Witold M. Orłowski: Chocholi taniec mieszkaniowy

Problem mieszkaniowy jest trudny do rozwiązania, bo wywołuje wielkie emocje, wiąże się z wielkimi zyskami, i znajduje się na niebezpiecznym styku ekonomii i polityki.

Publikacja: 18.07.2024 04:30

Witold M. Orłowski: Chocholi taniec mieszkaniowy

Foto: Adobe Stock

Ministerstwo Finansów bezdusznie skrytykowało przygotowany przez inne ministerstwo projekt programu kredyt „Na start”. Programu, który (dzięki rządowym dopłatom do kredytów sięgającym przez dziesięć lat 22 mld zł) miał podobno radykalnie zmniejszyć problem dostępności mieszkań dla młodych ludzi. Ministerstwu Finansów oczywiście zależy na tym, by nie wydawać zbyt wiele. To zresztą oczywiste w sytuacji, kiedy po latach beztroskiego zaciągania przez poprzedni rząd zobowiązań znaleźliśmy się na ścieżce szybkiego wzrostu zadłużenia. No tak, ale z drugiej strony 22 mld da się przecież jakoś znaleźć, a jeśli rzeczywiście miałoby to rozwiązać problem…

No tak, jeśli miałoby to rozwiązać problem. Tymczasem jest to kolejny program dopłat do kredytów hipotecznych, który wprawdzie doprowadzi do wydania sporych pieniędzy, ale żadnego problemu nie rozwiąże. Choć oczywiście bardzo ucieszy stosunkowo niedużą grupę rodzin, które dostaną dzięki niemu dotację do zakupu mieszkania, a jeszcze bardziej deweloperów, którzy zwiększą swoje zyski.

Po pierwsze i najważniejsze, program w ogóle nie trafia w istotę problemu. Czy ktoś jeszcze pamięta podstawionego przez konkurencję młodzieńca, który dziewięć lat temu znokautował prezydenta Komorowskiego pytaniem, w jaki sposób przeciętny młody Polak ma kupić ze swego skromnego dochodu mieszkanie? Najprostsza odpowiedź (która wówczas nie padła) jest taka, że w żadnym kraju europejskim przeciętnego młodego człowieka nie stać na kupienie ze swego dochodu mieszkania. Za cały roczny dochód przeciętnego mieszkańca Polski (młodzi ludzie mają z reguły dochód znacznie niższy i żadnych oszczędności) można kupić w wielkich polskich miastach od 6 do 9 metrów mieszkania. To oczywiście bardzo mało. Ale przeciętny Francuz, Brytyjczyk, a nawet Szwajcar też nie może za swój roczny dochód kupić znacznie większej liczby metrów, choć mieszka w kraju bogatszym od Polski. Oczywiście, ludzie mogą zaciągać wieloletnie kredyty hipoteczne i z czasem to często robią. Ale to nie jest rozwiązanie problemu. Dostępność mieszkania dla młodych ludzi na całym świecie zależy głównie od tego, jak sprawnie funkcjonuje rynek mieszkań na wynajem i jak wielka jest ich podaż. I w tę stronę powinna kierować się głównie interwencja państwa.

Po drugie, mamy też prosty argument ekonomiczny. Jeśli podaż jest ograniczona, a państwo koncentruje się na wspieraniu popytu, to oczywistym i jedynym znaczącym efektem jest wzrost cen i zysków deweloperów. Nie żałowałbym 22 mld zł na dobry program mieszkaniowy. Ale te pieniądze powinny być przeznaczone na wsparcie wzrostu podaży mieszkań na wynajem, a nie na zakup mieszkań przez nielicznych za zawyżoną cenę.

No i po trzecie, argument społeczny. Dlaczego właściwie 38 mln ludzi, z reguły biedniejszych od tych, którzy będą zaciągać kredyt, ma się składać na prezent dla nielicznych szczęśliwców (dzielony przez nich z deweloperami)? Jeśli w ogóle mielibyśmy wspierać zakup mieszkań na kredyt, to w grę nie powinna wchodzić dopłata, a jedynie przyjaźnie oprocentowany instrument zwrotny, ułatwiający wzięcie kredytu na samym starcie i zmniejszający ryzyko jego niespłacenia w przyszłości.

No tak, ale problem kredytów mieszkaniowych ma wymiar nie tylko ekonomiczny czy społeczny, ale i polityczny. Przecież nic nie rodzi większej wdzięczności grupy wyborców niż hojny prezent, który dostali (oczywiście sfinansowany przez pozostałych obywateli kraju). Więc pewnie lepiej – zamiast wreszcie zastanowić się nad sensownym, wieloletnim programem mieszkaniowym – zaproponować kolejną dopłatę do kredytu.

CV

Witold M. Orłowski

główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, Akademia Finansów i Biznesu Vistula


Ministerstwo Finansów bezdusznie skrytykowało przygotowany przez inne ministerstwo projekt programu kredyt „Na start”. Programu, który (dzięki rządowym dopłatom do kredytów sięgającym przez dziesięć lat 22 mld zł) miał podobno radykalnie zmniejszyć problem dostępności mieszkań dla młodych ludzi. Ministerstwu Finansów oczywiście zależy na tym, by nie wydawać zbyt wiele. To zresztą oczywiste w sytuacji, kiedy po latach beztroskiego zaciągania przez poprzedni rząd zobowiązań znaleźliśmy się na ścieżce szybkiego wzrostu zadłużenia. No tak, ale z drugiej strony 22 mld da się przecież jakoś znaleźć, a jeśli rzeczywiście miałoby to rozwiązać problem…

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki