Na 66 slajdach kapitał społeczny wymieniono dwa razy (Mateusz, 17, 52). Markę narodową raz (Mateusz, 19). Przemysłów kreatywnych nie ma wcale.
Kultura, siła generująca ok. 3 proc. PKB, zasługuje na dwie wzmianki. Raz na slajdzie pt. „Włączenie małych miast, obszarów wiejskich i rodzinnych gospodarstw rolnych w procesy rozwojowe" (Mateusz, 53). Po raz drugi wyświetla się na slajdzie pt. „Życie bez wizyt w urzędzie" (nie, nie żartuję: Mateusz, 57), który kulturze stawia trzy wyzwania. Pierwsze: „rzetelne informacje o Polsce (historii, kulturze) w internecie przetłumaczone na języki obce". Taka strona – Culture.pl – już istnieje w wersji polskiej, angielskiej, rosyjskiej, chińskiej, koreańskiej oraz tureckiej i jest portalem referencyjnym dla agencji prasowych, a nawet „New York Timesa". Odwiedza ją średnio 20 tysięcy unikalnych użytkowników dziennie z całego świata, generując milion odsłon miesięcznie.
Tożsamość, emocje, wartości
Drugie wyzwanie: „digitalizacja i udostępnienie dóbr kultury i pamięci narodowej". Patrz: Nina.gov.pl czy choćby rewelacyjna Polona.pl, żeby wymienić tylko najlepsze. Trzecie wyzwanie stawiane kulturze to elektroniczne bilety do instytucji kultury (muzea, teatry, galerie). To u nas od dawna cywilizacyjny standard. Kultura zreformowała się jako jedna z pierwszych i stała się prymusem zmiany. Nie tylko błyskawicznie zaadaptowała się do megatrendów, ale też wiele z nich skutecznie antycypowała.
Dla naszej wspólnej przyszłości jest istotne, żeby wirtuozi PowerPointa, pracując nad szczegółami planu Morawieckiego, zechcieli dostrzec zmianę paradygmatu – tę, która już się dokonała, i tę, która nieuchronnie nadciąga.
Kiedy po trzech dekadach pracowitego dostarczania empirycznych dowodów świat ekonomii i polityki w końcu przyznał, że kultura jest częścią gospodarki, nadciągnął rok 2008. Wysadził on w powietrze gospodarkę i kulturę, która ją sankcjonowała, co uprawomocniło hipotezę, że to gospodarka jest częścią kultury.