Najnowszy raport o ofertach pracy dla prawników trzeba czytać łącznie z niedawnymi wynikami egzaminów na prawnicze aplikacje. Liczba kandydatów po tytuł zawodowy od kilku lat spada. Być może rynek adwokatów, radców prawnych i komorników już się nasycił. Otwierają się natomiast te, w których kwalifikacje tak wysokie jak ukończona aplikacja po prostu nie są potrzebne do działania. Ważniejszy jest pomysł na biznes i nadążanie za trendami cyfrowej rewolucji.
Ofert dla prawników jest mniej, bo to jeden z pierwszych kosztów, jakie będą poświęcone na ołtarzu walki z kryzysem i inflacją. To klasyczna odpowiedź rynku – nie tylko w Polsce – na zmiany w koniunkturze.
Jak wynika z opracowania firm Grant Thornton i Element, w ostatnim roku pracodawcy najczęściej poszukiwali absolwentów wydziałów prawa bez tytułu zawodowego. I to może być zupełnie przyzwoita droga kariery dla wielu osób, które kończą bardziej lub mniej prestiżowe uczelnie. I nie ma w tym powodu do wstydu, kiedy się swoją pracę wykonuje rzetelnie i kompetentnie. Prawnicze rzemiosło jest bowiem potrzebne i w najwyższych urzędach, i najlepszych kancelariach, i w instytucjach, które nie cieszą się takim prestiżem. Oraz – może przede wszystkim – w biznesie, który bez prawników w dzisiejszych czasach obejść się nie może.
Badanie pokazało, że poszukiwani są jeszcze notariusze – a więc zapowiada się, że będą transakcje, przy których ich obecność jest obowiązkowa. Czeka nas ruch w nieruchomościach czy raczej spodziewamy się wzrostu liczby małżeńskich intercyz. A może zakładanie nowych spółek?
Ważniejsze jest jednak to, jakich prawników szuka rynek – bez znaczenia, czy mają tytuł zawodowy. Jest bowiem – jak celnie zauważył prof. Mirosław Wyrzykowski – wielka różnica między absolwentem prawa a prawdziwym prawnikiem. Oby poszukiwano tych drugich.