Jakub Olipra: Na unijnej umowie z Mercosurem Polska może stracić najwięcej

Kraje Ameryki Południowej ze swoimi tanimi artykułami rolno-spożywczymi wejdą dokładnie w ten sam segment, w którym konkuruje Polska.

Publikacja: 06.02.2025 14:08

Polscy rolnicy protestują przeciwko polityce Unii Europejskiej, w tym umowie Mercosur, w pobliżu sie

Polscy rolnicy protestują przeciwko polityce Unii Europejskiej, w tym umowie Mercosur, w pobliżu siedziby Komisji Europejskiej w Warszawie

Foto: Bloomberg

W ostatnich tygodniach w debacie publicznej dużo miejsca poświęcone było umowie o wolnym handlu pomiędzy Unią Europejską a krajami Mercosuru [strefa wolnego handlu i unia celna Ameryki Południowej łącząca Argentynę, Brazylię, Boliwię, Paragwaj i Urugwaj, z którą stowarzyszone są Chile, Ekwador, Peru, Kolumbia, Gujana i Surinam – red.]. Przez jednych umowa jest przedstawiana jako szansa dla unijnego przemysłu, drudzy obawiają się, że będzie ona miała negatywny wpływ na unijne rolnictwo i zdrowie konsumentów. Celem poniższego tekstu jest krótkie wyjaśnienie, o co chodzi ze wspomnianą umową i czy obawy z nią związane są rzeczywiście uzasadnione.

Głównym beneficjentem umowy o wolnym handlu z Mercosurem będzie unijne przetwórstwo, korzystające zarówno z szerszego rynku zbytu, jak i większej dostępności tańszych surowców. Na umowie może stracić sektor rolno-spożywczy oraz wydobywczy

Umowa pogłębi bieżącą specjalizację

Wymiana handlowa pomiędzy UE a państwami Mercosuru charakteryzuje się obecnie wysokim stopniem specjalizacji. Większość unijnego eksportu do tych państw stanowią towary przemysłowe, w szczególności maszyny i urządzenia, elektronika, produkty przemysłu chemicznego oraz pojazdy. Z kolei głównymi towarami importowanymi z państw Mercosuru do UE są surowce mineralne oraz artykuły rolno-spożywcze.

Liberalizacja przepływów handlowych pomiędzy Unią a Mercosurem będzie prowadzić do pogłębienia specjalizacji. Dlatego z punktu widzenia UE, głównym beneficjentem umowy o wolnym handlu będzie przetwórstwo, korzystające zarówno z szerszego rynku zbytu, jak i większej dostępności tańszych surowców. Na umowie może stracić sektor rolno-spożywczy oraz wydobywczy.

Takie pogłębienie specjalizacji w ostatecznym rozrachunku jest korzystne dla UE, ponieważ w przetwórstwie powstaje relatywnie więcej wartości dodanej. Co więcej, to właśnie w przetwórstwie kreowane są innowacje i postęp techniczny, które są kluczowe dla wzrostu gospodarczego.

W największym stopniu na umowie skorzystają te kraje, które nie tylko mają rozwinięte przetwórstwo, ale posiadają też w nim rozpoznawalne, globalne marki. To przede wszystkim Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania 

Asymetryczne korzyści i straty

Choć na poziomie całej UE umowa z krajami Mercosuru jest korzystna, to będzie miała silnie asymetryczny wpływ na poszczególne kraje członkowskie. W największym stopniu na umowie skorzystają te kraje, które nie tylko mają rozwinięte przetwórstwo, ale posiadają też rozpoznawalne, globalne marki. Do tej grupy krajów można zaliczyć przede wszystkim Niemcy, czy też Francję, Włochy i Hiszpanię. Wspomniane kraje skupiają te odcinki łańcucha tworzenia wartości w unijnym przetwórstwie, które charakteryzują się najwyższymi marżami. W dalszej kolejności na umowie mogą skorzystać ich poddostawcy, czyli głównie kraje Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie potencjalne korzyści będą jednak mniejsze.

