Polscy sędziowie unieważniający umowy kredytów frankowych mogą łamać prawo UE. Wynika to jasno z wrześniowego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, które w Polsce przeszło bez echa.
Czy słyszeliście Państwo o „słynnym", „przełomowym" wyroku TSUE w sprawie państwa Dziubaków z 2019 r.? Z pewnością tak, nawet jeśli nie macie kredytu frankowego. To właśnie tamto orzeczenie unijnego Trybunału wywołało w Polsce falę sądowych unieważnień umów frankowych.
A czy słyszeliście Państwo o równie przełomowym wyroku TSUE w sprawie węgierskiego banku OTP sprzed kilku tygodni? Nie? No właśnie... A tak się składa, że ten wyrok postawił potężną i solidną tamę wspomnianej fali unieważnień. Powinien więc stać się równie „słynny", co wyrok w sprawie Dziubaków. Brak medialno-prawniczego rozgłosu wokół ostatniego orzeczenia TSUE – przy jednoczesnym zalewie informacji o sądowych sukcesach frankowiczów na procesowym froncie z bankami – wywołuje zdumienie.
„Węgierski" wyrok TSUE i sformułowane w nim tezy nakazują krytycznie ocenić stan polskiego orzecznictwa w sprawach kredytów frankowych i sformułować pytanie o zgodność postępowania polskich sądów z prawem unijnym.
Czytaj więcej
Frankowicz powinien mieć w umowie zrozumiałą i obiektywną metodę ustalania wartości waluty.