Błażej Kmieciak: Tam jest inny szpital proszę Pani

Czyje dylematy moralne są ważniejsze: lekarza, pracownika administracyjnego w szpitalu, urzędnika NFZ, czy też… pacjenta?

Aktualizacja: 29.01.2020 17:40 Publikacja: 29.01.2020 17:37

Błażej Kmieciak: Tam jest inny szpital proszę Pani

Foto: Adobe Stock

Na początku stycznia b. r. krajowe media przekazały informację, zgodnie z którą rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. W omawianym tutaj dokumencie zaproponowano modyfikację treści art. 39 ustawy lekarskiej, który wprost odnosi się do problemu klauzuli sumienia. Zmiana ta polegać ma na dodaniu ustępu 2, w którym wskazuje się, że „W przypadku powstrzymania się przez lekarza od wykonania świadczenia zdrowotnego, o którym mowa w ust. 1, podmiot leczniczy, w ramach działalności którego powstrzymano się od wykonania świadczenia zdrowotnego, jest obowiązany wskazać lekarza lub podmiot wykonujący działalność leczniczą, który zapewni możliwość wykonania tego świadczenia.” Etyczna ocena tego przepisu zatrzymuje się w zasadzie na jednym, kluczowym pytaniu: Czy jest to dobra propozycja?

 

 

Ach to sumienie

Gdy 7 października 2015 r. Trybunał Konstytucyjny (TK) ogłaszał wyrok w sprawie lekarskiej klauzuli sumienia, wydawało się, że dyskusje i spory ulegną istotnemu wyciszeniu. Wprost wskazano, że sprzeciw sumienia nie jest żadnym dodatkowym prawem. Przypomniano, że jest to uprawnienie podmiotowe należne każdemu człowiekowi, bez względu na sytuację życiową, bądź też funkcję zawodową. Dodano ponadto, że lekarz nie może w ramach powoływania się na klauzulę sumienia, jednocześnie wskazywać innej osoby, która wykona dane świadczenia. Nasze przekonania dotyczące spraw trudnych oraz  dylematów moralnych są obszarem sfery życia prywatnego. Nie mamy zatem prawa pytać np. kolegę po fachu, co myśli o aborcji. Wskazanie innej osoby mogącej wykonać wątpliwy moralnie zabieg jest naruszeniem kluczowej wolności, bazującej na dylematach sumienia. Jest ona także  realną formą współdziałania w krytykowanym postępowaniu.

Po wyroku okazało się, iż lekarze przestali wskazywać jakiekolwiek możliwości skorzystania z świadczeń medycznych, na które sami się nie godzili. Gdy w sierpniu 2017r na Uniwersytecie SWPS, Konstanty Radziwiłł wypowiadał się na temat klauzuli sumienia zadano mu pytanie, czy planowana jest modyfikacja ustawy lekarskiej w zakresie obowiązku informowania pacjenta o możliwości skorzystania z pomocy medycznej w innej placówce. Ówczesny minister zdrowia stwierdził, iż takie prace nie są planowane, jednocześnie zaznaczając, że osoba, która nie może uzyskać danego świadczenia medycznego z racji lekarskiego sprzeciwu, bez problemu w dzisiejszych czasach może powziąć podobną wiedzę np. w Internecie.

 

 

Konieczność zmian

Zaproponowana w ostatnich tygodniach rządowa propozycja dotycząca klauzuli sumienia lekarzy i lekarzy dentystów okazuje się niezbędna. Aktualnie bowiem znajdujemy się w sytuacji, która jest swoistą „ciszą aksjologiczną”. Po pierwsze uznano, że klauzula sumienia jest ważna. Po drugie wskazano, że lekarz nie musi (wręcz nie może) wskazać innego lekarza, który np. przerwie ciąże. Po trzecie mamy pacjenta, który żąda realizacji świadczenia, a spotyka się de facto z ciszą. Oczywiście można w tym miejscu (w wielu aspektach słusznie) stwierdzić, że lekarz, korzystając z klauzuli przeciwstawia się realnemu złu: nie chce w jakikolwiek sposób brać udziału w procedurze uśmiercenia dziecka poczętego. Problem jednak polega na tym, że świadczenie medyczne w postaci przerwania ciąży posiada charakter zagwarantowany (art. 4b ustawy o planowaniu rodziny ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży). Pacjentka ma zatem prawo domagać się go w sposób bezpłatny na zasadach przewidzianych w ustawie. Z całą pewnością specyfika klauzuli sumienia polega właśnie na tym, iż nieuchronnie wkracza się w obszar świadczeń, do których pacjent posiada prawo. Obecna sytuacja jednakże powoduje, iż klauzula nie tyle pozwala lekarzowi na odstąpienie od dalszych działań, ile raczej powstrzymuje pacjenta przed dalszymi działaniami. Z całą pewnością postępowanie aborcyjne jest w ocenie etycznej czynem tragicznym, bolesnym, a także złym. Kolokwialnie jednak rzecz ujmując można stwierdzić, iż „aborcja nie jedno ma imię.” Dotyczyć może ona kobiety, u której dziecka na etapie prenatalnym wykryto poważną wadę genetyczną. Związana może być ona z sytuacją kobiety, u której po rozpoznaniu ciąży jednocześnie wykryto np. białaczkę. Przerwanie ciąży to także moment, którym wcześniej interesować się może prokurator, badający, czy dana kobieta żądająca aborcji faktycznie została zgwałcona. Aktualnie w każdej z tych sytuacji, pacjentka zgłaszająca się do szpitala w celu uzyskania aborcyjnej usługi spotkać się może z stwierdzeniem: „U nas takich świadczeń się nie wykonuje i koniec.!”

