Niestety, umyka powszechnej uwadze, że taką nadzwyczajną sprawczość szef rządu zawdzięcza prostackiemu, systematycznemu rozmontowywaniu ustrojowych reguł w finansach publicznych. Tak aby móc zastosować swoje samowładztwo w pozabudżetowych funduszach ulokowanych w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK).
Na tych łamach zwracałem już uwagę, że istota problemu związanego z tymi funduszami dotyczy stworzenia mechanizmu bezkarności. Polega przede wszystkim na braku parlamentarnej kontroli nad istotną częścią finansów publicznych. A także na rozproszeniu odpowiedzialności za podejmowane decyzje. I to właśnie dlatego, że cały system został tak skonstruowany, aby zapewnić jednowładztwo szefowi rządu.
Mateusz Morawiecki poza tym, że jest premierem, sprawuje bezpośredni nadzór nad grupą PFR oraz nad BGK. Retorycznym wydaje się pytanie, czy mógł wykorzystać ten mechanizm, aby stać się dysponentem środków na podstawie „ukrytego” planu funduszu, podpisanego wyłącznie przez urzędników w BGK. Na przykład w lutym było to 2,4 mld zł! O czym dowiedziałem się w ramach dostępu do informacji publicznej. Być może dziś jest to inna kwota. Tym bardziej że finansowe plany funduszu, ukryte przed opinią publiczną przez BGK, można w każdej chwili zmienić.
Czytaj więcej
- Nie zamierzam rezygnować, bo uważam, że wykonuję swoje zadania. Oczywiście zawsze może być lepiej. Pod każdym względem - punktowym i stylu gry - mówi selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz.
Mimo że BGK nadal nie ujawnia planów funduszy, to jego główny ekonomista Mateusz Walewski podjął próbę „wyjaśnienia charakteru funduszy”, aby „rozwiać wątpliwości, na których te mity bazują”.