Andrzej Mierzwa: Karuzela obietnic wyborczych

Brak w przedwyborczej debacie dyskusji o roli państwa w gospodarce. Chyba nie zauważamy, że we współczesnym świecie rządy regulują efektywnie obrót gospodarczy poprzez odpowiednią legislację, chroniąc konkurencję i konsumenta.

Publikacja: 20.04.2023 03:00

Premier Mateusz Morawiecki

Premier Mateusz Morawiecki

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Jako przedsiębiorca i inwestor śledzę kampanię wyborczą – to zwiastun przyszłej polityki gospodarczej, w jakiej przyjdzie mi działać. I dochodzę do wniosku, że większość propozycji opozycji i rządu dotyczy głównie relacji państwa z podatnikiem przedsiębiorcą. Mamy tu rzeczywiście wiele do zrobienia, aby polski przedsiębiorca poczuł się jako partner, który swoją kontrybucją finansuje budżet i zasługuje na pomoc oraz stabilne warunki działania. Ale moim zdaniem prawdziwe wyzwania gospodarcze leżą gdzie indziej, jeśli chcemy mieć nie tylko sprawne, ale i wydajne ekonomicznie państwo.

O czym mówią inni

Gospodarcze postulaty wyborcze w Austrii, Francji, Hiszpanii, Włoszech koncentrują się na tym, jak państwo ma zamiar świadczyć usługi publiczne i jak zamierza je finansować. Czyli o potrzebie reformy systemu emerytalnego. O rosnących kosztach systemu ochrony zdrowia, o zwiększonych wydatkach na edukację i innowację. Czyli o finansach publicznych.

Ale nawet w bardzo socjalnej Francji, gdzie problem braku mieszkań na wynajem stanął niedawno na agendzie rządu, nie słychać hasła, że mieszkanie jest prawem. Prawem jest dostęp do niego (choćby poprzez indeksowanie wysokości wzrostu czynszu), polityka emerytalna, dostęp do kredytu o stałej stopie, udzielanego w walucie narodowej.

Wiele miejsca w zachodnich gospodarczych programach wyborczych zajmują inwestycje infrastrukturalne. Ale debata dotyczy znowu tego, jak zebrać środki. Od Build Back Better America prezydenta Bidena po program odbudowy konkurencyjności Francji prezydenta Macrona.

W Polsce mamy natomiast debatę o przydatności CPK, a nie sposobie jego finansowania. A przecież wiadomo, że modernizacje naszej sieci transportowej czy energetyki pochłoną miliardy złotych i wyznaczą kierunek rozwoju naszej infrastruktury na lata, stając się podstawą konkurencyjności naszej gospodarki.

Ważnym punktem debaty publicznej w innych krajach europejskich jest polityka migracyjna. Nasza gospodarka zachowuje konkurencyjność dzięki niższym kosztom pracy, w tym dzięki imigrantom. Ale będziemy musieli zacząć planować inwestycje w edukację, ochronę zdrowia, aby uniknąć sytuacji, że do głosu dochodzą partie prawicowe jak we Francji czy Włoszech, których przesłanie jest proste – państwa nie stać na finansowanie dobrych programów społecznych dla kolejnych fal migracji. Obecny i przyszły rząd nie mogą liczyć na ciągłą solidarność, jaką Polacy wykazali i wykazują wobec Ukraińców. Potrzebna będzie prawdziwa polityka integracyjna. I socjalna.

Państwo w gospodarce

Brak w przedwyborczej debacie także prawdziwej dyskusji o roli państwa w gospodarce. Poza sloganami typu „wszystko trzeba sprywatyzować” albo na drugą nóżkę, że państwo może być wzorowym właścicielem. Politycy chyba nie są zainteresowani konkretnymi propozycjami, które przecież od lat padają ze strony ekspertów. Czy rzeczywiście budowanie państwowych molochów jest lepsze niż wprowadzenie spółek Skarbu Państwa na giełdę papierów wartościowych i wniesienie tych akcji do funduszy emerytalnych, co zapewniłoby dodatkowy filar dla emerytur pokolenia, które te spółki budowało, zwiększyłoby potencjał naszego rynku kapitałowego?

Skoncentrowani na sobie chyba nie zauważamy, że we współczesnym świecie rządy regulują efektywnie obrót gospodarczy poprzez odpowiednią legislację, chroniąc konkurencję i konsumenta. Po własność sięgają tylko w sytuacjach kryzysowych i tylko na określony czas, by ratować dany sektor, jak zrobili to kilka lat temu Niemcy z Lufthansą czy w trakcie ostatniego kryzysu finansowego Szwedzi z bankami.

Szkoda, że do mediów i do debaty publicznej nie przebił się projekt ustawy Polski2050 Szymona Hołowni o krajowym rejestrze osób politycznie eksponowanych zasiadających w zarządach i radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, wzorowany na podobnych legislacjach w wielu innych krajach. Takie rozwiązania pozwalają na efektywny nadzór nad gospodarczą polityką kadrową rządu, znacznie ograniczając przenikanie polityki do świata biznesu.

