Wydarzenia na Ukrainie codziennie przynoszą przejmujące obrazy aktywistów z kijowskiego Majdanu czy żołnierzy rosyjskich z ulic Symferopola. Fotografie świetnie pokazują dynamikę ukraińskich protestów, walkę, represje władz oraz politykę Kremla. W porównaniu z nimi zdjęcie zrobione w Moskwie przedstawiające samotnego mężczyznę z transparentem, stojącego na chodniku przy dużej ulicy, jest niepozorne i nie ma nic z dramatyzmu.
A jednak postać prawosławnego duchownego i teologa Jakowa Krotowa, który w ten sposób postanowił zaprotestować przeciwko wysłaniu wojsk rosyjskich na Ukrainę, zasługuje na naszą uwagę. 25 lat po upadku komunizmu otwarta krytyka władz w Rosji wciąż wymaga odwagi. W protestach w stolicy Rosji brało udział oczywiście więcej osób. Aresztowano według doniesień mediów w sumie kilkaset osób. Jednak obraz samotnego przechodnia, zgarniętego po chwili przez milicję, dość dobrze opisuje z jednej strony niewielką skalę protestów, z drugiej zaś znaczną odwagę protestujących.
Krotow i jemu podobni, występujący przeciwko wejściu wojsk swojego kraju na Ukrainę, zachowali być może w pamięci swoich poprzedników, którzy w 1968 roku protestowali na pl. Czerwonym przeciwko interwencji ZSRR w Czechosłowacji. Współorganizatorką tamtego protestu, w czasach gdy wymagało to naprawdę ogromnej odwagi, była zmarła niedawno poetka Natalia Gorbaniewska. Rosyjska dysydentka 25 sierpnia 1968 roku wspólnie z kilkoma innymi osobami przyniosła na plac Czerwony m.in. flagę Czechosłowacji oraz transparent „Za wolność waszą i naszą".
Szybko zostali zatrzymani przez KGB. Gorbaniewska była jedną z inicjatorek i autorek „Kroniki Wydarzeń Bieżących", przepisywanego na maszynie samizdatowego pisma, które stanowiło punkt odniesienia i wzorzec działania dla dysydentów we wszystkich krajach komunistycznych. Poetkę zmuszono do emigracji, wyjechała do Francji. Była bardzo związana z Polską i polską kulturą, pod koniec życia przyjęła polskie obywatelstwo.
Trwają obecnie próby znalezienia odpowiedzi na działania podejmowane przez Kreml. Państwa Zachodu jednak różnie zapatrują się na sankcje wobec Władimira Putina. Należy więc sądzić, że nawet jeśli najostrzejsza faza kryzysu zostanie zażegnana, to za pomocą jedynie politycznych i gospodarczych nacisków na elity Rosji nie da się spowodować trwałej zmiany ich sposobu myślenia oraz prowadzonej polityki wobec państw ościennych. Taką zmianę wymusić może jedynie same rosyjskie społeczeństwo.