Nie ma co się jednak zżymać na posyłanie do Brukseli słabo zorientowanych w tematyce krajowych polityków, bo klasa partyjnych ekspertów od tej tematyki niespecjalnie się w Polsce wyłoniła – po wszystkich stronach sporu. To, że pozostaną zapewne w Brukseli i Strasburgu tacy weterani co najmniej jednej kadencji jak Ewa Kopacz (jedynka przypisana nie wiedzieć czemu do Wielkopolski), Bartosz Arłukowicz (jedynka w Zachodniopomorskiem) czy Andrzej Halicki (jedynka na Mazowszu), to tylko dalszy ciąg opowieści o wynagradzaniu. Ona się nie zaczęła z tą kampanią. Za to dwaj najpracowitsi i najlepiej zorientowani w unijnych technikaliach europosłowie PO-KO: Jerzy Buzek i Jan Olbrycht właśnie skończyli polityczne kariery.
Hanna Gronkiewicz-Waltz w PE:
Tusk w wynagrodzą dawne zasługi
Zwróciłbym jeszcze uwagę na dwa groteskowe detale. Pierwsze miejsce w Łódzkiem ma dostać Dariusz Joński, a dalsze w Warszawie – Michał Szczerba. To, podobnie jak w przypadku Kierwińskiego, historia opłacalnego kapralstwa, zresztą w najgorszym wydaniu. Teraz już wiemy, po co ci posłowie zmienili dwie kierowane przez siebie komisje śledcze w widownię hejtu, po co Joński, łamiąc w oczywisty sposób sentencję wyroku Trybunału Konstytucyjnego z roku 2006 o regułach parlamentarnych dochodzeń, robił wszystko, aby obrazić Kamińskiego.
Innym ciekawym przypadkiem jest pojawienie się na liście warszawskiej Hanny Gronkiewicz-Waltz. Dopiero co zżymała się na krępowanie w wyborach sejmowych kandydatów KO wymuszonym stosunkiem do aborcji. Więc do parlamentu jej nie wystawiono. Tusk w symboliczny sposób pokazuje jednak, że dawne zasługi, choćby w podtrzymywaniu biznesowo-politycznego układu w stolicy, można wynagrodzić na innym polu.
Wybory do Parlamentu
Europejskiego: O czym jest tak kampania?
Ciekawszym pytaniem od personaliów jest zagadka tematyki kampanii. O wątku rozliczeń wspomniałem. KO będzie miała jednak w starciach z PiS, w tej akurat batalii, kłopot. Ze strony prawicy padają konkretne zarzuty: o akceptowanie Zielonego Ładu, paktu migracyjnego czy innych wymiarów unijnej polityki, do której wielu – a z sondaży sądząc, większość Polaków – nie jest przekonanych. KO odpowiada na razie komunikatami ezopowymi, niejednoznacznymi. Bo ciężko w tych kwestiach z Brukselą się zgadzać, ale ciężko też wypowiedzieć posłuszeństwo.
To dylemat na tyle trudny, że pojawiły się wręcz fantastyczne teorie – pisał o nich choćby europoseł Zdzisław Krasnodębski, chyba kończący swoją unijną karierę z woli Kaczyńskiego, ale zachowujący swój cięty język. Twierdził on, że sztab wyborczy KO szykuje generalną przebierankę. Za Zielony Ład czy otwarcie na imigrację obwiniany miałby być rząd Morawieckiego, czy w szerszym sensie PiS.