Z istnienia transfobii – czyli uprzedzeń wobec osób po zmianie płci – jakoś niejasno zdawałem sobie sprawę. Jednak transfobiczny tweet (ang: transfobic tweet), przyznacie państwo, brzmi złowrogo. Sam już właściwie nie wiem, czy bardziej przerażające są transfobiczne tweety po polsku czy po angielsku. Bo choć cała afera zaczęła się w Wielkiej Brytanii, to i u nas przekaz za lewicowymi brytyjskimi mediami (innych zresztą właściwie nie ma) powtórzyło kilka redakcji. Tych szczególnie zasłużonych, jak np. „Gazeta Wyborcza", w walce z miazmatami kultury patriarchalnej, opresyjnej czy wręcz transfobicznej. Nie wahajmy się użyć tego straszliwego słowa. Od słowa zresztą się zaczęło. Poszło o to, że Rowling zakpiła z określenia „ludzie, którzy mają menstruację". Nieopatrznie zasugerowała, że tymi ludźmi są kobiety. To spotkało się ze zgodnym potępieniem mediów i samego Harry'ego Pottera, znaczy aktora Daniela Radcliffe'a. Dowiedli pisarce, że tak mogą myśleć tylko ludzie złej woli, niewyedukowani, transfobiczni. Bo przecież mogą też istnieć niekobiety, które mają menstruację.