Wojciech Tumidalski: Tak się rozmywa sprawiedliwość

Sprawiedliwość po latach to żadna sprawiedliwość. Nad Wisłą jednak znamy dobrze skutki ślimaczących się procesów, szczególnie tych głośnych.

Publikacja: 08.10.2021 08:58

Wojciech Tumidalski: Tak się rozmywa sprawiedliwość

Foto: Adobe Stock

Jak długo może trwać proces karny? Każdy ma prawo do rzetelnego rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie, przez należycie obsadzony sąd – czytamy w europejskiej konwencji. Rozsądnym, czyli bez zbędnej przewlekłości, która rozmywa istotą sądzenia.

Wszystko przez przestarzały model postępowania karnego, w którym prowadzący śledztwo (policja, CBA, ABW i inne służby pod nadzorem prokuratora) latami zbiera dowody i je weryfikuje z udziałem źle opłacanych biegłych (do rzetelności wielu z ekspertyz są poważne zastrzeżenia). Potem sprawa trafia do sądu. Wtedy obrońcy, nie bez racji, wytykają śledczym nierzetelność, błędy i zaniedbania. Sąd więc – zamiast osądzić oskarżenie tak, jak je przedłożono – próbuje sprawę ratować i powtarza czynności ze śledztwa. Świadkowie znowu zeznają, biegli weryfikują biegłych. Miesiące mijają, a że trudno jest kilka razy powiedzieć to samo, są nieścisłości w zeznaniach i przesłuchania trzeba powtarzać. Tak się rozmywa sprawiedliwość.

Przykład? Morderstwo dziennikarza Jana Kuciaka słowacki sąd osądził w siedem miesięcy. Dla porównania proces byłego senatora, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa polskiego dziennikarza Jarosława Ziętary, trwa już szósty rok i końca nie widać. Rozprawy sąd wyznacza co kilka miesięcy. Czemu nie można dzień po dniu?

To prosty scenariusz na przewlekłość nawet w prostej sprawie z jednym, dwoma oskarżonymi. A teraz przemnóżmy ten przykład przez 20 lub 50. Są bowiem i procesy z 50 oskarżonymi. Każdy musi być przesłuchany – i w śledztwie i na rozprawie. W setkach tomów akt na poparcie każdego zarzutu muszą być zeznania świadków i inne dowody. Czy jakiś sędzia to ogarnie? I skąd zdziwienie, że proces trwa latami?

Pretensje można mieć do tych, którzy po przejęciu władzy przez PiS pod bałamutnymi hasłami „wprowadzania sprawiedliwości dla bogatych” cofnęli reformę procedury karnej uchwaloną w 2015 roku i przywrócili model poprzedni, który uważają za sprawiedliwszy. Gołym okiem widać jednak, że jest bardziej niewydolny od tamtego – co pandemia tylko pogłębiła.

Dlatego dobrym pomysłem jest dzielić wielkie sprawy na mniejsze. To się da zrobić – choć nie zawsze. Każda metoda wyjścia z zaległości jest warta podjęcia próby.

Czytaj więcej

Tłum oskarżonych opóźnia wyroki. Winne działania prokuratorów
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Raport Bodnara aktem oskarżenia. Co dalej?
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Jak rząd pozbawił się legitymacji do przywracania praworządności
Opinie Prawne
Marcin Chałupka: Kłopotliwa "alienacja rodzicielska". Nie ma terminu, nie ma problemu?
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Sytuacja w USA wpłynie na klimat inwestycji zagranicznych
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Anarchia prawna zniszczy Polskę szybciej, niż zniszczyła Rzeczpospolitą szlachecką