 

 

Informowanie

Rządowy projekt nowelizacji ustawy lekarskiej nakłada na placówkę medyczną obowiązek wskazania innego lekarza, lub też miejsca, w którym dane świadczenie będzie mogło spotkać się z realizacją. Tutaj jednak trzeba wskazać na poważny błąd projektu noweli. W ww. wyroku TK bardzo wyraźnie wskazał, iż wolność wyrażania własnych przekonań znajduje się w szczególnie chronionej sferze ludzkiej prywatności. W art.. 53 ust. 7 Konstytucji wprost ponadto wskazano, że „Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania.” Stąd też propozycja wskazania przez szpital konkretnej osoby (lekarza) mogącej wykonać dane świadczenie, w sposób oczywisty naruszać może cytowany przepisy. Trudno jednakże nie zgodzić się z propozycją zobowiązania szpitala do podobnych działań. Po pierwsze nie można zgodzić się ze stanowiskiem, w którym to szpital kategorycznie oświadcza, iż nie będzie nigdy wykonywać aborcji. Zaistnieć może bowiem taka konieczność, gdy rozwijająca się ciąża w sposób realny zagrażać będzie życiu kobiety. Po drugie szpital realizuje zadania o charakterze publicznym. TK przypomniał, iż „NFZ, „kontraktując” świadczenia zdrowotne, nie powinien, przez narzucenie obowiązku wykonywania określonego świadczenia, jako warunku sine qua non zawarcia umowy, wymuszać wykonywania przez podmioty lecznicze świadczeń „wrażliwych moralnie”, a co za tym idzie – nie powinien wymuszać kształtowania personelu medycznego tych podmiotów według kryterium sumienia.” Podobne stwierdzenie nie uprawnia jednak placówki do milczenia w momencie, w którym pacjentka żąda przekazania informacji dotyczących oczekiwanych działań medycznych. W innym bowiem przypadku pojawia się sytuacja swoistej próżni informacyjnej. Mowa tutaj o sytuacji, w której to pacjentka jest w istocie pozbawiona jakiejkolwiek informacji dotyczącej możliwości realizacji usług medycznych. Z całą pewnością aborcja nie posiada charakteru terapeutycznego dla dziecka poczętego. Kobieta chcąca jej dokonać znajduje się jednakże w ciąży i ma w związku z tym prawo do wiedzy związanej ze swoim stanem.. Warto przypomnieć, że w sprawie R.R. vs Polsce Europejski Trybunał Praw Człowieka bardzo wyraźnie wskazał, że brak informowania pacjentki w ciąży o jej stanie oraz stanie jej dziecka posiadać może znamiona tortur.

 

 

