Jako przedsiębiorca i inwestor śledzę kampanię wyborczą – to zwiastun przyszłej polityki gospodarczej, w jakiej przyjdzie mi działać. I dochodzę do wniosku, że większość propozycji opozycji i rządu dotyczy głównie relacji państwa z podatnikiem przedsiębiorcą. Mamy tu rzeczywiście wiele do zrobienia, aby polski przedsiębiorca poczuł się jako partner, który swoją kontrybucją finansuje budżet i zasługuje na pomoc oraz stabilne warunki działania. Ale moim zdaniem prawdziwe wyzwania gospodarcze leżą gdzie indziej, jeśli chcemy mieć nie tylko sprawne, ale i wydajne ekonomicznie państwo.
O czym mówią inni
Gospodarcze postulaty wyborcze w Austrii, Francji, Hiszpanii, Włoszech koncentrują się na tym, jak państwo ma zamiar świadczyć usługi publiczne i jak zamierza je finansować. Czyli o potrzebie reformy systemu emerytalnego. O rosnących kosztach systemu ochrony zdrowia, o zwiększonych wydatkach na edukację i innowację. Czyli o finansach publicznych.
Ale nawet w bardzo socjalnej Francji, gdzie problem braku mieszkań na wynajem stanął niedawno na agendzie rządu, nie słychać hasła, że mieszkanie jest prawem. Prawem jest dostęp do niego (choćby poprzez indeksowanie wysokości wzrostu czynszu), polityka emerytalna, dostęp do kredytu o stałej stopie, udzielanego w walucie narodowej.
Wiele miejsca w zachodnich gospodarczych programach wyborczych zajmują inwestycje infrastrukturalne. Ale debata dotyczy znowu tego, jak zebrać środki. Od Build Back Better America prezydenta Bidena po program odbudowy konkurencyjności Francji prezydenta Macrona.
W Polsce mamy natomiast debatę o przydatności CPK, a nie sposobie jego finansowania. A przecież wiadomo, że modernizacje naszej sieci transportowej czy energetyki pochłoną miliardy złotych i wyznaczą kierunek rozwoju naszej infrastruktury na lata, stając się podstawą konkurencyjności naszej gospodarki.