Rozmawiamy w dniu, w którym temat deregulacji został ponownie podniesiony przez premiera, który ogłosił zamierzenia rządu w tej sprawie. Na jakie deregulacje liczy branża leasingowa?
Przede wszystkim liczymy na uproszczenie. Umowa leasingu, jako chyba jedyna spośród umów cywilnoprawnych funkcjonujących obecnie w polskim prawie, musi być zawierana pod rygorem nieważności w formie pisemnej. Jeśli ktoś chce wyleasingować komputer, telefon czy samochód musi podpisać umowę w formie pisemnej. Wymaga to albo spotkania z przedstawicielem firmy leasingowej, albo wykorzystania podpisu kwalifikowanego. Liczymy, że w pierwszym etapie deregulacji ten proces zostanie uproszczony i będziemy mogli zawierać umowy zdalnie — tak jak to się dzieje np. w przypadku pożyczek, kredytów bankowych czy innych umów cywilnoprawnych.
Czy ta deregulacja może sprawić, że rynek leasingu będzie się rozwijał jeszcze szybciej niż przy dwucyfrowym wyniku z ubiegłego roku?
Jedną kwestią jest to, czy dzięki deregulacji liczba umów leasingowych wzrośnie. Ale przede wszystkim zależy nam na ułatwieniu życia klientowi. 70 proc. naszych klientów to mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa, dla których administracja związana z zawieraniem umów leasingowych to po prostu stracony czas. Chcemy ten proces uprościć i ułatwić — co może mieć również wpływ na koszty tych umów. To z kolei może w przyszłości przełożyć się na wzrost liczby i wartości zawieranych umów leasingowych.
Podczas panelu dotyczącego leasingu i transformacji, który odbył się na Europejskim Kongresie Gospodarczym, przedstawiciele Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Ministerstwa Rozwoju zapewniali o chęci współpracy z branżą leasingową. Czy mają państwo nadzieję, że takie rozmowy przełożą się na uproszczenie i lepsze dostosowanie instrumentów finansowych?
Oczywiście. Bardzo zależy nam na tej współpracy — szczególnie na wczesnym etapie konsultowania projektów dotacyjnych, subwencyjnych czy grantowych. To my bardzo dobrze rozumiemy potrzeby przedsiębiorców. To do nas przychodzą z konkretnymi potrzebami: „potrzebuję wyleasingować traktor”, „ciągnik”, „pojazd” — i my wiemy, jak to sfinansować.
Możemy doradzić instytucjom państwowym, jak konstruować programy wsparcia, by faktycznie odpowiadały na potrzeby klientów i by absorpcja środków była jak największa. Niestety, często leasing był pomijany w programach unijnych czy krajowych — dostępne były formy finansowania z użyciem kredytów lub pożyczek bankowych, ale leasing już nie. W efekcie przedsiębiorca, który chciał skorzystać z leasingu i jednocześnie z dotacji, nie miał takiej możliwości. To sytuacja, którą zdecydowanie chcemy zmienić.
Leasing pojawia się również w kontekście transformacji energetycznej. Jaką rolę może odegrać w tym procesie branża leasingowa?
Już dziś widzimy udział leasingu w transformacji energetycznej — choćby w ramach zakończonego już programu „Mój Elektryk”, realizowanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Firmy leasingowe wypracowały w jego ramach tzw. szybką ścieżkę leasingową. Przejmowaliśmy na siebie cały proces: przygotowanie, złożenie i obsługę wniosku, co pozwalało przedsiębiorcy skupić się na własnej działalności, a nie na biurokracji.
Widzimy ogromną przestrzeń dla podobnej współpracy, ponieważ leasing często finansuje kluczowe inwestycje przedsiębiorców. Chcemy uczestniczyć w zielonej transformacji również dlatego, że sami jako właściciele przedmiotów leasingu mamy interes w tym, by były one jak najbardziej ekologiczne i miały jak najmniejszy ślad węglowy.
A jakie są największe bariery w finansowaniu transformacji energetycznej z perspektywy branży leasingowej?
Jest ich kilka. Przede wszystkim to skala i skomplikowanie projektów. Firma leasingowa często pozostaje właścicielem przedmiotu leasingu, więc w przypadku dużych inwestycji, które są trudne do oszacowania pod względem zwrotu lub przyszłej wartości, pojawia się ryzyko.
Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: co zrobimy z danym przedmiotem po zakończeniu okresu leasingu — za 2, 3 czy 5 lat? Technologie zmieniają się bardzo szybko. Trudno dziś przewidzieć, ile będzie wart np. nowy samochód elektryczny za kilka lat. Wycena wartości rezydualnej staje się więc dużym wyzwaniem.
Leasing bywa określany jako „papierek lakmusowy” stanu gospodarki. Jak obecnie wygląda polska gospodarka z perspektywy branży leasingowej? I jakie są prognozy wzrostu rynku w tym roku?
Jeśli spojrzymy na koniec 2024 roku, to zanotowaliśmy dwucyfrowe wzrosty. Finansujemy głównie mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa, które podejmują szybkie decyzje inwestycyjne — co z kolei przekłada się także na decyzje większych firm. Można więc powiedzieć, że faktycznie jesteśmy takim papierkiem lakmusowym. W 2024 roku sfinansowaliśmy aktywa o wartości ponad 110 miliardów złotych — co oznacza wzrost o ponad 13 proc. w stosunku do roku poprzedniego. To pokazuje, że polska gospodarka i inwestycje mają się bardzo dobrze.
Czy w 2025 roku również spodziewają się Państwo dwucyfrowego wzrostu?
Tak, takie były nasze założenia. Planujemy, że wzrost nadal będzie dwucyfrowy — być może na poziomie 10, 12, a może i więcej procent. Ale oczywiście wszystko zależy również od czynników zewnętrznych, na które nie zawsze mamy wpływ.
Rozmawiał Paweł Czuryło