liczbę zadań, które należy wykonać, ich różnorodny charakter oraz szeroką gamę instytucji, które muszą w tym procesie uczestniczyć – pojawia się potrzeba planu działań. Strategia, która wyznaczy kierunki i pozwoli skoordynować działania, wydaje się niezbędna.

Polskie władze a AI

Podejście polskich władz do cyfryzacji i rozwoju sztucznej inteligencji można porównać do budowania polskiego klubu piłkarskiego. Wydaje się sporo pieniędzy – często publicznych, zatrudnia piłkarzy, którzy z braku umiejętności, ambicji albo z powodu zwykłego pecha nie znaleźli zatrudnienia gdzieś indziej, zatrudnia najtańszego możliwego trenera i czeka na pierwszy gwizdek. A potem – zaciskając kciuki w nadziei albo zęby z wściekłości – czeka się na ostatni. Nawet czasem się coś uda – strzelić gola albo wygrać mecz, ale myśli trenerskiej nie ma żadnej, a o pucharach europejskich można pomarzyć.

Udało się np. wdrożyć projekt e-administracji (choć nie bez problemów i opóźnień) czy e-recept. Ale w wymiarze instytucjonalnym widać, jak małe znaczenie do cyfryzacji przywiązywały w ostatnich latach poprzednie władze. Dość powiedzieć, że ministrem cyfryzacji przez trzy i pół roku był premier, który z racji urzędu niewiele miał czasu na zajmowanie się funkcjonowaniem tego ministerstwa. Dopiero w 2023 r. na siedem miesięcy powołano ministra cyfryzacji, który mógł skupić się na swoim resorcie. 16 grudniowych dni funkcjonowania rządu M. Morawieckiego nie ma sensu wspominać. Obecnie mamy ministra cyfryzacji i to w randze wicepremiera, co pozwala spoglądać z nadzieją na proces rozwoju tej branży. Niepokoi jednak brak wystarczająco dynamicznych działań resortu.

Jeszcze słabiej wyglądają działania władz w zakresie sztucznej inteligencji. Założenia do strategii AI w Polsce na lata 2018–2019 wypracowane zostały… w końcu 2018 roku. Dwa lata później rząd przyjął dokument „Polityka dla rozwoju sztucznej inteligencji w Polsce od roku 2020”. Pomijając już fakt, że został on oficjalnie ogłoszony 28 grudnia 2020, zatem co najmniej rok za późno, to merytoryczna wartość tego dokumentu nie jest najwyższa.

Największy jednak problem polega na braku wdrażania tej strategii. Zatem dokument powstał za późno, był słaby i… pozostał na papierze. Według nowej koncepcji strategia rozwoju AI ma stanowić część strategii cyfryzacji państwa, która jest obecnie konsultowana społecznie.

Czytaj więcej

AI Act wchodzi w życie, ale nie cały od razu

Co powinno znaleźć się w strategii?

Strategia jest dokumentem obejmującym całość koniecznych działań. W obszarze AI jest ich tak wiele, że nie sposób wymienić wszystkich. Z pewnością należy wyjść od kwestii regulacyjnych. AI Act właśnie wszedł w życie, pierwsze jego regulacje niedługo zaczną być stosowane i nasz ustawodawca musi uchwalić akty prawne, które pomogą w implementacji tego rozporządzenia do polskiego porządku prawnego. A pamiętać trzeba, że nasz system prawa nie należy do zbyt elastycznych i potrzeby zmian są znaczne. Warto też rozważyć utworzenie piaskownic regulacyjnych, umożliwiających kontrolowany rozwój różnych projektów wdrożeniowych AI.

W obszarze gospodarki jest szczególnie wiele do zrobienia. Począwszy od promowania rozwoju projektów opartych o AI, m.in. poprzez stworzenie funduszu AI, adresowanego do start-upów oraz małych i średnich firm, zwiększenie dostępności technologii dla biznesu, promowanie przedsięwzięć opartych o tę technologię, szczególnie takich, które mogą odnieść międzynarodowy sukces biznesowy.

Ze szczególną troską należy podchodzić do społecznych skutków rozwoju AI. Z mojej zawodowej perspektywy największego wyzwania upatruję w zmianach na rynku pracy czy szerzej – w środowisku pracy. Wiele jest do zrobienia także m.in. w zakresie eliminacji wykluczenia cyfrowego i demokratyzacji dostępu do AI.