Ach ta klauzula

Klauzula sumienia to jedna z najbardziej paradoksalnych instytucji wpisanych do polskiego prawa. Z jednej strony stanowi ona szczególny obszar pokazujący uprawnienie jednostki. Z drugiej zaś perspektywy znajduje się ona nieustannie w ogniu krytyki. Możliwość powołania się na sprzeciw własnego sumienia to zjawisko zarówno pozytywne, jak i negatywne. Wpierw pokazuje nam szczególny i bezpieczny dla nas obszar. Następnie jednak możemy sobie uświadomić, że w zasadzie każdy może na nią się powołać. Projekt PiS dotyczący nowelizacji ustawy lekarskiej bardzo dokładnie ukazuje ten stan. Proponuje się, by to placówka ochrony zdrowia wskazywała osobę lub miejsce gwarantującą realizację wątpliwej moralnie usługi. Tutaj jednak pojawić się może sytuacja, którą  przedstawił w zdaniu odrębnym do ww. orzeczenia TK, sędzia Stanisław Biernat stwierdzając, że na sprzeciw sumienia powołać się mogą np. w sprawach aborcyjnych nie tylko lekarze, ale także pracownicy administracji szpitala lub urzędnicy NFZ. Możliwym jest zatem, iż szpital zobowiązany do przekazania pacjentce informacji o możliwym miejscu przerwania ciąży będzie mieć praktyczne trudności z realizacją tego zobowiązania. Jak wskazywał bowiem ks. Jan Kaczkowski to właśnie sumienie jest unikalnym elementem dotyczącym wnętrza każdego człowieka. Tylko dany człowiek słyszy gdy jest ono łamane, więcej: człowiek ten korzystając z sumienia sam dla siebie jest sędzią i wykonawcą kary. Abp Fulton Sheen przedstawił ten stan jeszcze wyraźniej zaznaczając, że od „Orzeczenia sumienia nie ma apelacji”. Dyrektor nakazujący pracownikowi szpitala wskazanie pacjentce innej placówki spotkać się może zatem ze stwierdzeniem: „Nie mogę.”    

 

 

 

Nie trwać w błędzie

Myśląc o obowiązku informowania pacjenta w sytuacji konfliktu sumienia dochodzi do pojawienia się błędnego założenia. Zakłada się bowiem, że szpital ma obowiązek wskazać wyłącznie placówkę, która wykona  np. aborcję. Dlaczego jednak nie dołączyć do powyższego również innych informacji? Patrząc na ustawę o planowaniu rodziny dojść trzeba do przekonania, że pacjentka ma prawo (w pewnych sytuacjach) do aborcji. Ta sama jednakże ustawa wskazuje na unikalne znaczenie życia w fazie prenatalnej. Kodeks karny chroni życie dziecka poczętego. Ono także jest zatem pacjentem, wszak udzielane są mu świadczenia medyczne w określonej placówce medycznej, przez wyszkolone w tym obszarze osoby. Dlaczego zatem skupiamy się wyłącznie na negatywnej informacji? Pacjenta żądająca aborcji z powodu zdiagnozowania u jej nienarodzonego dziecka Zespołu Patau, z całą pewnością nie posiada w pierwszych dniach po rozpoznaniu dokładnej wiedzy czym jest wskazana anomalia. Kobieta, której dziecko pod sercem ma rozpoznany poważny rozszczep kręgosłupa być może wie wyłącznie o rozwiązaniu w formie terminacji. Żądanie aborcji w podobnych sytuacjach nie ma charakteru czarno- białego. Nie jest ono najczęściej wyrafinowaną i chłodną kalkulacją w stylu „Mam prawo, więc działam.” To jest dramat, w którym w miejscu logiki pojawiają się emocje. Nadzieję, zastępuje, lęk, który z rozpaczą zagłusza miłość i tęsknotę.. Pozostawienie w takim stanie kobiety bez jakiejkolwiek informacji jest działaniem nie mającym nic wspólnego z ochroną praw pacjenta. Realizacja jej praw nie następuje również w momencie, w którym wskaże się jej wyłącznie możliwość „rozwiązania problemu”. Stan ten nastąpi, gdy obok informacji dotyczącej miejsca, które ma zakontraktowane usługi w postaci aborcji pojawi się treść dotycząca działającego w pobliżu hospicjum perinatalnego, lub też placówki specjalizującej się w chirurgii płodowej.  To jest bowiem prawdziwy komplet informacji dotyczących możliwych działań, a jak wiadomo wiedze należy przedstawiać w sposób sumienny.

 

Autor jest doktorem habilitowanym  nauk prawnych, socjologiem prawa i bioetykiem, wykładowcą akademickim oraz publicystą

 

Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Polska musi być silniejsza. Bez względu na to, kto wygra w USA
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie polityczno - społeczne
Greenpeace: Czy Ameryka zmieni się w stację paliw?
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Rynek woli Donalda Trumpa. Demokratyczne elity Kamalę Harris
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Elon Musk poparł Donalda Trumpa, bo jego syn padł ofiarą „lewackiej ideologii”
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
analizy
Jędrzej Bielecki: Donald Trump czy Kamala Harris? Cywilizacyjny wybór Ameryki