W poniedziałek premier Donald Tusk ogłosił 2025 r. rokiem przełomu. Ów przełom ma przynieść strategia: inwestycje, inwestycje, inwestycje. Szef rządu zapowiedział, że w polską gospodarkę w tym roku zainwestowanych zostanie ponad 650 mld zł, „bliżej 700 mld zł”. – To rekordowa kwota. Takich inwestycji jeszcze w Polsce nie było – mówił szef rządu.
Pieniądze mają pójść na rozbudowę polskich portów, które do 2030 r. mają dzięki nim potroić swoje możliwości przeładunkowe. Ma to przynieść rozwój całego pasa nadmorskiego. Szef rządu zapowiedział też potężne inwestycje w infrastrukturę transportową, „no bo po co nam inwestycje w porty, jeśli nie będziemy mieli jak wykorzystać ich zwiększonego potencjału”. Do 2032 r. zainwestujemy 180 mld zł w polską kolej. Do tego dojdą inwestycje drogowe, centralny port komunikacyjny. Tanią, dostępną, pewną energię mają dać inwestycje w sieci OZE, elektrownie atomowe, sieci przesyłowe i magazyny energii. Ważnym elementem tego programu jest wzmocnienie rynku kapitałowego, strategia w tym zakresie ma być gotowa za dwa–trzy miesiące. W planach jest częściowe odejście od podatku od zysków kapitałowych w odniesieniu do inwestycji długoterminowych.
Gdzie ten przełom?
Ekonomiści z trudem kryją niedosyt, by nie powiedzieć rozczarowanie, zapowiedziami premiera. – Te 650–700 mld zł to tak naprawdę poziom wolumenu inwestycji zgodny z prognozami większości ekonomistów na ten rok. Spodziewaliśmy się wydatków inwestycyjnych właśnie na tym poziomie. To by dawało niewielki przyrost stopy inwestycyjnej w stosunku do PKB, przy dynamice rok do roku na poziomie dwucyfrowym, ale wynikającej głównie z niskiej ubiegłorocznej bazy. Nie ma tu więc żadnych rewelacji – ocenił w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Zwrócił przy tym uwagę na to, że większość tych inwestycji, bo około 80 proc. z 650–700 mld zł, związanych będzie z absorbcją funduszy unijnych, z KPO i nowej perspektywy budżetowej. – Tam będzie wkład w wysokości ok. 20 proc. w postaci inwestycji niefinansowanych ze środków unijnych, ale to bardzo mało, szczególnie jeśli odnieść to do zasobu prywatnych oszczędności, które mamy w gospodarce. Oszczędności gospodarstw domowych to już ponad 2 bln zł, z czego lwia część, 68–70 mln proc., to depozyty bankowe – tłumaczył Janusz Jankowiak. – I jeśli minister finansów Andrzej Domański szacuje, że dzięki zmianom podatkowym uda się uruchomić z tego ok. 10 mld zł, to to jest oczywiście bardzo mało – dodał.