Rzeczpospolita: To kolejna pańska książka o żydowskich losach uwikłanych w brutalne meandry najnowszej historii. Po „Ocalonych z XX wieku", „Rejwachu" czy „Oskarżam Auschwitz" przyszła pora na „Księgę Wyjścia" i zmierzenie się z historią Marca. Co sprawiło, że zajął się pan tą tematyką?
Mikołaj Grynberg: Wychowałem się w domu, w którym to były tematy życia codziennego. „Ocaleni z XX wieku" to rozmowy z ludźmi, którzy urodzili się w Polsce przed wojną. Przeprowadziłem je w 2010 r. w Izraelu. Chodziłem na spotkania, jadłem ciastka, dawałem się tarmosić za policzki i czułem, że znów mam dziadków. Później napisałem „Oskarżam Auschwitz" – historię o drugim pokoleniu po Zagładzie. Znowu przejechałem pół świata i rozmawiałem z ludźmi, którzy, zdawać by się mogło, zostali wychowani przez moich rodziców albo dziadków. To, że się znaliśmy tak dobrze, że te historie tak w nas rezonowały, było z jednej strony zaskakujące, z drugiej – cudowne. Czułem się jakbym nagle znalazł rodzeństwo na końcu świata.
Kiedy podjął pan decyzję, by o tym zacząć opowiadać? I dlaczego?
Tu muszę cofnąć się do albumu „Auschwitz – co ja tu robię?", który był dla mnie próbą ratunku, żeby nie zwariować. Wówczas dosyć regularnie jeździłem do Muzeum Auschwitz-Birkenau. Przyjeżdżałem na jeden dzień samochodem z Warszawy. Zarówno z boku, jak i z mojej perspektywy musiało to wyglądać dziwnie. Uznałem, że albo zbuduję z tego jakąś wypowiedź, albo od razu udam się do psychologa na terapię. Długo dobijałem się do władz muzeum, żeby pozwolono mi w środku zadawać ludziom fundamentalne dla mnie pytanie: „Co tutaj robisz?". Umówiliśmy się, że przyjadę 12 razy przez 12 miesięcy na cztery–sześć dni. Po pół roku przygotowałem prezentację, w której było trochę fotografii i cytatów. Muzeum zaproponowało mi wydanie albumu. Doskwierało mi, że wypowiedzi moich rozmówców są tak krótkie. Stąd wziął się pomysł na kolejną książkę: „Ocalonych z XX wieku".
Przejdźmy do najnowszej książki. Zadam panu podobne pytanie, jakie pan stawiał swoim rozmówcom: czym dla pana jest rok 1968?