Czytaj więcej

Umowa Mercosur–UE: finał po ćwierć wieku negocjacji

Jednocześnie umowa stanowi zagrożenie dla krajów o silnie rozwiniętym rolnictwie i dużych nadwyżkach w handlu artykułami rolno-spożywczymi. Niemniej, tu podział nie przebiega tak jednoznacznie jak w przypadku przetwórstwa i wśród najbardziej narażonych na konkurencję ze strony Mercosuru są zarówno kraje Europy Środkowo-Wschodniej, w szczególności Polska, jak również kraje starej UE, takie jak Francja, Holandia i Hiszpania. Zyskać mogą natomiast importerzy żywności netto, czyli np. Niemcy, czy też Szwecja i Finlandia, którzy dzięki większej podaży artykułów rolno-spożywczych z Mercosuru będą mogli sprowadzać je po niższych cenach.

Polska może stracić najwięcej

W konsekwencji Polska może pośrednio zyskać na umowie z krajami Mercosuru dzięki wyższym zamówieniom w przetwórstwie, głównie ze strony Niemiec. Niemniej, w tym samym czasie dość silnie ucierpi polski sektor rolno-spożywczy. Jego sytuacja jest o tyle trudna, że konkuruje on na unijnym rynku głównie dobrym stosunkiem jakości do ceny, podczas gdy polskim eksporterom nadal nie udało się zbudować dużych, rozpoznawalnych marek. Tym samym kraje Mercosuru ze swoimi tanimi artykułami rolno-spożywczymi wejdą dokładnie w ten sam segment, w którym konkuruje Polska.

Umowa stanowi zagrożenie dla krajów o silnie rozwiniętym rolnictwie i dużych nadwyżkach w handlu artykułami rolno-spożywczymi. Najbardziej zagrożone są dwie wiodące branże polskiego sektora rolno-spożywczego: drób i wołowina, czyli pośrednio również producenci mleka

Oznacza to, że import artykułów rolno-spożywczych z Mercosuru w pierwszej kolejności będzie wypychał z unijnego rynku właśnie polskich eksporterów. W konsekwencji, polski sektor rolno-spożywczy na umowie może stracić najwięcej. Najbardziej zagrożone są tutaj dwie wiodące branże polskiego sektora rolno-spożywczego: drób i wołowina (czyli pośrednio również producenci mleka).

Zgodnie z umową, kontyngenty na import drobiu i wołowiny z krajów Mercosuru na preferencyjnych warunkach będą stanowiły odpowiednio aż 17 proc. i 33 proc. polskiego eksportu w tych kategoriach skierowanego na unijny rynek. Konkurencję ze strony Mercosuru odczują również polscy producenci cukru i miodu, w przypadku których kraje Ameryki Południowej również uzyskają możliwość eksportu na preferencyjnych warunkach.

Żywność z Mercosuru już tu jest

W tym miejscu warto odnieść się do obaw formułowanych przez przeciwników umowy dotyczących bezpieczeństwa importowanych artykułów rolno-spożywczych z Ameryki Południowej. Zgodnie z umową artykuły rolno-spożywcze eksportowane przez kraje Mercosuru do UE będą musiały nadal spełniać rygorystyczne wymogi dotyczące bezpieczeństwa żywności.

Warto przy tym zauważyć, że artykuły rolno-spożywcze z tych krajów już teraz trafiają do UE. Nie przeszkadza nam brazylijska kawa i cukier trzcinowy, ekskluzywne restauracje reklamują w swoich kartach argentyńską wołowinę, a polski drób szybko rośnie dzięki modyfikowanej genetycznie soi importowanej z Ameryki Południowej.

Z kolei jeśli obawiamy się, że dedykowane do tego instytucje będą w niewystarczającym stopniu kontrolować artykuły rolno-spożywcze importowane z Mercosuru, podobne obawy powinniśmy kierować również względem instytucji nadzorujących unijnych producentów.

Nierówne zasady gry

Inną kwestią pozostaje to, że umowa z Mercosurem w znacznym stopniu pomija dwa obszary istotnie wpływające na konkurencyjność cenową rolnictwa, jakimi są dobrostan zwierząt czy zrównoważona produkcja rolna. Unijni rolnicy, poza dostarczaniem bezpiecznej dla zdrowia żywności, muszą w ostatnich latach w coraz większym stopniu dostosowywać metody produkcji do rosnących wymogów związanych z ograniczeniem wpływu swojej działalności na klimat oraz dobrostanem zwierząt.

W krajach Mercosuru te regulacje są o wiele mniej rygorystyczne, co w istotny sposób osłabia konkurencyjność cenową unijnego rolnictwa względem rolnictwa w krajach Ameryki Południowej. Z tego powodu sprzeciw rolników wobec nierównym zasadom konkurencji jest uzasadniony.

