Sprawa jest śmiertelnie poważna, więc zacznę od dwóch anegdot. Urzędnik przedstawia ministrowi plan promocji kultury. Minister zauważa z przekąsem: „Droga ta kultura”. Na co urzędnik odpowiada: „Niech pan lepiej zapyta, ile kosztuje brak kultury”. I anegdota druga dziejąca się w trakcie II wojny światowej. Minister wojny w rządzie Winstona Churchilla narzeka na brak środków na produkcję broni i amunicji, Churchill pyta go, które fundusze chciałby przesunąć, minister proponuje, by zabrać je z kultury. Churchill pyta: „To o co będziemy toczyć tę wojnę?”.
Nie tylko ciepła woda
Zgodnie z dosadnym stwierdzeniem Donalda Tuska – epoka powojenna się skończyła i żyjemy w epoce przedwojennej. I nagle się okazuje, że jednym z podstawowych problemów ostatnich dekad, które pod znakiem zapytania stawiają szanse obrony niepodległości, były niewystarczające i niewłaściwe inwestycje w kulturę.
Oczywiście najjaskrawszym dowodem krótkowzroczności polskiej polityki jest niefrasobliwe rozbrajanie Polski w ostatnich 30 latach. Absolutnym skandalem jest fakt dopuszczenia do sytuacji, w której polski przemysł zbrojeniowy zaspokaja tylko 25 proc. naszych potrzeb, podczas gdy w przaśnym PRL-u było to 70 proc. Ale to są rzeczy, które można skorygować. Wprawdzie za dużą cenę, możliwą do uniknięcia przy lepszej polityce, ale w grę wchodzą głównie pieniądze i logistyka. Pieniądze przesądzą o tym, czy będzie wystarczająco dużo uzbrojenia, logistyka zaś o tym, czy będzie ono na czas.
Ale sama broń nie walczy, tymczasem tylko 15 proc. ludzi w wieku 18–49 lat zamierza bronić ojczyzny. A ludzie idą na wojnę obronną zazwyczaj albo pod przymusem, albo z przyczyn kulturowych. Najeźdźca może liczyć na łupy, obrońca tylko na zachowanie status quo. Dawniej zachowanie status quo było nieodmiennie związane z ziemią – ucieczka oznaczała stratę wszystkiego. Dziś, w erze mobilności i kosmopolityzmu, coraz większa liczba ludzi uważa, że może żyć wszędzie, że spokój i dostatek są ważniejsze od języka czy miejsca na ziemi.
Czytaj więcej
Dwoje polityków PO jest obecnie najpoważniejszymi kandydatami na stanowisko ministra kultury i dziedzictwa narodowego - twierdzą nasi informatorzy. Wcześniej mówiło się o wiceministrze Andrzeju Wyrobcu.