Stąpamy po cienkim lodzie

Europa podjęła pewne działania, które mogą sprawić, że wyjdzie z kryzysu. Ale teraz trzeba posprzątać statek i przygotować się na kolejny sztorm – mówi Agnieszce Kamińskiej dyrektor generalny Konfederacji Europejskiego Biznesu.

Publikacja: 25.03.2013 04:12

Stąpamy po cienkim lodzie

Foto: materiały prasowe

"Rz": Litwa i Łotwa spieszą się do eurolandu. Czy poszerzenie strefy euro teraz to dobry pomysł?

Markus Beyrer:

To jedna z recept na kryzys. Zresztą bardzo rozsądna. To nie jest dobry czas na budowanie barier dla krajów, które chcą korzystać z bycia w europejskiej wspólnocie. Euro to jest w dalszym ciągu doskonały, potrzebny projekt. Ja wciąż jestem do niego przekonany.

Co doradziłby pan polskiemu ministrowi finansów, gdyby zapytał, czy Polska powinna jak najszybciej przyjąć wspólną walutę?

Z perspektywy biznesu odpowiedź brzmi: tak.

Ludzie są bardzo sceptyczni.

Brak poparcia społecznego powinien dać politykom do myślenia, ponieważ pokazuje, ile jeszcze jest do zrobienia. Ludziom trzeba tłumaczyć, co oznacza dla nich przyjęcie wspólnej waluty. Trzeba mówić nie tylko o tym, co Polska zyska, wchodząc do eurolandu, ale też o tym, co zyska wspólnota, mając w swoich szeregach wasz kraj.

Czy Europa wychodzi już z kryzysu? Patrząc na to, co się dzieje na Cyprze, można mieć wątpliwości.

Są pewne sygnały, że sytuacja się poprawia. Ostatnio widać to przede wszystkim w mniejszej presji na rynkach finansowych. To ważne, ponieważ wiele krajów borykających się z problemami ponosi ogromne koszty, pozyskując finansowanie na rynku. Co prawda za lepszymi nastrojami nie idzie jeszcze ożywienie wzrostu gospodarczego i poprawa sytuacji na rynku pracy, dlatego wciąż stąpamy po cienkim lodzie. Być może teraz wkraczamy w najgroźniejszą fazę wychodzenia z kryzysu.

Dlaczego?

Chodzi o wytrwałość w reformach strukturalnych. Europa podjęła pewne działania, które mogą sprawić, że wyjdzie z kryzysu. Teraz trzeba jednak posprzątać statek i przygotować się na kolejny sztorm. Nie można bowiem wykluczyć, że taki nadejdzie, a nie sądzę, żebyśmy już byli na niego przygotowani. Poprawa nastrojów na rynkach finansowych pokazuje, że udało nam się częściowo odzyskać zaufanie i przekonać inwestorów, że podjęte reformy strukturalne są właściwe. Ale jeśli teraz zaprzestaniemy wysiłków i podważymy to zaufanie, skutki mogą być katastrofalne. Wyzwaniem ekonomicznym i społecznym wciąż jest przedefiniowanie rynku pracy i systemu edukacji tak, aby rozwijać odpowiednie umiejętności i zwiększyć efektywność pracy, a także ułatwić młodym ludziom wejście na rynek.

Kiedy będziemy mogli powiedzieć, że kryzys jest za nami?

Teraz możemy powiedzieć, że minął dopiero największy ból głowy. Kryzys się skończy, kiedy wyzdrowieje całe ciało. Musimy sobie uświadomić, że pewne decyzje, które podjęliśmy w przyszłości, nie przyniosły zamierzonych rezultatów. Chodzi m.in. o kwestię konkurencyjności, uprzemysłowienie i politykę energetyczną. Teraz mamy większą szansę, żeby zainteresować tymi problemami europejskich decydentów.

Receptą może być większe uprzemysłowienie?

Kryzys pokazał, że Europa nie poradzi sobie gospodarczo, jeśli nie zapewni odpowiednich ram dla funkcjonowania przemysłu. Przemysł powinien być bazą, dlatego że wysoko wyspecjalizowany sektor usług, na którym chce się opierać Europa, jest ściśle związany właśnie z przetwórstwem przemysłowym. Gołym okiem widać, że kraje, którym udało się utrzymać odpowiednich rozmiarów i odpowiedniej konkurencyjności przemysł, radzą sobie lepiej, nawet w kryzysie. Właśnie dlatego powinniśmy przeorientować europejską gospodarkę tak, aby udział sektora przemysłowego w PKB był co najmniej na poziomie 20 proc.

Jak tego dokonać?

Trzeba skoncentrować się na energetyce. W ostatnich 15-20 latach w Europie nie była prowadzona prawdziwa polityka energetyczna, nie licząc kwestii związanych ze zmianami klimatycznymi.  Europa myślała, że to świat podąży za nią, a okazało się, że tak się nie stało. W ostatnich latach na świecie mieliśmy do czynienia z rewolucyjnymi zmianami energetycznymi, tj. rewolucja łupkowa w USA czy ponowna nuklearyzacja dużej części Azji. To pokazało, że to my musimy zmienić podejście.

Czy widzi pan szansę na poprawę konkurencyjności firm w świecie taniego pieniądza?

To, co musimy zrobić, to poszerzyć dostępność finansowania dla przedsiębiorstw. W Europie Środkowej problemem jest wysoki udział kredytów bankowych w finansowaniu firm. Powinniśmy rozwijać inne możliwości – tj. emisje obligacji, korzystanie z funduszy venture capital. Zwłaszcza dotyczy to mikro, małych i średnich firm.

W Polsce ruszył właśnie rządowy program kredytowego wsparcia tych przedsiębiorstw.

Dyskusja na temat finansowania, zwłaszcza  publicznego, przedsiębiorstw w podziale na sektor MSP i duże firmy toczy się w całej Europie. Takie podejście niesie za sobą wiele zagrożeń. To jest jak cięcie żywego organizmu, jakim jest gospodarka. Podział nie powinien przebiegać na linii małe–duże, ale konkurencyjne–niekonkurencyjne, innowacyjne–nieinnowacyjne. Nie kwestionuję, że w niektórych aspektach małe firmy potrzebują szczególnego wsparcia, np. łatwiejszego dostępu do finansowania. Nie zapominajmy, że małe firmy są zależne od dużego biznesu, a problemy dużych boleśnie uderzają w małych.

CV

Markus Beyrer od czerwca 2012 r. jest dyrektorem generalnym BUSINESSEUROPE, organizacji reprezentującej interesy przedsiębiorców i pracodawców wobec Komisji Europejskiej,  Parlamentu Europejskiego i innych instytucji UE. Jedynym polskim członkiem jest Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Opinie Ekonomiczne
Marek Góra: Nieuchronność dłuższej aktywności zawodowej
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Fałszywy ton nacjonalizmu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Apel do kandydatów na urząd prezydenta
Opinie Ekonomiczne
Anita Błaszczak: Czas na powojenne scenariusze dla Ukraińców
Opinie Ekonomiczne
Umowa koalicyjna w Niemczech to pomostowy kontrakt społeczny