Być może największe wyzwania stoją w odniesieniu do nauki i edukacji. Zwiększenie potencjału naukowego polskich uczelni i mądre wykorzystywanie wyników badań polskich naukowców to konieczność, jeśli chcemy odgrywać liczącą się rolę w globalnym wyścigu związanym z AI. Jednak absolutnym priorytetem muszą być odpowiednie zmiany w edukacji – we wszystkich poziomach, a także wdrożenie polityki kształcenia przez całe życie, do czego od dawna zachęca Komisja Europejska.

Wreszcie, warto mądrze wspierać wykorzystywanie narzędzi AI w domenie publicznej, m.in. poprzez otwarcie urzędów na tę technologię. Na przykładzie kilku instytucji widać wyraźnie, że niektóre wdrażają ją bardzo intensywnie (np. ZUS), a inne są bardzo wstrzemięźliwe w tej kwestii. Powinniśmy dążyć do rozsądnej równowagi, koordynacji i uporządkowania – także legislacyjnego – w tej sferze. Do sfery publicznej należy także wykorzystywanie AI przez instytucje związane z bezpieczeństwem publicznym, a także w siłach zbrojnych. To także zadanie, które powinniśmy traktować priorytetowo.

Organ ds. AI

Niezwykle ważne wydaje się pytanie o to, kto powinien w Polsce dbać o wdrożenie strategii AI – kto powinien być „gospodarzem” tej technologii. Jest tu kilka możliwości, od powierzenia wszystkich zadań ministrowi cyfryzacji, przez rozdrobnienie kompetencji na wiele instytucji (m.in. UODO, Polskie Centrum Akredytacji), aż po stworzenie nowego organu. Uważam, że najbardziej rozsądna jest ostatnia z wymienionych możliwości. Organ ten powinien posiadać zarówno kompetencje nadzorcze, jak i notyfikacyjne. To pomoże wzmocnić bezpieczeństwo stosowania systemów AI. Rozdzielenie tych dwóch kluczowych kompetencji uważam za prowadzące do chaosu prawnego i rozmycia odpowiedzialności. Tylko taki organ będzie mógł być postrzegany jako gospodarz AI w Polsce, co pomoże nie tylko na aktywne działania w naszym kraju, ale również umożliwi współpracę z organami unijnymi. Stworzenie jednego organu pozwoli ponadto na odpowiednie gospodarowanie środkami i kompetentnymi kadrami, które nie są obecnie liczne.

Przed organem tym stoją także inne zadania – m.in. powinien być odpowiedzialny za opracowywanie zmian legislacyjnych, koordynację działań innych instytucji, współpracę zagraniczną czy promocję AI w społeczeństwie. Z pewnością powinien czerpać z wiedzy ekspertów, tworząc odpowiednie grona doradcze w kluczowych obszarach. Umocowanie tego organu nie jest sprawą najistotniejszą, jednakże dla zapewnienia sprawnej realizacji zadań powinien mieć on status co najmniej centralnego organu administracji państwowej.

Stworzenie racjonalnej strategii rozwoju AI, a potem jej konsekwentne wdrażanie oraz powołanie kompetentnego organu, który będzie za to odpowiedzialny, powinno być uznane za polską rację stanu. Technologia ta zmieni świat bezpowrotnie. Nadchodzące lata zadecydują, czy będziemy uczestniczyć w grze wartej globalnie kilka bilionów dolarów, czy też staniemy się technologicznym trzecim światem. Nie stać nas na zmarnowanie tej szansy.

Autor jest profesorem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, koordynatorem AI Work Team

Czytaj więcej

Przełom w sztucznej inteligencji. Parlament Europejski przyjął rozporządzenie ws. AI
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Powódź wzmocni zjawisko patroli obywatelskich? Budzą się demony
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Może prezydentowi ręka zadrży
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Nastolatek nie kupi papierosów, ale będzie decydował o losach kraju?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Donald Tusk wprowadza demokrację walczącą. Do zobaczenia na spacerniaku
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Nowa formuła Radbrucha nie przejdzie. Lepiej się trzymać twardego legalizmu