Jakkolwiek można było spodziewać się takiego sposobu rozpoznania wniosku premiera, to jednak sposób ujęcia sentencji werdyktu, mającej zgodnie z obowiązującymi przepisami moc powszechnie obowiązującą oraz przedstawiona argumentacja przekonują, że mamy w tym przypadku do czynienia z niestandardowym, także jak na warunki polskie, groźnym ekscesem orzeczniczym.
Ocena zgodności prawa UE z Konstytucją RP narusza podjęte przez Polskę w art. 344 TFUE zobowiązanie do niepoddawania sporów dotyczących wykładni lub stosowania Traktatów procedurze rozstrzygania innej niż w nich przewidziana. Zgodnie z art. 19 TUE wyłączną kompetencję w tym zakresie posiada TSUE, którego podstawowym zadaniem jest zapewnienie poszanowania prawa w wykładni i stosowaniu Traktatów. Korzystając z tej właśnie kompetencji w szeregu orzeczeń, nie tylko w sprawach polskich, dokonywał interpretacji art. 2 TFUE, w tym pojęcia państwa prawnego, będące jedną z „głównych wartości unii” (np. wyrok TSUE z 28.2.2018, C-64/16, Juízes Portugueses; wyrok TSUE z 19.12.2019 r., C-502/19, Junqueras Vies). W orzecznictwie TSUE i ETPCz na podstawie regulacji zawartych w pierwotnych aktach prawa UE oraz konstytucji państw członkowskich dokonano rekonstrukcji minimalnego standardu, jaki spełniać muszą sądy w każdym państwie członkowskim, z perspektywy zasady zaufania i bezpośredniej współpracy organów wymiaru sprawiedliwości UE.
Czytaj więcej
W czwartkowym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego chodzi o to, żeby wymusić na sędziach posłuch wobec rządowej wersji ich niezawisłości i niezależności sądów. I żeby ignorować stanowisko TSUE, które w gruncie rzeczy jest tożsame z polską konstytucją - uważa konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski.
Wbrew stanowisku TK, TSUE w swoich orzeczeniach nie kształtuje ustroju polskiego sądownictwa, którego organizacja stanowi wewnętrzną kompetencję państw członkowskich. TSUE natomiast ocenia z perspektywy zasad prawa unijnego, spełnienie przez państwo w uchwalanych ustawach sądowniczych standardu bezstronności i niezawisłości, który musi być zagwarantowany w każdym państwie członkowskim, żeby swoisty system naczyń połączonych, jakim jest Unia Europejska mógł funkcjonować prawidłowo. Każdy stający przed sądem unijnym musi mieć w prawie państw członkowskich Unii zapewniony ten sam standard orzeczniczy, choć reguły proceduralne i prawo materialne i ustrój sądownictwa, z oczywistych względów mogą w poszczególnych państwach być odmienne.
Stanowisko TK uzasadnione ma być swoiście rozumianą „suwerennością” oraz rzekomym działaniem TSUE poza granicami kompetencji. W istocie jest zaś uzurpacją ze strony TK prawa decydowania o tym, które orzeczenia TSUE będą dla Polski wiążące i których zasad UE będziemy chcieli przestrzegać. Pomijającą, po pierwsze, wynikający z art. 91. ust. 3 Konstytucji, obowiązek przestrzegania przez Polskę zasady pierwszeństwa prawa unijnego, po drugie, określony art. 91. ust. 2 Konstytucji, obowiązek przestrzegania przez Polskę wiążącego prawa międzynarodowego, po trzecie przewidziany w art. 344 TFUE obowiązek poddania się wyłącznej kompetencji rozstrzygania przez TSUE i zaniechania uruchamiania innych procedur kontrolnych w tym zakresie. Przewidziana w art. 91 ust. 3 Konstytucji zasada bezpośredniego stosowania i pierwszeństwa prawa unijnego w przypadku kolizji dotyczy ustaw. Ta sama reguła w relacji do ustawy dotyczy, na podstawie art. 91 ust. 2 Konstytucji, prawa międzynarodowego. Zasada pierwszeństwa prawa unijnego została – jako tzw. ogólna zasad prawa - potwierdzona deklaracją załączoną do ratyfikowanego przez Polskę Traktatu Lizbońskiego oraz ponad 50 letnią praktyką jej stosowania w orzecznictwie TSUE (por. np. Costa 6/64 i późniejsze orzeczenia) i utrwaloną przez SN (por. np. wyr. SN z 10.12.2015r., V CSK 186/15). Potwierdzał i respektował ją również TK (trzeba dodać, że w okresie przed destrukcją), akcentując w wyroku z 16.11.2011 r., SK 45/09 zasadę wzajemnego poszanowania i wzajemnego wsparcia w wykonywaniu zadań wynikających z traktatów i powstrzymania się od podejmowania wszelkich środków, które mogłyby zagrażać urzeczywistnieniu celów Unii oraz wskazując, że trudne do pogodzenia z tą zasadą byłoby przyznanie poszczególnym państwom kompetencji do decydowania o pozbawieniu mocy obowiązującej norm prawa unijnego. Pierwszeństwo prawa unijnego i międzynarodowego w relacji ustawą jest zatem w polskim systemie niekwestionowalne.