Wszystko wskazuje na to, że reprezentantem Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich będzie Rafał Trzaskowski. Taka – w opinii mediów – wydaje się wola Donalda Tuska, takie są nastroje w partiach tworzących KO i na to wskazują badania opinii publicznej dotyczące zaufania i sympatii do poszczególnych polityków. Gdyby jednak to te ostatnie rozstrzygały o wyborze głowy państwa, w 1995 roku byłby nią Jacek Kuroń, a dekadę później Bronisław Komorowski.
W ocenie szans poszczególnych kandydatów nie można brać pod uwagę obecnych sondaży – zwłaszcza tych dotyczących sympatii i zaufania, bo majowe starcie nie będzie o tym. Będzie to bitwa polityczna z partiami politycznymi w rolach głównych. Dlatego właśnie do drugiej tury przejdą kandydaci dwóch największych formacji – PiS i PO. Bez względu na to, kim ostatecznie się okażą. I już dziś można przewidywać, że jeśli oba ugrupowania nie popełnią jakiegoś fundamentalnego błędu, to ich przedstawiciele otrzymają pomiędzy 30 a 35 proc. poparcia. Nie ma zatem znaczenia, kto w pierwszej turze będzie reprezentował KO – Rafał Trzaskowski czy Radosław Sikorski. Problemem jest druga tura i to ona powinna spędzać sen z oczu rządowym strategom.
Czytaj więcej
Są wyniki najnowszego sondażu prezydenckiego, przeprowadzonego przez United Surveys dla Wirtualnej Polski. W badaniu spytano o kilka wariantów II tury w wyborach prezydenckich, które odbędą się wiosną 2025 roku.
Będzie trzeba się w niej bowiem zwrócić o poparcie do elektoratów Sławomira Mentzena, zapewne Szymona Hołowni oraz kandydata/kandydatki Lewicy. Z dzisiejszych szacunków możemy wnioskować, że dwaj pierwsi uzyskają wynik powyżej 10 proc., a trzeci gracz poniżej 10 proc. Z tego jasno wynika, że o tym, kto zostanie następcą Andrzeja Dudy, rozstrzygną ostatecznie wyborcy Konfederacji i Trzeciej Drogi. Oraz – w małej mierze – ci, którzy nie pofatygowali się do lokali w pierwszej turze. Należy bowiem pamiętać, że w drugich turach (z wyjątkiem elekcji 1990 roku) frekwencja jest zawsze wyższa niż w pierwszych.
Jak Rafała Trzaskowskiego i Radosława Sikorskiego widzą zwolennicy Konfederacji i Trzeciej Drogi
Dlaczego wśród osób które zdecydują o wynikach prezydenckiej elekcji nie wymieniam zwolenników lewicy? Nie dlatego, że będzie ich mniej niż wyborców Mentzena i Hołowni (choć to prawda), ale dlatego, że w swej przytłaczającej większości poprą kandydata „anty-PiS-u”. Nie mają innej możliwości – w tym segmencie elektoratu niechęć do ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego jest największa. Dlatego też nim nie muszą przejmować się sztabowcy PO. Jego głosy już mają.