Jak zmienić jakość debaty

Jak rzetelnie prowadzić wyborczą debatę o gospodarce? Francuski tygodnik „Le Point”, odpowiednik „Polityki”, przed każdymi wyborami parlamentarnymi czy prezydenckimi publikuje skrót programów wyborczych każdego kandydata lub partii i podaje jego koszt oraz źródło finansowania. I wylicza saldo, czyli ile obywatele zyskają lub dołożą do danej wizji państwa. W ostatnich wyborach prezydenckich, co ciekawe, zarówno Emanuel Macron, jak i Marine Le Pen wyszli na plus, podczas gdy komunista Melenchon był na sporym minusie.

Gdy byłem kilkanaście lat temu w Nowej Zelandii, miejscowy odpowiednik „Rzeczpospolitej” w trakcie debaty budżetowej opublikował na centralnych stronach grafiki dochodów i wydatków budżetu. A w Szwajcarii każde z licznych referendum poprzedzane jest rozesłaniem wszystkim obywatelom dokumentu z propozycjami zmian gospodarczych, kontrpropozycjami i opiniami niezależnych ekspertów. Obywatele mają prawo wiedzieć.

Na razie jednak polska debata publiczna toczy się w wokół dwóch dogmatów. Część polityków uważa, że państwo musi być wielkie i mocarne jak w XIX wieku. Druga część wierzy naiwnie w „niewidzialną rękę rynku”, zapominając, że ponieważ jest ona niewidzialna, to trzeba mieć dobre prawodawstwo gospodarcze, aby ją kontrolować zgodnie z interesem społecznym.

Są także pozytywne przykłady. Staraniem środowisk biznesu udało się przeprowadzić ustawę o fundacji rodzinnej, choć szkoda, że Ministerstwo Finansów dopiero po jej podpisaniu przez prezydenta próbuje się upewnić, że nie będzie wykorzystana do unikania podatków.

Gdy prof. Paweł Wojciechowski przedstawił niedawno swój projekt jednolitej daniny, czyli zmiany systemu pobierania podatków, premier Donald Tusk przyznał publicznie, że to dobry projekt. Jako wyborca oczekiwałbym więcej takich dowodów na współpracę różnych opcji w parlamencie i deklaracji wzajemnego poparcia. Bo to daje poczucie ciągłości państwa i stabilności jego polityki.

Sprawdzam

Wszyscy popełniamy błędy i na nich się uczymy, by nie popełnić ich ponownie. Dotyczy to i biznesu, i polityki. Ja zarządzam pieniędzmi moich inwestorów, a politycy zarządzają moimi – jako podatnika.

Dlatego chciałbym w opisanej powyżej propozycji debaty gospodarczej przeczytać rzecz równie ważną: przypomnienie obietnic gospodarczych z poprzednich kampanii i ocenę, co zostało zrealizowane, a co pozostało na papierze. Bo z całym szacunkiem dla największej partii opozycyjnej do dziś nie rozumiem, dlaczego rozmontowano OFE, dlaczego nie rozpoczęto wtedy reformy energetyki? I dlaczego wycofano się z reformy systemu podatkowego, który był wtedy ważną częścią programu wyborczego? Estonia pokazała, że można zrobić w tej dziedzinie udaną rewolucję.

Wiem, że zawód polityka we współczesnym świecie nie jest łatwy. W swojej biografii Barack Obama przyznał, że nie zrealizował większości obietnic wyborczych reform strukturalnych, bo zasypała go „bieżączka”. Dlatego podziwiam konsekwencję prezydenta Macrona w realizacji swego gospodarczego celu wyborczego – reformy emerytur, pomimo oporu dużej części społeczeństwa, które po latach dobrobytu nie chce słyszeć o uszczupleniu świętych we Francji „korzyści nabytych”.

Ale powiedzmy szczerze – nikt nie zmusza polityków do startu w wyborach. Jeśli już to robią, to powinni zrozumieć, jak to niedawno przypomniał francuski premier grupie posłów, którzy złożyli wniosek o podwyżkę uposażenia, że bycie politykiem to służba, a nie profesja. Jeśli ktoś uważa, że te pieniądze mu się po prostu należą, to może powinien zmienić zawód?

Andrzej Mierzwa jest partnerem zarządzającym międzynarodowego funduszu private equity i wykładowcą akademickim. Pracował jako doradca przy projektach prywatyzacji i restrukturyzacji przemysłowej we Francji, Wielkiej Brytanii i Polsce. Prowadzi wywiady z przedsiębiorcami na kanale YouTube „Kapitalne Rozmowy”. Tekst zawiera jego osobiste poglądy.

Jako przedsiębiorca i inwestor śledzę kampanię wyborczą – to zwiastun przyszłej polityki gospodarczej, w jakiej przyjdzie mi działać. I dochodzę do wniosku, że większość propozycji opozycji i rządu dotyczy głównie relacji państwa z podatnikiem przedsiębiorcą. Mamy tu rzeczywiście wiele do zrobienia, aby polski przedsiębiorca poczuł się jako partner, który swoją kontrybucją finansuje budżet i zasługuje na pomoc oraz stabilne warunki działania. Ale moim zdaniem prawdziwe wyzwania gospodarcze leżą gdzie indziej, jeśli chcemy mieć nie tylko sprawne, ale i wydajne ekonomicznie państwo.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację