Problem kierowców łamiących przepisy ruchu drogowego, a szczególnie tych powodujących groźne wypadki, nie daje o sobie zapomnieć. Nie mają dla nich litości ani politycy, ani media, ani opinia publiczna. Ustawodawca co jakiś czas wprowadza nowe sankcje, które mają zdyscyplinować kierowców. Podwyższono już mandaty, a taryfikator punktów karnych wprowadza niepokój u co poniektórych, zanim jeszcze odpalą silnik. Na uchwalenie czekają jeszcze przepisy o konfiskacie aut za jazdę po pijanemu.
Media co chwilę informują o kolejnych groźnych wypadkach. Trudno więc się dziwić, że wielu odbiorców tych komunikatów może mieć poczucie, iż jazda po polskich drogach to podróż przez Dziki Zachód, gdzie role bandytów grają w tym przypadku posiadacze czterech kółek, którzy jakby tylko czyhali, żeby komuś zrobić krzywdę.
Czytaj więcej
Jeśli orzeczenie nie pozwala na prowadzenie pojazdów mechanicznych, trzeba sprawdzić, z czego można korzystać, żeby nie narazić się na karę wiezienia.
Jednym ze sposobów, aby ograniczyć zapędy kierowców łamiących prawo drogowe, jest orzekanie przez sąd zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Sąd w zależności od sprawy może albo musi orzec o takim zakazie. Niestety, wielu z tych, którym sąd zabronił prowadzenia pojazdów mechanicznych, zapomina, że może on dotyczyć nie tylko samochodów, ale również np. wodnego skutera. Tak to już jest i trzeba się liczyć z konsekwencjami swojego groźnego dla innych zachowania na drodze.
Problem jest jednak z egzekwowaniem tych sądowych orzeczeń. To, że po drogach wciąż jeżdżą (i to latami) ci, którzy mają orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów, jest naszą smutną rzeczywistością. Przekonują się o tym co jakiś czas policjanci podczas kontroli, a my dowiadujemy się z doniesień medialnych, gdy taki delikwent spowoduje wypadek. Albo gdy próbował uciec przed patrolem.