Czterej mężczyźni w białych smokingowych marynarkach z właściwą sobie angielską flegmą palą cygara, sączą drogie trunki i licytują się, któremu z nich było w młodości najciężej. Jeden mieszkał z licznym rodzeństwem w jeziorze, inny w pudełku po butach. Spleśniała skórka chleba była luksusem dla tego, który na co dzień jadł gorący żwir. Wszyscy pracowali w młynie i to nawet 29 godzin na dobę. „Spróbuj to powiedzieć dzisiejszej młodzieży. Czy ktoś w to uwierzy?”, puentują dżentelmeni. To skecz grupy Monty Python. Nieśmiertelny.
Jak wygląda typowa dyskusja o polityce mieszkaniowej, warunkach pracy, zakazie handlu w niedzielę
A teraz prześledźmy komentarze, które pojawiają się przy okazji dyskusji o polityce mieszkaniowej, warunkach pracy, zakazie handlu w niedzielę. Za każdym razem to samo: z jednej strony przedsiębiorca, wiek średni, przeważnie jednoosobowa działalność gospodarcza, czasem większa firma; z drugiej student, który pisze w sieci „mieszkanie prawem nie towarem”. I mamy to! Młodzi są dziś roszczeniowi, wszystko ma być za darmo, z moich podatków, pierwsze mieszkanie kupiłem w latach 90., pracując na trzech (lub inna dowolna liczba) etatach po 18 godzin dziennie, w nocy sprzedając przy drodze węgorze, rano zbierając truskawki, w południe zasuwając w myjni, do nocy siedząc w firmie, rozwijającej się dzięki twardemu szefowi, ale nikt nie narzekał. Nierzadko się potem okazuje, że to pierwsze mieszkanie było jednak komunalne, po babci.
A można by pomyśleć, że miarą postępu jest ułatwianie kolejnym pokoleniom życia
Przerysowuję? „Lewica dba niby o pracowników, a przedsiębiorców uważa za kastę uprzywilejowaną. Ale to my płacimy te podatki, które finansują socjal. Partia Razem nas obraża. A my pracujemy często 7 dni/tyg. do nocy. Mój macierzyński trwał 10 dni. Nie biorę zwolnień, lekarz tylko pryw, JDG[1] ” – napisała jedna z użytkowniczek portalu X (pisownia oryginalna). Takich wypowiedzi są setki. A można by pomyśleć, że miarą postępu jest ułatwianie kolejnym pokoleniom życia.
Młodzi już nie chcą słuchać kombatanckich opowieści i harować w młynie po 29 godzin na dobę
Przyczyny? Wszystko jak zawsze zaczyna i kończy się na transformacji. Uprawiający kult harówki mniejsi lub więksi przedsiębiorcy, którzy doświadczyli transformacji, stawiając wówczas pierwsze zawodowe kroki, bronią w ten sposób swoich biografii. Każda inna opinia stanowi obrazę ich „uczuć transformacyjnych”.