„Towarzysze z KC są jak gruszki, dojrzewają, gdy spadną” – powiadał PRL-owski dowcip. Ale dotyczy on także demokratycznych polityków wszelkiej maści. Posła Mariusza Kamińskiego dopiero zagrożenie więzieniem skłoniło do uwag o „degeneracji moralnej PiS”, a europosła Zdzisława Krasnodębskiego i doradcę prezydenta Andrzeja Zybertowicza dopiero upadek tegoż PiS-u do przyznania, że nie podobały im się dawne „Wiadomości”. Nawet sam prezydent Andrzej Duda przebąkuję, że coś trzeba zmienić… Tylko dlaczego dopiero teraz?
Czytaj więcej
Prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy, skrytykował decyzje nowego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza w sprawie mediów publicznych. W rozmowie z radiową Trójką negatywnie odniósł się jednak również do tego, jak działała TVP w czasach rządów PiS.
Jak premier Mazowiecki dzwonił z pretensjami do „Rzeczpospolitej”
Ponieważ żyję długo (może za długo?), pamiętam podobne dylematy na przełomie wieków, kiedy na zmianę rządziły „post-solidarność” i „postkomuna”. Kiedy pierwsi byli u władzy, wszyscy głosili, jak to dzielnie roznosili podziemne gazetki. Kiedy wygrywali ci drudzy, wszyscy mieli „lewicowe przekonania”. Prawdopodobnie jestem jedynym żyjącym współpracownikiem „Rzeczpospolitej”, który przyszedł wraz z pierwszym po upadku PRL redaktorem naczelnym „Rzepy”, niezapomnianym Dariuszem Fikusem. Dlatego pamiętam, jak jeszcze bardziej niezapomniany premier Tadeusz Mazowiecki dzwonił do Darka sfrustrowany jakąś źle skomentowaną informacją. Podobnie jak wcześniej dzwonili PRL-owscy sekretarze.
Pamiętam jak niezapomniany premier Tadeusz Mazowiecki dzwonił do Darka Fikusa, pierwszego naczelnego „Rzeczpospolitej” w III RP, sfrustrowany jakąś źle skomentowaną informacją. Podobnie jak wcześniej dzwonili PRL-owscy sekretarze
Z tego właśnie powodu jestem sceptykiem w modnej ostatnio kwestii bezstronnych mediów publicznych. W roku 1988 współprowadziłem w Nowym Jorku (nie przyszło mi do głowy, że będę tam konsulem generalnym) przez wiele miesięcy program polonijnej TV w wymiarze 1,5 godz. tygodniowo, nadawany przez tamtejszą stację telewizji publicznej PBS. Program był antykomunistyczny, jednak nadawcy nie obchodziło, co pyskujemy o Polsce, ale już w sprawach amerykańskich mieliśmy być bezstronni. No i nadszedł sprawdzian: zbliżały się wybory, w których ówczesny republikański wiceprezydent George Bush współzawodniczył z Michaelem Dukakisem, kandydatem demokratów. Tymczasem my chcieliśmy przybliżyć sylwetkę gen. Edwarda Rowny, ówczesnego doradcy Ronalda Reagana, ze względu na jego polskie pochodzenie. PBS zablokowało emisję i musieliśmy nagrać dokładnie tyle samo centymetrów taśmy o obozie demokratów.