Pokazuje to przykład amerykańskich big techów, które robią w tej dziedzinie, co chcą, a mamy przecież do czynienia z materią niezwykle delikatną i determinującą przyszłość ludzkości. Z drugiej strony, gdyby zostawić to politykom, najchętniej wyprodukowaliby „narodowe chatboty”, powołali wielkie struktury z setkami kolegów oraz pociotków i wpompowali ogromne publiczne pieniądze. Czym to się kończy, pokazuje choćby przykład francuskiego bota Lucie promowanego przez prezydenta Emanuela Macrona. Bot narobił Francuzom wstydu, wygadując nieprawdopodobne głupstwa, np. o krowach znoszących jajka. To były chyba najgorzej zainwestowane pieniądze francuskich podatników.