Umowa z Mercosurem nie odbierze nam bezpieczeństwa żywnościowego, ale…

Trudno oczekiwać aby umowa z krajami Mercosuru zagroziła bezpieczeństwu żywnościowemu UE. Wynegocjowane w umowie kontyngenty eksportowe, choć istotne z punktu widzenia części krajów, m.in. Polski, na poziomie całej UE są relatywnie niewielkie. W połączeniu jednak z większym importem artykułów rolno-spożywczych z Ukrainy, na unijnym rynku zaczyna robić się coraz ciaśniej, szczególnie w segmencie produktów o dobrym stosunku jakości do ceny, w którym konkuruje Polska.

Ponadto, forsowana w Unii polityka Europejskiego Zielonego Ładu, w połączeniu ze spadającą ze względu na niekorzystne tendencje demograficzne liczbą rolników, w coraz większym stopniu ogranicza potencjał produkcyjny unijnego rolnictwa. W kolejnych latach będzie tworzyć to coraz większą przestrzeń do importu artykułów rolno-spożywczych. Z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego outsourcing produkcji rolnej, szczególnie w warunkach rosnących napięć geopolitycznych, nie wydaje się być dobrym pomysłem.

Wyzwanie dla polskiej prezydencji

Umowę z krajami Mercosuru można porównać do budowy autostrady pomiędzy ważnymi miastami. Z jednej strony będzie ona sprzyjać rozwojowi regionu, z drugiej strony część osób będzie musiała oddać swoje domy i pola uprawne pod jej budowę. W takiej sytuacji interesy pojedynczych osób poświęcane są dla dobra ogółu. Niemniej w państwie prawa osoby te powinny otrzymać uczciwą rekompensatę za poniesione straty. Tak powinno być i w przypadku umowy UE z krajami Mercosur.

Jest już za późno i nie mamy odpowiedniej siły, by negocjować „przebieg autostrady”. To, o co może zabiegać Polska, to rekompensaty dla branż, które na umowie mogą ucierpieć najsilniej. Niepowtarzalną okazję do zadbania o polskie interesy daje tu prezydencja Polski w Radzie UE.

Komisja Europejska, chcąc doprowadzić do przyjęcia umowy z krajami Mercosur, będzie chciała najprawdopodobniej ominąć wymóg jednomyślności w Radzie UE poprzez wydzielenie części handlowej jako odrębnej umowy. W takim scenariuszu, aby umowa pomiędzy UE a Mercosurem weszła w życie, musiałaby zostać zaakceptowana przez Parlament Europejski oraz Radę UE, przy czym do przyjęcia umowy nie będzie konieczna jednomyślność w Radzie.

Istnieje dość wysokie prawdopodobieństwo, że w Radzie UE powstanie mniejszość blokująca (potrzebny sprzeciw przynajmniej czterech państw, których obywatele stanowią ponad 35 proc. populacji UE). Warto jednak pamiętać, by negocjować rozsądnie, gdyż sformowana mniejszość blokująca będzie najprawdopodobniej bardzo krucha i rozpadnie się wraz zabezpieczeniem interesów jednego z jej członków, niekoniecznie Polski.

O autorze

Jakub Olipra

Starszy Ekonomista w Credit Agricole Bank Polska, adiunkt w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

W ostatnich tygodniach w debacie publicznej dużo miejsca poświęcone było umowie o wolnym handlu pomiędzy Unią Europejską a krajami Mercosuru [strefa wolnego handlu i unia celna Ameryki Południowej łącząca Argentynę, Brazylię, Boliwię, Paragwaj i Urugwaj, z którą stowarzyszone są Chile, Ekwador, Peru, Kolumbia, Gujana i Surinam – red.]. Przez jednych umowa jest przedstawiana jako szansa dla unijnego przemysłu, drudzy obawiają się, że będzie ona miała negatywny wpływ na unijne rolnictwo i zdrowie konsumentów. Celem poniższego tekstu jest krótkie wyjaśnienie, o co chodzi ze wspomnianą umową i czy obawy z nią związane są rzeczywiście uzasadnione.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Marek Rozkrut: Mimo gorszych nastrojów wzrost PKB będzie stopniowo przyspieszał
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Entliczek, pentliczek
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Komu oddać sztuczną inteligencję?
Opinie Ekonomiczne
Marcin Piątkowski: Jak pobudzić inwestycje prywatne
Opinie Ekonomiczne
Guntram Wolff: Strefa euro musi wzmocnić wsparcie militarne dla Bałtów