W sklepach drożyzna, inflacja przyspiesza. W sierpniu ceny były już o 5,4 proc. wyższe niż przed rokiem. To drenuje nasze portfele. Ale też podbija prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych.
Czytaj więcej
Wyższy koszt obsługi długu nie musi oznaczać, że nagle wielu klientów przestanie nadążać ze spłatą hipotek. Jednak ci, którzy zadłużyli się ponad miarę, mogą mieć problemy z dopięciem budżetu.
Banki pewnie zacierają ręce, bo wyższe stopy to dla nich dodatkowe zyski. Dla ich klientów z kredytami to jednak zła wiadomość, bo oznacza tyle, że raty, które spłacają, pójdą w górę. Na razie nie wiadomo, kiedy ewentualna podwyżka stóp nastąpi i jaka będzie jej skala. Eksperci mówią wprawdzie, że podwyżki nie muszą być drastyczne, rozważają jednak i takie warianty, w których raty wzrosną o połowę. Szczególnie dotkliwe może to być w przypadku kredytów mieszkaniowych. Te są zwykle wysokie, a ich raty pokaźne. Tymczasem niemal zerowe dziś stopy procentowe z jednej strony podnoszą atrakcyjność kredytów, z drugiej zwiększają zdolność kredytową osób, które się o nie ubiegają. Efekt jest taki, że sprzedaż kredytów hipotecznych mocno wzrosła.
Oczywiście banki, udzielając kredytów, biorą pod uwagę ryzyko wzrostu stóp. Badają zdolność kredytową klientów i uwzględniają w tych wyliczeniach ewentualny wzrost kosztów pieniądza. Ale chcą też sprzedawać kredyty. A klienci, poszukujący możliwości sfinansowania swoich planów i pożądający kredytów, znajdują sposoby na podkręcenie swojej zdolności. Oczami wyobraźni widzą nowy dom czy mieszkanie, a ryzyko wzrostu stóp często bagatelizują. To niebezpieczna gra. I warto to wiedzieć.
Powtórzmy więc: nad kredytobiorcami gromadzą się może nie czarne, ale ciemne chmury. Dlatego, choć na razie świeci słońce, warto pomyśleć o parasolu. I nie pchać się w kredyty bez głowy, lecz spokojnie skalkulować ryzyka z nimi związane. Także ryzyko wzrostu stóp. W czasach świetności kredytów frankowych też nic nie zapowiadało burzy. Jej skutki przeszły tymczasem najśmielsze oczekiwania i jeszcze długo będziemy – banki i ich klienci – się po nich podnosić.