Zagraniczny dyplom czy nasz tytuł naukowy wydany przez uczelnię, która plasuje się na światowej liście rankingowej w drugiej pięćsetce to też jakby zbyt skromna rekomendacja. Potrzebne są twarde dowody posiadania wiedzy, kompetencji i umiejętności. Przyda się też to co najważniejsze, czyli tzw. potencjał. Uważny czytelnik zapyta – ale do czego niezbędne są te „papiery". Ano do tego, aby zostać szefem poważnego centralnego czy samorządowego urzędu albo dużej firmy o obrotach przekraczających na przykład miliard złotych rocznie. Wielowiekowa praktyka i ludzkie doświadczenie pokazują, że sposobów na osiągnięcie takiego awansu jest dość sporo. Tak jak w każdej rywalizacji są mody, pewne nawyki i utrwalone – czasami pozaprawnie – jawne procedury, ale też i te półjawne. Jak to jest dzisiaj? Każdy najpewniej miałby inne zdanie. Nie wiadomo czyja byłaby racja. Jak jest w realu zwykle pokazuje... życie, i to często brutalnie. Niektórzy uważają ze wszystko zależy od odpowiednich znajomości, zasiedziałych układów, przynależności partyjnej, więzi rodzinnych, łapówek, wspólnych interesów itd. Nic poza tym się nie liczy.