W Europie przyjęło się, że państwa stosunkowo mocno ingerują w relacje pracownik–pracodawca. Czasem taka ingerencja, choć radykalna i utrudniająca tu i teraz życie biznesowi, z perspektywy czasu okazuje się zbawienna i dla przetrwania państwa, i dla ocalenia odradzającego się rynku. Tak właśnie było z dekretem naczelnika Piłsudskiego z 1918 r. ograniczającym czas pracy do ośmiu godzin dziennie i 46 tygodniowo. Dzisiaj takie ograniczenie uważamy za oczywistość – pojawiają się nawet postulaty skrócenia tygodnia pracy z obecnych 40 godzin – ale wówczas była to zmiana rewolucyjna. Spełnienie tego i innych postulatów socjalistów przez władze odradzającej się Rzeczypospolitej wytrąciło z rąk argumenty inspirowanym przez bolszewików radykałom i być może uchroniło Polskę przed wybuchem rewolucji.