Pewien profesor uważa, że banksterzy wcisnęli kredyty Grecji, więc niech się nie dziwią, że teraz Grecja nie oddaje. W tej narracji Grecy to nie homo sapiens (jako rząd, mieszkańcy i kredytobiorcy) tylko idioci, którym wciśnięto błyskotki a oni, zgwałceni, je przyjęli, nie wiedząc, że długi należy oddawać. Trochę nie pasuje do tego toku myślenia fałszowanie statystyk, by móc się zapożyczyć jeszcze bardziej, ale kto by się przejmował drobiazgami.
Z kolei inny intelektualista nazywa Grecję odważną, bo nie spłaci długów i wyjdzie ze strefy euro. Inny ekonomista próby odzyskania przez wierzycieli chociaż części pożyczonych pieniędzy nazywa drakońskim dyktatem i monachijskimi klimatami.
Ważne jest, jaką wypowiadający się ma opinię o aktualnych władzach Niemiec i Polski. Jeżeli negatywną, co często idzie w parze, to prezentuje schizofreniczne rozdwojenie jaźni, że długi greckie powinny być zredukowane, a Grecy zasługują na współczucie, bo ci źli Niemcy... natomiast polskie długi wprost przeciwnie, prowadzą nas do klęski bankructwa i innych kataklizmów, bo ten zły rząd polski...
Drugie pole, na którym następuje rafinacja poglądów na temat dobrych dłużników i złych wierzycieli, to kredyty frankowe. Tu front popierający oddłużenie jest bardzo szeroki, różni się jedynie gwałtownością ataków. Charakterystyczne, że jak dotychczas tylko dłużnicy we frankach zasługują na współczucie, zapewne najgłośniejszy harmider podnoszą dziennikarze zadłużeni w tej walucie. Jak zaczną rosnąć stopy procentowe, dołączą kredytobiorcy złotowi.
Ale być może stopy nie wzrosną. Trzecie pole weryfikacji opinii na temat przyzwoitości i spłacania długów pojawia się na konto atawistycznej niechęci do kapitalizmu. Tu zwolennicy „rozwiązania" problemu długów najpierw pomstują na gigantyczne rządowe programy ratowania banków na świecie, choć nie mają one nic wspólnego z kapitalizmem, natomiast dużo z korupcją, kolesiostwem, etatyzmem i doraźnym interesem władzy. A jako inteligentne antidotum na długi proponują głównie finansową represję - zaniżone stopy procentowe i inflację. Ale mogą też być i bardziej brutalne metody - polski rząd zmniejszył swój dług konfiskując część aktywów OFE.