Teoria zbyt piękna, aby była prawdziwa

Polskę nawiedził Artur Laffer. Jego wizyta stała się świętem zarówno dla zdeklarowanych, jak i umiarkowanych zwolenników liberalizmu.

Publikacja: 05.10.2014 15:06

Michał ?Zieliński

Michał ?Zieliński

Foto: Fotorzepa, Kar Karol Zienkiewicz

Umiarkowani potraktowali argumentację Laffera jako argument przeciwko koncepcji podnoszenia podatków. Zdeklarowani chcieliby radykalnych reform, wprowadzających w życie postulaty twórcy słynnej krzywej.

Jakie to postulaty? Przede wszystkim niskie, proste, liniowe podatki bez żadnych ulg, co znakomicie zmniejsza koszty poboru. Za optimum można przyjąć propozycję Laffera dla Kalifornii, zakładającą dwa podatki: dochodowy i od wartości dodanej, każdy po 12 proc. Do tego należy dołożyć całkowite uelastycznienie rynku pracy, likwidację zatrudnienia na etacie i zastąpienie go kontraktami możliwymi do zerwania w każdej chwili. Laffer proponuje też likwidację przywilejów dla sfery budżetowej, zwłaszcza nauczycieli, bowiem nie są one skorelowane z jakością kształcenia. Wszystko to pobudziłoby jego zdaniem przedsiębiorczość poprzez rozwój istniejących firm, tworzenie nowych oraz wychodzenie producentów „nielegalnych" z szarej strefy.

Paradoksalnie, większość postulatów Laffera jest w Polsce realizowana. Częściowo odgórnie (likwidacja przywilejów nauczycielskich, kilka lat zamrożenia płac w sferze budżetowej), częściowo spontanicznie (rozpowszechnienie się zatrudnienia kontraktowego, określanego w Polsce jako umowy śmieciowe). Także nasz system podatkowy, choć dalece bardziej skomplikowany niż liberalny ideał, jest dość prosty, bo mamy liniowy VAT, liniowy CIT i prawie liniowy PIT. W porównaniu z większością krajów Europy nasz system jest też niezbyt drakoński. Wprawdzie najlepsza miara opodatkowania: relacja podatków do PKB, waha się raz w górę raz w dół, ale w dłuższym okresie wykazuje tendencję spadkową i jest stale niższa niż średnia unijna. A wyliczany przez Centrum Adama Smitha Dzień Wolności Podatkowej w 1995 r. przypadał 6 lipca, a w tym roku 14 czerwca (tak dobry wskaźnik mieliśmy wcześniej tylko w tłustych latach 2008–2009).

Nie jestem jednak pewien, czy to nasz liberalizm jest głównym powodem najszybszego w Europie wzrostu. Obawiam się – przy całym obrzydzeniu, jakie czuję do prymitywnie pojmowanego keynesizmu –  że większe znaczenie miało popytowe pobudzanie wzrostu przez fundusze unijne i deficyt budżetowy. Trzeba także przypomnieć, że nasza wrażliwość polityczno-społeczna jest silnie uczulona na żywiołową liberalizację rynku pracy i umowy śmieciowe (vel swobodnie zawierane kontrakty) stały się wrogiem publicznym numer jeden.

Istnieje jednak część naszej gospodarki, która idealnie pasuje do lafferowskiego wzorca. Jest nią szara strefa. Podatki są tutaj najprostsze i bardzo niskie, w ogóle nie absorbują urzędów skarbowych. To nieprawda, że nielegalni w ogóle nie płacą podatków. Płacą pośrednie, można przyjąć, że w wysokości co najmniej 18 proc., bo dochody budżetu z tego tytułu wynoszą 180 mld zł, a wartość spożycia z dochodów osobistych to okrągły bilion. Ponieważ producenci płacą także VAT od kupionych materiałów (a szarostrefowcy go nie odpisują), można przyjąć, że rzeczywiste opodatkowanie jest nieco wyższe, bliskie idealnej lafferowskiej 24-proc. stopie. Także rynek pracy w tej części gospodarki jest idealnie elastyczny. Umowy zawsze mogą być wypowiedziane, a obciążenie zatrudnienia kosztami pochodnymi jest zerowe.

Mało kto jednak uważa szarą strefę za ważny czynnik wzrostu gospodarczego i chyba nikt nie proponuje planowego jej rozszerzania. Mimo to i mimo spadających podatków strefa ta stale się rozszerza. Tu zatem ekonomia lafferowska sprawdza się słabo. Chyba jest zbyt piękna, aby była prawdziwa. Dlatego pozostanę przy postulacie minimum: podatków absolutnie nie należy podnosić.

Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości